S E V E N

763 26 3
                                    

- To chyba nie wyjdzie - skrzywiłam się, czując, jak główka eyelinera rozjeżdża się na mojej powiece, tworząc nieestetycznego kleksa. Nie dość, że wyszła krzywa, to dodatkowo w porównaniu do drugiej kreski, wydawała się dziwnie gruba i poszarpana.

- Bo źle to robisz - zironizowała Vila, pochylając się nade mną. Złapała za bordową konturówkę do ust, która leżała obok jej kosmetyczki. - Musisz zrobić to tak. Patrz - machnęła ręką w powietrzu, tworząc coś na kształt ptaszka. Przybliżyłam się bardziej do lusterka, by lepiej się widzieć, podczas powtarzania jej swobodnego ruchu.

Krótko i szybko.

Krótko, szybko i dokładnie.

Krótko...

- Niczym pas startowy - skomentowała blondynka, przyglądając się niemałej katastrofie, którą wywołałam. Spojrzałam na nią zmęczonym wzrokiem, przesyłać całe poirytowanie, które aż rozsadzało mnie od środka.

- Wyglądam jak panda - złapałam za wacik, wyciskając na niego sporą ilość płynu do demakijażu. Zaczęłam zmywać nieudane kreski kolistymi ruchami.

- Nawet gorzej - zignorowałam słowa dziewczyny, która rozsiadła się na kanapie. - Wiesz, czasami się tak zastanawiam... Malujesz od tak dawna, byłaś przecież na tylu kursach! Powinnaś mieć sprawną rękę. A ty nawet nie potrafisz dobrze wytuszować rzęs, bez zrobienia sobie krzywdy.

- Nie każdy potrafi się malować - rzuciłam w formie obrony, kończąc zmywanie tuszu z powiek. - Pomalujesz mi je? - odwróciłam się na krześle, robią najsłodszą minę, na jaką tylko było mnie stać. Kobieta westchnęła, jednak zgodziła się mi pomóc.

- Wiesz już, dokąd cię zabiera? - podpytała. Ostatni raz przejechała szczoteczką po moich rzęsach, po czym schowała urządzenie z powrotem do opakowania.

Wzruszyłam ramionami. - Pewnie tam, gdzie zawsze - stwierdziłam.

Wyrzuciłam zużyte waciki do kosza, poprawiając włosy, które blondynka uparła się pofalować. Pokręciłam lekko biodrami na boki, gdy cekiny mojej sukienki - która także była pomysłem Vili, nieprzyjemnie wbiły się w moją skórę.

- Mogłabyś mi coś wziąć - automatycznie na nią spojrzałam. Stała naprzeciwko, trzymając w dłoniach czarną, prostą w uszyciu torebkę. - Masz pojemny bagaż - poklepała po jej wierzchu. - Jestem pewna, że na pewno zmieścisz tutaj trochę kawioru, albo homara. Najlepiej już takiego obranego - zamrugała kilkukrotnie, tym samym sprawiając, że zaśmiałam się pod nosem.

- Jesteś szalona - zanuciłam, zarzucając torbę na ramię. Odruchowo się odchyliłam, gdy dziewczyna popsikała mnie perfumami tuż przy twarzy. Wkrótce pożegnałam się z nią całusem w polik, po czym skierowałam się do wyjścia.

- Będę trzymać kciuki za udaną randkę! I co, nico zaraz po niej! - do drzwi odprowadził mnie jej krzyk.

***

Kevin czekał na mnie tuż przy drzwiach. Stał ubrany w odświętny, czarny garnitur, białą koszulę, oraz czerwony krawat, który idealne komponował się z moją cekinową sukienką. Marynarka była całkowicie rozpięta, dlatego przytuliłam się do niego na powitanie, wkładając pod nią swoje dłonie.

- Pięknie wyglądasz - splótł razem nasze palce, po czym pociągnął mnie w stronę czarnego SUVa, w którym już czekał na nas kierowca.

Usiadłam na swoim siedzeniu, sznurując usta w cienką linię, gdy cekiny zaczęły ocierać się o moje ciało bardziej dotkliwie, niż wcześniej. Dyskretnie wsunęłam rękę pod żakiet, drapiąc się w swędzące miejsce. Miałam ochotę jęknąć z ulgą.

DOUBLE WEDDING ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz