- Ten człowiek był wyszkolonym zabójcą.

- Skąd możesz wiedzieć, że był zabójcą? - prychnęła dziewczyna.

- Miał pewne cechy charakterystyczne, które pozwoliły mi się domyślić - odparł Roger twardym tonem. Coraz bardziej tracił do niej cierpliwość.

Na szczęście do rozmowy wmieszał się Zodan.

- Myślisz, że jego pojawienie się było związane z naszym obecnym zadaniem? - zapytał spokojnie.

- Raczej nie. Myślę, że obserwował karczmę od dłuższego czasu. Tacy jak on działają zazwyczaj samodzielnie, ale jeśli to akcja na większą skalę, możemy mieć kłopoty - odpowiedział ponuro.

- Jak duże kłopoty? - zapytał podejrzliwie chudy łowca.

- Duże - odpowiedział Roger, muskając kciukiem skórę w okolicy oka.

Szermierz spojrzał na niego zaskoczony.

- Jak sobie poradziliście? - zapytał.

- Trafił na Nero. - Roger zerknął w kierunku nocnego wędrowca, zajętego właśnie wymianą zgryźliwości z Wilardem.

- Pewnie było na co popatrzeć? - Rozmarzył się Zodan.

- Oj, tak - odpowiedział z uśmiechem dowódca. - Miałem szczęście, że tam był.

- Możecie mi wyjaśnić, o co w tym wszystkim właściwie chodzi? - wtrąciła się Catriona. Wodziła wzrokiem od jednego mężczyzny do drugiego, niewiele rozumiejąc z ich wymiany zdań. - Jeśli grozi nam poważniejsze niebezpieczeństwo niż wkurzony mąż, powinnam o tym wiedzieć.

Roger popatrzył na nią, mrużąc oczy. W końcu westchnął i skinął głową.

- Wykonujemy dla zakonu różne misje. Niektóre przysparzają nam poważnych wrogów. Tym razem spotkaliśmy naprawdę groźnego przeciwnika. Gdyby było ich więcej, mogliby wyrżnąć cały oddział, a twoja pomoc na nic by się nie zdała. - Starał się nakreślić sytuację, nie zagłębiając się w szczegóły.

Dziewczyna popatrzyła na niego sceptycznie.

- Ten twój blady kolega wyszedł z tego spotkania z lekkim zadrapaniem. Nie wmawiaj mi więc, że jest aż tak źle - prychnęła gniewnie.

- Blady nieźle umie sobie radzić - odparł Roger, uśmiechając się krzywo.

Spoważniał, widząc wkurzone spojrzenie dziewczyny. Na policzki wystąpiły jej rumieńce i sprawiała wrażenie, jakby miała zacząć krzyczeć i tupać nogami. Ku zdziwieniu dowódcy wzięła jednak kilka głębszych oddechów i odezwała się już spokojniejszym tonem:

- Zgodziłam się z wami jechać i pomagać wam. W zamian jedyne, czego oczekuję, to szczerość. Niestety od początku brakuje jej między nami. Wiem, że nie powiedzieliście mi wszystkiego na temat obecnej misji. Wiem, że Nero nie jest tym, za kogo się podaje. Niepokoi mnie to, ale ufam osądowi cioci i dlatego, mimo wszystko, zgodziłam się na tę podróż. Tym razem pojawiło się jednak nowe zagrożenie, które dotyczy nas wszystkich i nadal nie mogę się doczekać wyjaśnień.

Roger popatrzył uważnie na dziewczynę i po chwili spuścił wzrok. Nie docenił jej przenikliwości. Musiał rozegrać to ostrożnie, żeby do reszty nie straciła do niego zaufania.

- Nie mogę wtajemniczyć cię we wszystkie sprawy. Część misji zlecanych nam przez zakon jest tajna - powiedział, nie patrząc jej w oczy. - Niestety dotyczy to również obecnej sytuacji.

Catriona patrzyła wyczekująco. Dowódca westchnął i ciągnął dalej.

- Masz naturalnie rację, w sprawie zatajenia przed tobą pewnych informacji. Musisz wiedzieć, że Tesseitha zrobiła to z ciężkim sercem. Zrozum jednak, że za chwilę spotkasz się z rektorem i innymi magami akademii. Na pewno będą cię przepytywać, a ty znajdziesz się między młotem i kowadłem. Nie chcieliśmy cię obciążać pewnymi domysłami, które mamy, a które nie będą ci niezbędne w wykonaniu zadania. - Roger lawirował między półprawdami, czując się śliski jak węgorz.

Pamięć Pustkowia vol. 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz