Rozdział 10 "Kontrola"

Zacznij od początku
                                    

-Do końca i w sercu na zawsze.-zacytowałam przyjaciela wiedząc, że zrobię to pewnie jeszcze wiele razy. On był taki mądry. I pewnie bym jeszcze długo tu siedziała i wpatrywała się w wisiorek gdyby nie Piotr który złapał mnie za ramię i pociągnął w nieznaną stronę.

-Kaspian ma kłopoty! Chodź!- krzyknął i mnie puścił w biegu. Ja wiedziałam,że nie powinnam go zostawiać! Biegliśmy korytarzami, a po drodze przyłączyli się do nas jeszcze Zuchon i Edmund.

Byliśmy przed wielką salą gdzie na ścianach wyryte były słowa w staro narnijskim języku. Widziałam lodową ścianę a w niej... Aslanie! To Jadis! A przed nią Kaspian który niemal podawał jej dłoń.

-STÓJ! -krzyknął Piotrek. Dopiero teraz zauważyłam,że oprócz wcześniej wymienionej dwójki w sali znajduje się również Nikabrik, jedna z wiedźm z którą jeszcze dzisiaj sobie porozmawiałam w gabinecie i wilkołak. Wszyscy trzej rzucili się na nas, a ja wyciągnęłam moje dwa miecze i ruszyłam do walki. Zuchon zaatakował Nikabrika, a może było na odwrót.... w każdym razie karły zajęły się sobą, Piotr wymachiwał mieczem nad głową wiedźmy, Kaspian stał jak słup soli, a ja odpierałam ataki wilka. Nagle zauważyłam, że do gardła karła który przyprowadził tu księcia Królowa Łucja przyłożyła sztylet, lecz on szybko wygiął jej rękę i przewrócił na ziemię. Podbiegłam do niej pozostawiając wilkołaka Sprawiedliwemu który skacząc rozciął go na pół. Pomogłam małej wstać, a Zuchon wbił jej sztylet w karła i tym samym zabił go.

-Piotruś złotko.-usłyszałam głos Białej Jędzy kierowany do króla Wielkiego. Teraz to on stał przed lodową ścianą, a kochany książę leżał sobie w najlepsze na ziemi. Podbiegłam do nich.- Tęskniłam za tobą. Proszę, jedna kropelka. Wiesz,że sam nie dasz rady. - nie no ja nie mogę, czy ona próbuje omamić też jego? Jeszcze tylko Ed i męską część królów straciliśmy. Wracając do sytuacji... Omamianie dobrze idzie czarownicy bo i Kaspian i Piotr stoją jak zaczarowani przed ścianą.  Oboje wyciągali już ręce.

-O czyżby to była ta słynna Generał Ottis.-z błyskiem w oku spojrzała na mnie.- Kochanie tobie też pomogę, nigdy nie pragnęłaś władzy, a mimo wszystko ją masz... Chcesz więcej? Twoja krew jest cenniejsza niż ich obydwóch razem wziętych. W twoich żyłach płynie historia tej krainy. Trzynaście wieków... Jednym ruchem ręki uczynię cię jedyną królową Narni. Jeszcze mniej wysiłku sprawi mi przywrócenie życia twojemu przyjacielowi. Tylko jedna kropelka, królowo... - jej słowa do mnie trafiały. Chwytały moje serce i ciągnęły tam. Na początku nic mnie nie ruszało, ani gadka o władzy ani o tym,że zostałabym królową. Jednak gdy usłyszałam,że Filias mógłby znów żyć... To zamąciło mi w głowie. Próbowałam oprzeć się pokucie, ale to było zbyt silne. Teraz nawet propozycja bycia władcą wydawała się być szansą i czymś czego skrycie chciałam. Te słowa sprawiały,że ja również powoli zaczęłam wyciągać dłoń w jej stronę, za to chłopcy swoje wycofali i spojrzeli na mnie z przerażeniem. Nic jednak nie zrobili. Teraz liczyło się tylko to,że znów zobaczę przyjaciela.

Nagle czyjś miecz przebił tą lodową ścianę, ta się rozkruszyła, a ja upadłam na ziemie. Naszym oczom ukazał się Edmund trzymający miecz wyciągnięty przed siebie, stał centralnie za ścianą która właśnie pękła.

-Jasne radziłeś sobie.- burknął do Piotra po czym podszedł do mnie i wyciągnął rękę w moją stronę chcąc zapewne pomóc mi wstać, ale byłam teraz w takiej rozpaczy,że nie mogłam nic zrobić. W mojej głowie kłębiły się myśli, a jedyna której sens do mnie docierał i opanował mój umysł kazała mi go zabić za to,że odebrał mi szansę odzyskania kogoś kogo kochałam. Wstałam o własnych siłach i zamachałam się mieczem nad jego głową. Zdziwiony, ale też przerażony zrobił unik.

-Sophie co ty robisz?-krzyknęła Łucja podbiegając do nas. Zignorowałam ją. Niedoszły król wyciągnął swój oręż i bronił się nim dzielnie przed moją furią. Każdy kto mnie zna wie,że gdy jestem wściekła nie zawaham się przed niczym. Kiedy już wytrąciłam mu broń z ręki i jednym ruchem miałam zamiar pozbawić go głowy ktoś złapał mnie mocno i uniemożliwił dokończenia ataku.

-Sophie opanuj się.-usłyszałam głos Piotrka kiedy starałam się wyrwać z silnego uścisku. Wzrokiem natomiast zabijałam Edmunda który wyrwał mi broń z dłoni.

-Brat cię musi ratować? Nakaż mu mnie puścić ci stań do walki cioto! Co by ci się do cholery stało gdyby Filias żył! Ona by mi go oddała! Nie chcę władzy, chcę jedynie znów ujrzeć przyjaciela!- darłam się wymachując nogami by go kopnąć.

-Ona cię omamiła. Nic by nam nie dała.-Kaspian położył mi dłoń na ramieniu. Strąciłam ją głową.

-Puść mnie!-wrzasnęłam na Piotra. Ta trójka u wzięła się na mnie i moich marzeniach. Upewniwszy się wpierw czy nie mam w ręku broni Król Wielki łaskawie puścił mnie na wolność. Zmierzyłam każdego wzrokiem. Odczekałam chwilę, a następnie znów rzuciłam się na Edmunda z pięściami. Jednak zanim zdążyłam walnąć go chociaż raz tym razem to on złapał mnie i zablokował moje dłonie. Krzyczałam i wierciłam się, ale on trzymał mnie mocno. Wydawało się, że sprawia mu to przyjemność. Nic sobie nie robił z tego, że przed chwilą chciałam go zabić.

-Zostaw mnie. - powiedziałam o dziwo spokojnie gdy przestałam się wyrywać. Zluzował uścisk, ale nadal mnie trzymał.

-Zostaw mnie! - tym razem brzmiało to stanowczo i wyzywająco. Posłuchał.

-Wszystko w porządku? - zapytał Piotr myśląc, że się opanowałam.

-Nic nie jest w porządku! - warknęłam i wybiegłam z sali starając się stłumić łzy. Może faktycznie poddałam się jej czarom. Aslanie, ja prawie zabiłam mojego króla!

Kiedy straciłam kontrolę?

Wasza Wysokość /Edmund Pevensie/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz