18 To tylko blef

474 40 0
                                    

Pov.Jane

Wybiegłam z pokoju chłopaków kierując się do operatora. Tam porozmawiałam o pomyśle jaki wpadł mi do głowy. Wróciłam do Hoodie'go, zauważyłam, że Masky znowu spał

-Jutro jedziemy...

-Gdzie?- zdziwił się poprawiając kominiarkę

-Do Offa, do tej suki-Powiedziałam twardo

-Po co?-Skrzywił się

-Mniej gadaj więcej rób. Spakuj się na kilka dni-Rzuciłam idąc do siebie

Wchodząc do pokoju, skierowałam się do wielkiej białej szafy, otworzyłam ją pewnie i wyjęłam średniej wielkości walizkę. Spakowałam kilka ubrań na około tydzień i kosmetyki, oraz kilka dodatkowych rzeczy. Wzięłam prysznic, zjadłam kolację i poszłam spać. Hoodie zrobił podobnie. Obudziłam się o 4.00 nad ranem. Wstałam i się ubrałam. Zabrałam wszystkie potrzebne rzeczy i ruszyłam do kuchni, w której już siedział Hoodie.

-Hej, Hoodie

-Dzień dobry-Mruknął przecierając twarz

-Jak się najesz itd. To pojedziemy

-Ok. Już zrobiłem kanapki na drogę

-Och-Zdziwiłam się- D-dzięki

Machnął ręką wstając, skierował się do wyjścia, ale drogę mu zatorował Masky. Wyraźnie zdenerwowany. Hoodie złapał go za ramię i wyszli do salonu, zrobiłam sobie szybko kanapkę i chciałam wyjść jednak zatrzymałam się słysząc kłótnię chłopaków

-Pojebało cię?! Brian wiesz co ty robisz?-Zdenerwował się zapewne Masky

-Słuchaj Tim. Ja robię to dla ciebie. Chyba tak mi się nie będziesz odwdzięczał prawda?

-Pierdol się! Nie chcę żebyś to robił! Trudno to pojąć?!

Weszłam do salonu, nie chcąc by obudzili całą rezę. Obaj spojrzeli na mnie. Hoodie założył swoją kominiarkę, a drugi spoglądał na mnie ze złością w oczach. Chłopak w żółtej bluzie ominął mnie zabierając klucze od auta.

-Upadłaś na łeb?-zapytał ciemnooki

-Nie, czemu pytasz?-Zapytałam

-Slendy ci kazał tak?

-Co takiego?

-Wciągasz w to bagno Briana! Słuchaj to tylko moja i Tobiasza sprawa. Przestań pchać się w nasz związek, dobra?

-Nie Masky. Ja tylko, chcę wyjaśnić to nieporozumienie...

-By mnie dobić?-Jego głos się leciutko złamał

Pokręciłam głową i wyszłam z domu. Brian siedział w aucie, nieźle wkurzony.Wsiadłam niepewnie na miejsce pasażera. Proxy ruszył w drogę. Jechaliśmy, długi czas zamieniając się miejscami. Na miejscu byliśmy wieczorem, gospodarz przywitał nas z radością, na Nurse musieliśmy trochę poczekać.

Dwa dni później

Nurse Ann, właśnie wróciła z misji. Pozwoliłam jej odpocząć a sama poszłam porozmawiać z innymi. Po obiedzie poszłam do pielęgniarki.

-Witaj Nurse-Powiedziałam wchodząc do jej pokoju

-Witaj Jane. Co cię tu sprowadza?-Uśmiechnęła się

-Jestem tu w sprawie ciebie-Ostatnie podkreśliłam

-Och, coś nie tak zrobiłam?-Zagrała teatralne

-Tak. Rozbijasz moją rodzinę, szmato

-Hmm, niech zgadnę Toby pokłócił się z Maskym-Zaśmiała się

Nienawiść Miłością~TicciMask~Where stories live. Discover now