- Powiedz, co? – Błądziłam spojrzeniem pomiędzy wampirem a wilkołakiem.
- Żaden człowiek nigdy nie przeżył tak długo po spożyciu krwi wampira. Ciesz się, jesteś wyjątkowa. – Uśmiechnął się, podrzucając jabłko i łapiąc je z powrotem w dłoń.
Czy to miało znaczyć, że podali mi swoją krew, wiedząc, że umrę?
- Ale nic mi nie jest.
- Na szczęście. Jesteś pierwszym pół człowiekiem, a pół wampirem skoro przeżyłaś, a Twój organizm przyswoił zmiany. – Odezwał się Heyden.
- Inni ludzie kończyli na cmentarzu. – Wziął grys jabłka.
- Czyli było duże prawdopodobieństwo, że bym umarła.
- Raczej byliśmy tego pewni.
- Colin. – warknął ostrzegawczo na kolegę.
- No, co? Taka prawda, byliśmy przekonani, że długi nie pożyjesz, a tu... Surprise!
- Ile zazwyczaj ludzie żyli? – Zwróciłam się do Heydena.
- Głównej od dwóch do trzech tygodni. Ja z Killianem martwiliśmy się, że zanikanie zdolności szybkiej regeneracji jest pierwszym krokiem do stracenia cię.
- Więc postanowiliście jeszcze raz podać mi krew.
- Dokładnie, ale ta dwójka niepotrzebnie panikowała. – Wtrącił się Colin.
- Skąd ta pewność?
- Kochana, mam podań czterysta lat i duże doświadczenie za sobą. Myślisz, że wampiry nie próbowały podtrzymywać sił życiowych ludzi?. Odpowiedź brzmi tak, próbowały, ale na marne. Koniec końców krew wampira, zawsze zabija.
- Dlaczego więc, nic mi nie jest?
- Jesteś dla nas również zagadką. Na pewno nie jesteś zwykłą ludzką dziewczyną, za jaką cię braliśmy.
Heyden siedział spokojnie i słuchał mojej rozmowy z Colinem.
- Muszę być. Mój ojciec jest człowiekiem, matka również.
- Jesteś pewna?
- Co sugerujesz? Nie jestem adoptowana.
- Ale nie jesteś tylko człowiekiem. Ktoś z twojej rodziny musiał być wampirem, albo jak byłaś mała, zostałaś poddana jakimś eksperymentom. Nie mam innego wytłumaczenia.
- A Ty nie jesteś bezmózgiem, za jakiego cię brałem. Co zrobiłeś z Colinem? – Heyden nie mógł uwierzyć w słowa Colina, które odziwo miały sens.
Zazwyczaj zachowywał się lekceważąco na wiele spraw, i nie słuchał na lekcjach, ani nie robił notatek, dlatego potrzebował wiele razy pomocy Heydena, żeby przejść do następnej klasy.
- Wiem to i owo. Wracając do
Lysandry. - położył pół obgryzionego owca na biurku, i wytarł ręce w granatową bluzę.- Może mam po prostu szczecie? - założyłam nogę na nogę.
- Po tym co przeszłaś, na szczęście bym nie liczył. Poza tym wiesz, jaki jest dzień? - Colin usiadł obok mnie, a łóżko zaskrzypiało.
O Jezu, wcale nie wygląda na grubasa, ale po materacu było widać co innego.- Środa? - założyłam, chodź nie byłam pewna.
- Nie. Sobota. - Colin wskazał na kalendarz wiszący na ścianie.
Na kalendarzu w kolorze granatowym były pozaznaczane minione dni, ale któremuś z moich przyjaciół musiało się nudzić i postawił czarne krzyżyki markerem do dnia dzisiejszego.
![](https://img.wattpad.com/cover/231894571-288-k753860.jpg)
YOU ARE READING
Akademia nadprzyrodzonych
Teen FictionŚwiat Lysandry legł w gruzach. Istnienie wampirów i wilkołaków nie jest tajemnicą. Od najmłodszych lat ludzie uczą się bać istot nadprzyrodzonych przyjmując przekonanie, że są mordercami. Dziewiętnastoletnia Lysandra Mayer dostała list od derektora...
Wyjątkowa
Start from the beginning