Nietypowy Sparing

Start from the beginning
                                    

- Zapomniałaś tego zdjąć. – Killian wskazał palcem drugiej ręki mój wisiorek.

Faktycznie, z tego pośpiechu nie zostawiłam go w szatni.

- Daj, wezmę go.

- Dzięki.

Zrobiłam jak powiedział. Zdjęłam cenny wisiorek i dałam go na czas sparingu Killianowi wiedząc, że jest w dobrych rękach. Ostatnim razem, kiedy trzymał wisiorek był nim bardzo zainteresowany, sądząc że go skądś kojarzy. Pewnie mu się pomyliło, bo nigdzie nie ma takiego drugiego.

W powietrzu dało się wyczuć napięcie, które spowodowało wejście na matę mojego przeciwnika. Czułam, że nogi załamały się pode mną, kiedy zobaczyłam kamienną twarz Antoniego naprzeciw mnie. Ze wszystkich uczniów, musiałam trafić akurat na niego?! Nauczyciel chciał zobaczyć, moje postępy, wykorzystując do tego ucznia. Według mnie jestem całkiem dobra i zamierzałam to pokazać, ale obawiam się, że Antonii będzie mi w tym utrudniał. Jest dość wytrzymały i silny...

- Antonii! – Krzyknął trener. – Będziesz walczył bez użycia nadprzyrodzonych zdolności. Rozumiesz?

- Tak trenerze. – Pokiwał głową, po czym zwrócił się do mnie.

Między umiejętnościami człowieka, a wampira jest przepaść, dlatego trener postanowił, że moi przeciwnicy nie będą używać siły, której istota ludzka nie posiada. Nie jest to taryfa ulgowa, a bardziej sprawiedliwa walka, w której każdy z nas może wygrać.
Kto by to nie był, walka jest wyrównana, jednak siła Antoniego jest porównywalna do siły Scotta. Z tego, co zdarzyłam zauważyć blondyn z włosami do ramion związane w kucyk, nie miał w sobie za grosz litości. Nigdy jeszcze nie byłam z nim w parze i zazwyczaj starałam się tego uniknąć. Zwolniłam oddech i spróbowałam zignorować drżenie nóg. Muszę dać z siebie wszystko, by pokazać, że jako człowiek jestem silna i nie poddaje się tak łatwo.

- To nie będzie miły dzień dla ciebie. – Drwił chłopak, strzelając knykciami.

Uniosłam brwi i zaprosiłam go gestem jednej ręki. Poczekałam, aż był z pół metra ode mnie, nim rzuciłam się do ataku. Byłam szybka i nogi mi nie ciążyły. Chciałam pokazać, na co mnie stać, nawet jeśli przegram. Antonii zrobił unik przed mocnym ciosem, ale i tak kopnęłam go w bok. Widziałem w jego oczach, że aż się palił, żeby użyć nadludzkiej siły, przez którą sparing zostałby przerwany. Wiedział, że nie miałabym szans. Zmienianie dla niego nawyków, nie jest wcale takie proste.

- Nie lekceważ mnie. – Powiedziałam pewnie trzymając gardę.

Nie od powiedział. Wyprowadził serię kopniaków, których uniknęłam. Były mocne. Następnie wymieniliśmy szereg ciosów – każdy bardziej brutalny niż poprzedni. Prawdę mówić, brałam sprawę odrobinę zbyt poważnie. W moim wnętrzu zrodził się dziwny mrok, gdy zablokowałam kopniaki i ciosy. Uśmiechnęłam się, gdy zalał mnie pot i zaczęły boleć przedramiona. Wlałam w te walkę wcześniejszy gniew, który czułam w sobie od dłuższego czasu, gdy mijałam Scotta. Teraz mogę go wyładować w walce. Scott traktował mnie jak powietrze, w dosłownym znaczeniu. Na korytarzu, gdy przechodził obok mnie trącał mnie ramieniem, jakoby nikt przed nim nie szedł, przez co nawet czasem nie mogłam utrzymać równowagi. Drań! To tylko początek, jego beznadziejnego zachowania.

Nasz sparing zwrócił w końcu uwagę innych uczniów. Byłam tylko lekko zaskoczona, gdy pięść Antoniego trafiła mnie w żuchwę.

- Wystarczy! – Trener zagwizdał, ale ja pomachałam ręką, że nic mi nie jest.

Zatem Antonii nie chciał grać według zasad? Nieważne. Wyprowadziłam cios pięścią, ale tym razem złapał moją rękę i wykrzywił mi ją do tyłu. Chłopaka nie chciał odpuścić, ale kopnęłam go w kolano i obróciłam się na piecie. Zobaczyłam, że migały górne światła – a może coś się dzieje z moimi oczami. W jednej chwili poczułam przypływ siły, a wzrok zaczął się wyostrzać. Jednym ruchem zablokowałam cios Antoniego i potężnym kopniakiem powaliłam go. Nie było czasu świętować, jego klęski. Co się ze mną stało? Nigdy czegoś takiego nie czułam. Odetchnęłam kilka razy, czując pieczenie w opuszkach palców i nawracające bóle skroni.
Odwróciłam się w stronę przeciwnika widząc jak zaatakował moje nogi. Spróbowałam podskoczyć, ale przez narastający ból byłam zbyt wolna. Trafił mnie, więc wylądowałam na boku i odtoczyłam się poza jego zasięgiem.
Widząc, że chłopak jeszcze nie skończył, uniosłam ręce, ale ten ułamek sekundy sporo mnie kosztował. Przeciwnik prześlizgnął piętą obok moich dłoni i trafił mnie pięścią w podbródek rozcinając mi wargę. Coś ciepłego wypełniło moje usta i zobaczyłam rozbłyski światła. Posmak krwi, ból głowy i uczeń, który traktował sparing zbyt brutalnie, jakby moja krzywda sprawiała mu przyjemność.

- Antonii! Natychmiast przestać! – Słyszałam głos trenera, który był coraz bliżej.

Poczułam zmęczenie, i narastający ból głowy i dłoni zaciśniętą w pięść, jakby cała wspaniała siła, którą czułam przez parę sekund opuściła moje ciało. Dostrzegłam zbliżającego się buta Antoniego. To... Była walka, każde chwyty dozwolone, no ale bez przesady!

Akademia nadprzyrodzonych Where stories live. Discover now