Pierwsze Uczucia

Zacznij od początku
                                    

Dziewczyna była załamana. Zazwyczaj nosiła wyprasowany mundurek, dopięty na ostatni guzik. Teraz jednak jak na nią patrzę, nie widzę tej samej osoby, jaką była. Miała zaczerwienione oczy od płaczu i wory pod nimi, a na dodatek nie ubrała mundurku, tylko różową koszulkę z granatowymi spodniami i buty sportowe. Najbardziej jednak u dziewczyny zdziwił mnie brak makijażu. Olivia zawsze nakładała na siebie dużo podkładu, przez co często się błyszczała, zwłaszcza po treningach. Prawie jej nie rozpoznałam. Stała się również dużo spokojniejsza, pewnie po lekach jakie dała jej pielęgniarka na uspokojenie.

- Ponieważ to jest rzeczywistość, a nie bajkowy świat w twojej głowie. Nadprzyrodzeni i ludzie się nienawidzą. – powiedział Killian.

- Świat ludzi i nadprzyrodzonych w harmonii o którym marzę nie jest niemożliwy. Jeszcze sam się przekonasz.

- Jestem nieśmiertelnym, więc może tego dożyję, ale co do ciebie wątpię.

- Jak na razie mam dziewiętnaście lat, a moim celem jest pokój między wampirami, wilkołakami i ludźmi.

- Rozejrzyj się. – Ruchem ręki pokazał szkołę, ogród i wszystko co nas otaczało. – To jest świat, który gardzi nadprzyrodzonymi i będzie to robił jeszcze bardzo długo.

- To, że teraz tak jest, nie znaczy, że zawsze tak będzie.

Naszej rozmowie w milczeniu przyglądał się Heyden i Olivia.

- Zobaczymy. – zaśmiał się krótko. – Na razie kochanie, sama wiesz jak jest: ludzie twarzą o nas paskudne, fikcyjne opowieści i przekazują sobie nieprawdziwe opowieści.

Na słowo „kochanie" moją twarz oblał gorący rumieniec. Zasłoniłam policzki dłońmi, na co Heyden uniósł jedną brew. Nie chciałam mu się tłumaczyć, dlaczego tak reaguje na słowo Killiana, zwłaszcza jak siedzi obok. Nie wspominając o dziewczynie. Pokręciłam głową i oparłam się mocno o oparcie ławki, żeby Killian nie zobaczył mojej twarzy. Na szczęście pomiędzy nami siedział Heyden, który swoim umięśnionym ciałem zakrywał moje.

- Morderca jest gdzieś tam. – Olivia wskazała podbródkiem na las. – Nic nie robiąc tylko czekamy, aż on po nas przyjdzie, jak po moją przyjaciółkę. Kto będzie następny? Ja? Killian? Heyden? A może mój mate? To może być każdy z nas! – podniosła głos z nerwów. – Jak możemy tak żyć?!

Do oczu zaczęły napływać jej łzy, które starła rękawem i odeszła w stronę budynku.

- To morderstwo ma wszystkich na krawędzi. – Heyden pochylił się w zamyśleniu, a Killian oparł policzek na deskę i wbił spojrzenie we mnie. Zdjęłam dłonie z twarzy czując, że po słowach Olivii się uspokoiłam.

- A czego się spodziewałeś? Olivia ma rację, trzeba coś z tym zrobić. – Killian wstał i stanął przede mną i Wilkołakiem.

- Złapać łowce? Ty już raz próbowałeś i omal zawału Lysa wtedy nie dostała. – zaśmiał się pokazując palcem na mnie.

Chciałam go uderzyć i to porządnie za naśmiewanie się, ze mnie. Oczywiście, że się bałam o Killiana, ale nie tylko ja jedna.

- Przecież to ty nie chciałeś zamknę głównych drzwi szkoły, kiedy Killian zniknął w lesie! A poza tym wystraszył mnie ten strzał. - zwróciłam się do wampira. - Myślałam, że zostałeś ranny.

Killian uśmiechnął się do mnie chytro, mrużąc delikatnie powieki.

- Widzisz. Martwiła się. Może teraz mówi, jakby...

- Heyden! – zamknęłam mu usta dłonią. Wolałam nie słyszeć tych głupot, które chciał powiedzieć.

Killian spojrzał na mnie lekko zaskoczony, nie przestając się uśmiechać. Czułam jak Heyden chce wybuchnąć śmiechem, ale próbuje się powstrzymać.

- Jak mówi? – powiedział delikatnym, uwodzicielskim głosem Killian, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

Heyden złapał moją rękę i odsłonił swoje usta. Niestety nie miałam tyle sił co on, a już się bałam co zamierza powiedzieć.

- Jakby jej nie zależało, a było inaczej. – powiedział bardzo szybko, żebym mu nie przerwała, śmiejąc się przy tym.

- Nosz do cholery, Heyden! – przeciągnąłem jego imię pretensjonalnie.

- A co było dalej? – dalej zadawał pytania.

- Co dalej? – zapytał niezrozumiale, ale zaraz potem go olśniło. – A mówisz jak się zachowywała... Cóż musiałem ją trzymać, żeby nie pobiegła za tobą do lasu. – jego ostatnie słowa były wypowiedziane szybko, a przy śmiechu ciężko było je zrozumieć.

A to drań! Jak on może tak kłamać! Oboje zaczęli mnie denerwować. Nienawidzę jak ktoś kłamie, a jeszcze bardziej przekazuje fałszywe informacje na mój temat. Przecież nie chciałam pobiec za Killianem do lasu! Jeszcze nie byłam tak zrozpaczona i niespełna  rozumu, żeby narażać się na niebezpieczeństwo. Heydena ewidentnie bawiło naśmiewanie się, ze mnie. A zaraz potem ten sam uśmiech zobaczyłam na twarzy wampira. Oboje są siebie warci.

- To nie prawda! Nie wierz, mu on kłamie! Przysięgam, że bym tego nie zrobiła! – zaczęłam krzyczeć i wstałam z ławki.

Chłopaki wytrzeszczali oczy, a wilkołak położył palec wskazujący na ustach. Zrobiło mi się głupio, gdy zobaczyłam, że ściągnęłam na siebie wszystkie spojrzenia uczniów przebywających w ogrodzie.
Otworzyłam buzię, chcąc jeszcze coś powiedzieć tylko dużo ciszej, do swoich towarzyszy, ale zamknęłam usta, zaciskając je w wąską linię i ruszyłam w stronę szkoły.

- Zaczekaj. – gdy zrobiłam kilka kroków dalej, Killian złapał mnie za nadgarstek. – Wiem, że Heyden żartował, nie obrażaj się.

- Nie obrażam się.

Akademia nadprzyrodzonych Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz