~CHOLERA, CZYLI UPADEK CZERWONEJ PLAGI~
BYŁO ZIMNO. Mówiąc zimno, mam na myśli, że mimo wykonywania skomplikowanych ćwiczeń i skakania w miejscu jak niedorozwinięty kangur odmarzały mi wszystkie kończyny. Pamiętam, że śniegu nasypało po kolana, ale jakże inteligenta ja zdecydowała wydać ostatnie pieniądze na kawę zamiast na bilet na autobus i musiała przedzierać się przez te wszystkie zaspy o własnych siłach. Swoją drogą kawa nawet nie była ciepła i smakowała jak błoto. Nie pytajcie proszę skąd wiem jak smakuje błoto, to rozmowa na inny dzień. W każdym razie robiłam wszystko, żeby tylko nie zamarznąć, a mój przeklęty klient nie raczył się pojawić. Czekałam pięć minut. Dziesięć. Piętnaście. Światła. Czerwone i niebieskie. Syrena. Jestem w dupie.
Ugadaj się z tym podejrzanym Ruskiem, mówili. Dobrze ci zapłaci, mówili. Teraz wszystko wziął szlag, a ja w myślach przeklinałam Tanakę i jego idiotyzm. No bo po co narzucić klientowi warunki spotkania? Tak więc biegłam na ile mi moje nogi pozwalały gubiąc się w labiryncie ciemnych, wąskich uliczek. No cóż, przynajmniej już nie było mi zimno. Moje oczy zmieniły barwę na szkarłatną. Stworzyłam iluzję kosy. Potrzebowałam kilku sekund, żeby się zmaterializowała. W końcu wytworzyłam broń i kontynuowałam ucieczkę. Prawo. Lewo. Lewo. Prawo. Prawo. Lewo. Ślepa uliczka. No po prostu wspaniale.
-Stój, jesteś otoczona!- usłyszałam głos.
Przede mną rozciągał się widok przynajmniej dwustu funkcjonariuszy policji i pięciu bohaterów, w tym EraserHead oraz Snipe. Moja kosa rozpłynęła się w powietrzu.
-Ej, to nie fair! Wiecie ile się nad nią napracowałam?! Miała kryształki na rękojeści!- oburzyłam się.
Lubiłam ją.
-Unieś ręce nad głowę.- wykonałam posłusznie polecenie.
Może jednak irytowanie w pełni uzbrojonych policjantów i zawodowych bohaterów nie było najlepszym pomysłem? Eh, raz się żyje. Podszedł do mnie mężczyzna z głową kota. A może kot z ciałem człowieka? Ciężko mi było określić. W każdym razie ta istota zakuła mnie w kajdany i zaczęła szperać w mojej torebce. Wysypała z niej trzy reklamówki białych tabletek. Przekazała je swojemu współpracownikowi, który zabezpieczył je jako dowody.
-Moje cukierki!- tęsknie patrzyłam jak policjant oddala się razem z nimi.
Zostałam wrzucona do radiowozu razem z koto-człowiekiem (człowieko-kotem?) i EraserHeadem.
-Gdzie jedziemy?- zapytałam przerywając ciszę.
-Na komisariat.- otrzymałam suchą odpowiedź.
Wyjrzałam za szybę, gdzie zobaczyłam kolejny radiowóz. Pomachałam jego kierowcy. Nie odmachał. Burak.
-Jak się nazywasz?- zwróciłam się do kota- Nie chcesz mówić to nie. Będę cię nazywać Puszek. Pasuje ci.
CZYTASZ
Red Plague • Bnha
FanfictionPrzez siedem lat Shiori zmieniała swoją tożsamość już dwadzieścia razy. Nigdzie nie zostawała na dłużej niż miesiąc i żyła w ciągłym strachu. Żyła jak uciekinierka, którą była. Popełniła jednak jeden wielki błąd. Zaufała niewłaściwej osobie. Policja...