- Wiesz gdzie jest mistrz? - zapytała Emilia, a w tym samym momencie kobieta zerknęła na nią znad ramienia.

- Usiądźcie – wskazała na krzesła. Emilia wysunęła krzesło I usiadła na nim. Pod jej ciężarem nogi krzesła gibały się. Potem obie Susan I Wendy także usiadły przypatrując się czynnością Havati.

- Pewnie umieracie z głodu.  Pójdę po herbatę i jarzębinę - zniknęła, idąc po schodach na górę.

- Myślicie, że to dobry pomysł? - Susan rozglądała się po pomieszczeniu.

- Mistrz raczej jej ufał, a ona mu, więc my też powinnyśmy zaufać - założyła ręce na piersiach Wendy i opadła plecami na krzesełko, patrząc się w sufit. Emilia zerknęła zza ramienia i zobaczyła Havati niosącą na tacy dzbanek herbaty, filiżanki i miskę jarzębiny obsypaną cukrem. Filiżanki trzęsły się na tacy, a łyżeczki podskakiwały za każdym jej ruchem. Kobieta jedną ręką odgarnęła różne zapisane kartki na bok i postawiła na środku stołu tacę.

Wszystkie trzy sięgnęły po garstkę jarzębiny. Emilia z grymasem na twarzy spróbowała jej. Sądząc, że będzie gorsza w smaku, zaczęła jeść ich więcej z apetytem.

- Widzę, że znalazłyście pamiętnik...- rozdawała po kolei filiżanki. - To co tam jest – pokazała palcem na okładkę. - Musi być chronione...- powoli nalewała im gorącej herbaty. - Że to wam, powierzył pamiętnik cóż za skandal – pokręciła głową.

Emilia dmuchając na gorący napój, lekko się go napiła. Przepyszne połączenie żurawiny z pomarańczą i miodem, tworzyło niezwykły smak.

- Kompas zaprowadził nas do pani, wie pani jak go odczytać, prawda? - Susan zmieniła temat i uniosła filiżankę do ust.

- Macie mało czasu, zanim Plaiton zorientuje się, że wspomnienia mistrza nie są prawdziwe...- wyszeptała i postawiła miseczkę z jarzębiną.

- Co to znaczy? - Wendy bacznie patrzyła się na staruszkę.

- Sądzicie naprawdę, że mistrz dałby się złapać od tak Plaitonowi? - odwróciła się w kierunku szkiców na ścianie.

- A więc to wszystko było zaplanowane? - Emilia zmarszczyła brwi.

- Oczywiście, jednakże nie przewidzieliśmy tego, że nastanie to tak szybko – odlłożyła szafkę na komodę obok, a potem oparła ręce o stół.

- A my nic nie wiedziałyśmy? - prawie krzyknęła Wendy.

- Musiałyście się dowiedzieć w odpowiednim czasie...- zacisnęła dłonie na krawędzi stołu.

- Odpowiednim czasie, wtedy gdy mistrz zniknął!?Można było temu zapobiec – podniosła ton Wendy.

- Nie rozumiesz , że to wszystko miało się tak potoczyć? Wszystko idzie zgodnie z planem

- Planem? Co to za "plan"? - nakreśliła ostatnie słowo Susan.

Havati głośno westchnęła.

- Wiedzieliśmy, że Plaiton będzie szukał Księgi Druidzkiej, są tam nie tylko zakazane zaklęcia, lecz coś co może jego zniszczyć...Jak wiadomo znacie legendę o tym dlaczego gnomy I czarodzieje są podzieleni, jednakże to nie jest do końca legenda – odchrząknęła. - Ailema obiecała im, że schowa w Księdze jak unicestwić Plaitona, lecz w zamian chciała, aby nikt nie mógł się do niej dostać. Gnomy nie wiedziały jednak, że za zagadkami, które tam umieściła kryje się potężna moc, więc poczuli się oszukani. Wtedy właśnie rzucili na nas klątwę. Dlatego też wiedzmy schowały Księgę w bardzo skrytym miejscu.- wyszeptała. - Twój ojciec, Samuel – wskazała palcem na Emilię. - Miał obsesję na punkcie Księgi Druidzkiej, mówiono że zwariował że w nią wierzy, lecz wtedy odnalazł ją I to co było w niej napisane. Nikt nie wiedział w jaki sposób ją odnalazł I gdzie. Jednakże gdy Plaiton dowiedział się, że owa Księga jednak istnieje, bezustannie zaczął jej szukać. Samuel był jednak o wiele mądrzejszy niż się zdaje – w powietrzu nastała gęsta atmosfera, niezwykle napięta, lecz I szwendała się głęboka cisza. Słychać było tylko wypuszczane powietrze z płuc I wiatr na górze.

Za progiem rzeczywistości (W Trakcie Korekty)Where stories live. Discover now