W ciemnej jaskini rozbłysło światło.  Pojawił się portal, a z niego wyszedł Plaiton. Otwór w jaskini tworzył wodospad. Jakby część podłoża się zapadła i powstała z niej grota. Woda wlewała się do niej. Szata Plaitona falowała w wodzie. Wilgoć opętała ściany, a glony ze szczelin chyliły się nad nim. Rozglądając się, usłyszał melodyczny śpiew:

Błękitny ocean, piękne fale

Grzmią szepty niepoufałe

Statek rozbity

Mój kochanek zabity

Lecz on tuż przy mnie

Leży daremnie

Zza rogu jaskini,  wychyliła się syrena. Podparła się o jedną ze ścian i zatrzepotała swoimi długimi rzęsami.

- Witaj, Plaitonie - echo obiło się o jaskinie. - Cóż za miła wizyta - przeczesała swoje włosy.

- Wiesz o tym, że nie jestem tu w wizycie - podszedł bliżej niej, a mina syreny stała się bardziej poważna.

- Wiem czego szukasz...-szepnęła. - Lecz tu tego nie ma, drogi Plaitonie - podpłynęła do niego.

Plaiton ujrzał otwartą skrzynię. Szybkim tempem podszedł do niej, ale była pusta.

- Nie kłam Seguo - odwrocił się i złapał ją za szyję, przypierając ją do ściany.  - Gdzie jest Księga Druidzka?! - prawie krzyknął, lecz syrena ani drgnęła.

- Nie wiem, Plaitonie, lecz wiem kto może coś wiedzieć na ten temat - Plaiton zluznił uścisk na jej szyi. - Ale w zamian...-nie dokończyła.

- Jak śmiesz mnie przekupywać, głupia syreno. Czy nie wiesz, że twój pierścień nadal jest w mych rękach? Jeśli chcesz go odzyskać, lepiej zacznij gadać - wycedził przez zaciśnięte zęby.

Segua spojrzała na niego spod swoich włosów, które zasłoniły jej pół twarzy.

- Znajdź mistrza, a wszystkiego się dowiesz - szepnęła. - A teraz pierścień - wyciągnęła dłoń.

Plaiton popatrzył na jej rękę, a potem podniósł wzrok na nią. Z kłamliwym współczuciem na twarzy odparł:

- Taka naiwna..

- Oddaj go! - wykrzyknęła.

Gdy syrena miała się na niego rzucić, ten wypowiedział zaklęcie:

- *Nervorum resolutiones

Segua zastygła w miejscu, mając dwie wyciągnięte ku jemu dłonie. Zaczął szyderczo cmokać i przybliżając się do jej ucha, wyszeptał:

- Nie masz prawa mówić mi co mam robić...

Po tych słowach odwrócił się i zaczął tworzyć portal, za którym potem zniknął. 

Portal przeniósł Plaitona do jego sali głównej w zamku. Na środku położony był długi dywan, a na wprost znajdowała się platforma, gdzie stał tron zrobiony z gałęzi. Po obu stronach tronu stali z zwieszoną głową druidzi. Za platformą było ogromne okno, którego widok ukazywał las, spomiędzy którego wystawały czubki drewnianych dachów. W oddali widać było płonące drzewa, które z czasem zawalały się i upadały na niektóre z domów, a one za to zaczęły się topić w płomieniach. Niebo mimo dnia było ponure. Na szaro-niebieskim tle, odbijały się nadchodzące czarne chmury. Wydawało się, że zaraz lunie deszcz.

Plaiton zaczął iść w kierunku swojego tronu, a jego stukot kija można było usłyszeć w całym zamku. Każdy słysząc ten dźwięk wiedział kto się zbliża i czuł przeogromny strach.

- Przyprowadźcie Leandera - rozkazał druidom i zasiadł na tronie.

Druidzi tworząc portal przenieśli się. Nie minęło parę minut, a jeden z nich z powrotem pojawił się wraz z mężczyzną u swojego boku. Leander miał tłuste, brązowe do ramion włosy. Widać było u niego na twarzy rosnący zarost. Oczy błękitne odbijały się na jego opalonej skórze. Ubrany był w ciemną, za dużą na niego koszulę, trzy czwarte spodenki o kolorze zgniłej zieleni i skórzaną marynarkę.

- Witaj, mój panie - ukłonił się Plaitonowi. -

- Jakieś nowe wieści, Leandarze? - wstał z tronu i podszedł bliżej mężczyzny. - Wcześniej miałeś mi dać więcej informacji, gdy przybyłeś do świata ludzkiego, by obserwować Emilię -końcówką swojego kija odgarnął włosy Leandara, a na jego skroni widać było draśnięcie. - Widzę, że miałeś nie miłe spotkanie ze smokiem?

- Tak, panie - potwierdził. - Wiem, że kierują się w stronę latarni...

- Doskonale, a więc mam dla ciebie zadanie -rzekł.

- Cóż to za zadanie? - zapytał.

- Obserwuj ich nadal, lecz przyprowadź mi twego brata Haralda.


*Nervorum resolutiones - po łacinie "paraliż"




Za progiem rzeczywistości (W Trakcie Korekty)Where stories live. Discover now