7* top model

3.5K 175 349
                                    



* Harry *

Od zdarzeń między mną a Lou minęło blisko miesiąc. Po za tym jednym bliższym zbliżeniem, te które robiliśmy to skradaliśmy sobie, pocałunki i rzucaliśmy ukradkowe spojrzenia.

Postanawiając poznać się bardziej. Siedziałem właśnie na przerwie wraz z Niallem czekając na dzwonek na lekcje z Lou.
Naszą rozmowę na temat pizzy przerwał telefon.
Wyciągałem urządzenie patrząc na treść SMSa, który był od szatyna.

❣️ LouLou ❣️

Co powiesz na randkę dziś wieczorem? Zostanę dłużej w szkole, aby jutro się niczym nie zajmować xx"

Wyszczerzyłem się do ekranu jakbym zobaczył buty Gucci na przecenie. Kiedy telefon został mi nagle wyrwany.

- Kurwa, Horan oddawaj to nie twoje. - próbowałem zabrać blondynowi telefon, co nie szło za dobrze dlatego, że chłopak był ode mnie silniejszy.

- Goń się kurduplu. Ooo proszę, proszę pan seksiak zaprasza Cię na randkę. - Horan zaczął pisać coś na telefonie, a kiedy wysłał wiadomości oddał mi urządzenie.

W konwersacji z Lou mogłem ujrzeć co ta wredna szuja napisała.

Me:
Z tobą, zawsze i wszędzie xxx".

- Pójdziemy po szkole do domu twojego i Tomlinsona i tam odjebiemy Cię tak na bóstwo, że mu gacie z wrażenia spadną. Jak żulowi po znalezieniu seteczki. - czasami zastanawiam się dlaczego się z nim przyjaźnie, jest on tak popierdzielony, że nawet do psychiatryka by go nie przyjęli.

- Dobra niech Ci będzie - nie było sensu się z nim kłócić. Zadzwonił dzwonek. Jupi czas na ulubioną lekcje z ulubionym nauczycielem. Za każdym razem jak Lou coś tłumaczy lepiej rozumiem i szybciej mi wchodzi zapamiętywanie materiału.

*****

- Nie nie to - po raz kolejny machnął ręką Irlandczyk. A ja zacząłem szukać kolejnych ciuchów, które mógłbym przymierzyć. I tak było od dwóch godzin odkąd wróciliśmy ze szkoły.

- Nie mam już żadnych ciuchów - jęknąłem siadając na podłodze, blondyn westchnął męczeńsko i wstał podchodząc do szafy.

- Sranie w banie na tapczanie, jak nie masz jak masz. - wyprostował się z uśmiechem rzucając we mnie jak się po chwili okazało, Białymi ciasnymi rurkami i czarną przeźroczystą koszulę do tego czerwone koronkowe skąpe majtki.

- Mam ubrać to? No chyba nie? - próbowałem protestować, ale tleniony podniósł mnie na proste nogi pchając w stronę łazienki.

- Jęczeć to możesz jak cię Louis ruchać będzie. Po za tym mam w liście aby mu stanął na twój widok. - on naprawdę jest jakiś upośledzony. Razem z Horanem znaleźliśmy się w łazience, niebieskooki założył ramiona na tors opierając się o drzwi. - No już już przebieraj się - kiwnął w moją stronę głową.

- No chyba Cię pojebało, że będę się przy tobie przebierać! - pisnąłem, wypychając przyjaciela z pomieszczenia.

Po kilku minutach, byłem już ubrany i uczesany, do tego zaszalałem nakładając na usta błyszczyk wiśniowy nadający lekkiego koloru.

Wyszedłem z łazienki stając przed blondynem, na co ten zagwizdał pokazując co sądzi o moim ubiorze.

- Jak chuj mu stanie - skwitował.
Akurat w momencie, w którym psiknąłem się ulubionymi perfumami, usłyszałem trzask drzwi.

- Wróciłem! - doszedł nas krzyk Louisa, trochę się zestresowałam. Ale wyszedłem do salonu gdzie słyszałem szmery.

Wszedłem do pomieszczenia a moim oczom ukazał się Lou zapinający koszule. Jak on tak szybko zdążył po nią pójść?

Szatyn usłyszał mnie i obrócił się uchylając usta. Mogłem przysiąc, że widziałem jak wciąga powietrze.
Posłałem mężczyznę uśmiech podchodząc do wyższego.

Stanąłem przed nim zapinają ostatnie guziki koszuli. Lou był w takim szoku, że nie był w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa.

- No skomplementuj go wreszcie - cóż nic co piękne nie trwa wiecznie. Ponieważ odezwał się Niall stojąc u progu salonu.

- Tak...masz rację... - odchrząknął mężczyzna, pochylając się i całując mnie w usta. Wyprostował się posyłając mi uśmiech. - Pięknie wyglądasz.

Oczywiście ja niewyruchana cnotka zarumieniłem się jak babka w solarium.  Standard spuszczenie głowy i wymruczenie cichego „dziękuję"

- To co gotowy na randkę? - spytał podnosząc mi głowę, przez co chcąc nie chcąc musiałem spojrzeć w te piękne lodowate tęczówki.

- Tak, jest gotowy. Bier go pod pachę i jazda na randkę. - Niall jak zwykle musiał wtrącić swoje pięć groszy, bo jak że by inaczej mogło być.

- Czy ty możesz się nie wtrącać? - burknąłem, odwracając się przodem do Irlandczyka.  Ten wzruszył jednie ramionami mówią.

- Ja tylko pomagam wam szybciej skończyć w łożku. Bo w waszym tępie to może do Wielkanocy sobie konia zwalcie.  -  być może nie powiedziałem, blondynowi o tym jednym szczególe, co wydarzył się między nami. No ale hej nie musi wiedzieć wszystkiego.

****

Jechaliśmy dobre dziesięć minut, a ja co chwila pytałem się szatyna gdzie jedziemy. Ale jebaniutki oczywiście nie chciał powiedzieć, nosz chociaż by podpowiedź dał ale nie bo po co.

Kiedy dojechaliśmy na miejsce okazało się, że Lou zabrał mnie na randkę do Santa Monica Pier. W życiu nie spodziewałbym się, że to tu mnie zabierze. 

- I jak podoba się - nawet nie wiem kiedy szatyn stał przy drzwiach, trzymając je otwarte. Złapałem wyciągniętą rękę i wysiadłem z auta.

- Boziu, nie musiałeś - pisnąłem rzucając się na szyje wyższemu, i całując w usta. Szatyn zamruczał z zadowoleniem kładąc dłonie na moich biodrach i przyciągając bliżej.

- Gotowy na zabawę? - spytał, pokiwałem głową z podekscytowania.  Kiedy Louis zamknął auto, chwyciłem go za rękę splatając nasze palce i razem ruszyliśmy w dłuż mola.



* Telefon Nialla *

Co zrobić gdy będę w stanach
1 znaleźć Hazzie chłopa ✔︎ ( trochę chujowo bo podniecił się na widok nauczyciela, ale nic nie jest nie możliwe. Stworzę z tego związek! )

2 wysłać Hazze z chłopem na randkę ✔︎ ( mam nadzieję, że będą po niej seksy)

3 sprawić aby chłopowi stanął na widok
Hazzy ✔︎ ( Jak chuj stanął, po tym jak się zapowietrzył na widok Hazzy to na pewno. Co się dziwić jak odjebałem Hazze niczym z top model )

4 zaręczyć Hazze z chłopem

5 zdać szkołę

6 stworzyć ship ✔︎ ( Larry is Real suki )

7 zjeść amerykańskie żarcie ✔︎ ( zajebiste żarcie, pochowajcie mnie z nim)

####

Dobranoc !! ❤️

𝑆𝑚𝑖𝑙𝑒 𝑊𝑖𝑡ℎ 𝐹𝑎𝑛𝑔𝑠 ✔︎ || LarryWhere stories live. Discover now