𝑅𝑜𝑧𝑑𝑧𝑖𝑎𝑙 3

91 6 4
                                    

Rozczesywałam delikatnie swoje dość dłuższe włosy. Wstałam od mojej białej toaletki i z chęcią wyjścia lub jak kto woli podjechania pod stadion imienia Alfreda Smoczyka. Popatrzyłam ostatni raz w lustro. Widziałam nastolatkę uśmiechnięta od ucha do ucha. Lekkie wory pod oczami przez słabo, przespana noc ale widać że dziś będę patrzeć jak, jeżdżą gwiazdy nie mogłam przestać o tym myśleć. Z takim, nastawieniem wyszłam z małego przytulnego miejsca jakim była łazienka i przeszłam do większego miejsca i pech chcial że jednak nie sprzątałam tam dość długo. Tak mowa tutaj o mojej garderobie. Pokonałam dość trudny tor przeszkód starając się nie wywrócić na pojedyczych rozrzuconych gdzieś po kątach bluzkach. Wybrałam długie spodnie mimo to że było, całkiem ciepło. Oprócz tego wybrałam krótki crop top a włosy związałam w wysokiego kucyka. Spoglądałam co jakiś czas w lustro i przyszedł czas na to ostatnie spojrzenie. Lekko poprawiłam bluzkę oraz moje włosy. Wyszłam z pokoju zabierając moja nerkę do której spakowałam telefon oraz chwilę później klucze. Z kanapy szybkim ruchem, zabrałam kask do motoru i wyszłam do ogrodu aby wziąć swoje cudeńko i odjechać na wskazany adres. To będzie długa droga
*𝑺𝒌𝒊𝒑 𝑻𝒊𝒎𝒆*
Gdy podjechałam pod bramy stadionu Alfreda Smoczyka wysiadłam ze swojego białego Mercedesa. Po uporaniu się że swoją maseczka i reszta tego gówna udałam się w umówione wcześniej miejsce z Piotrkiem.
- Hejka! - mówi młodszy z braci Pawlickich i mnie przytula. Odwzajemniłam uścisk jednocześnie poprawiając maseczkę na nos. - też mnie wkurzają - mówi nagle i prostuje się. Odchodzi na parę metrów i gestem zaprasza mnie żebym zrobiła to samo. Niepewnym krokiem podeszłam do niego i w przyjemniej atmosferze udaliśmy się do parku maszyn. Gdy przekroczyliśmy próg bramy zostałam sama a on udał się do swojego boksu. Wiedzy czasie dostałam również SMS o tym że Magda jedzie juz i za jakieś 5 minut powinna dotrzeć. Więc ja nie mając nic konkretnego do robienia udałam się do wszystkich boksów.
- Liwia chodź tutaj nie przeszkadzaj - mówi do mnie Piter a ja parsknęłam śmiechem. Zostawił mnie na środku parku maszyn a teraz jeszcze pretensje. Rozsiadłam się tylko gdy zauważyłam krzesło przy ścianie w rogu. Obserwowałam wszystko w skupieniu. Mechanicy grzebali w motorach i rozmawiali śmiejąc się głośno. Zasmialam się na ten widok lecz nie trwało to też zbyt długo gdyż odebrałam smsa od panny Nowak. Czekała już dość mocno wkurzona przed parkingiem myśląc że ja dopiero dojeżdżam do stadionu. Powiedziałam jej aby ubrała maseczkę która przez pandemię tego wirusa była dość wymagana i aby już weszła na teren. Udałam się w między czasie pod bandę gdyż obserwowałam tor i to jak jest przygotowany. Wydawało mi się że Piotrek nie zaprosił nas bez powodu. Chciał abyśmy spróbowały czegoś nowego albo po prostu się z nami poscigac. Cholerny miłośnik natury, a sam czasem jeździ po pobliskich lasach. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem mając nadzieję że nikt tego nie widzi.
- I co? - obrocilam się patrząc na osobę przede mną - próbujesz? -zapytal a jego oczy się zaswiecily z nadzieją.
- Jasne nie mam nic do stracenia. -mowie - lecz sama nie wzięłam sprzętu. -chlopak lekko się zamyślił a potem rzucił tylko krótkie "poczekaj" i odszedł pozostawiając mnie w lekkim szoku. Moja przyjaciółka była już na terenie parku maszyn dlatego też udałam się do bramy wyjściowej i tam ja przywitałam.
*Skip time*
Aktualnie siedzę na pożyczonym motorze od samego Domina który z wielką chęcią pozwolił mi na okazyjne wypróbowanie nowego sprzętu. Ubrałam kask oraz gogle i wyjechałam z parkingu. Tam poczekałam chwilę na Magdę aby poscigac się bo tak bardzo o tym marzyła. Ustawiłam się przed naszą taśma. Przekreculam głowę sprawa stronę i wystartowałam. Jechałyśmy 4 okrążenia cały czas się wymijajac. Ostatecznie to ja przekroczyłam pierwsza linje mety. Zjechałam zadowolona z toru i szybko przeleciałem wzrokiem park maszyn aby móc oddać sprzęt juniorowi byków. Zeszłam z motocykla gdy już znalazłam się w boksie wspomnianego częściej żużlowca zsiadlam z maszyny i ściągnęłam kask. Ubrałam moja czarna maseczkę na uszy dokładnie zakrywając nos. Cholerna pandemia.
- Powiem ci że bardzo dobrze sobie radzisz na tych motocyklach. - podchodzi do mnie kapitan byków. - Baron mówi że nawet widział by cię u nas - chlopak popatrzył na mnie a z oczy można było wyczytać że się uśmiecha. Odwajemnilam to mimo tego niż mam na twarzy maseczkę. - miałaś całkiem niezły czas - ciagnie tą rozmowę
- Dziękuję - mówię - zostanę jednak przy mojej maszynie - dodaje - chyba że cos mi się odwidzi to przyjdę tutaj - nawet nie zastanawiałam się nad tym co mówię. Oczywiście bardzo chciałabym jeździć w tym klubie. Jazda na żużlu to było moje marzenie od kad pierwszy raz przyszłam na stadion im. Alfreda Smoczyka. Piter westchnął pokiwał głową że rozumie i odszedł zostawiając mnie samą. A może zgodzić się na jego propozycję?

Hejka!!!
Jak tam? Mam nadzieję że rozdział wam się spodobał u zostawicie jakiś miły komentarz oraz gwiazdkę. Jak myślicie Liwia zgodzi się na propozycje Piotra?
Do następnego😉❤️

𝑴𝒊𝒎𝒐 𝒘𝒔𝒛𝒚𝒔𝒕𝒌𝒐~ 𝑴𝒂𝒄𝒊𝒆𝒋 𝑱𝒂𝒏𝒐𝒘𝒔𝒌𝒊Where stories live. Discover now