Skinęłam głową na znak, że się zgadzam i zajęłam miejsce obok niego.

Ponieważ miał jeszcze mokre włosy, kropelki wody spłynęły mu po szyi, gdy przecierał twarz dłońmi, by po chwili zacząć odpowiadać na moje pytania.

- Maluchu, musisz zrozumieć, że zrobiliśmy to dlatego, że nie poradziłabyś sobie z tym - odezwał się, dopiero po chwili patrząc mi w oczy. - Byłaś dla taty najważniejsza, tak samo jak on dla ciebie; dosłownie córeczka tatusia. W liście poprosił mnie, żebym pomógł mamie i Kyung'owi w tym, byś uwierzyła, że wrócił cały i zdrowy z wojny. Nie było mi łatwo się na to zgodzić, ale wiedziałem, że chciał, bym sam również w to wierzył, a nie myślał o jego śmierci.

- Czytałeś ten list? - zapytałam dla pewności, bo szczerze już nie byłam pewna, czy mama nie byłaby w stanie po prostu okłamać Bin'a.

- Owszem - potwierdził. - Naprawdę chciał, żebym razem z jego przyjacielem zaopiekował się tobą i mamą.

- Ale, HanBin... Za trzy miesiące mam dwadzieścia jeden lat. Nie sądzisz, że dziadek miał rację w tym, że powinnam już się dowiedzieć? Czekaj - znowu go uciszyłam, kiedy już otwierał usta. - To jest nasz prawdziwy dziadek czy nie?

- Tak, to ojciec naszego biologicznego taty. Co do powiedzenia ci prawdy... Nie sądziliśmy, żeby to było konieczne. Nie zrozum mnie źle, ale...

- Ty tak serio? - prychnęłam. - Nigdy nie byłam na grobie taty, a ty sądzisz, że nie musiałam poznać prawdy?

- Źle mnie zrozumiałaś - zaoponował, kręcąc przecząco głową. - Chciałem powiedzieć, że skoro taka była wola taty i tyle lat żyliśmy tak, jak żyliśmy, to nie sądziłem, że to konieczne. Sam często o tym nie myślałem, więc nie chciałem, żeby twoje życie wywróciło się przez takie coś do góry nogami.

- „Takie coś" - oblizałam zdenerwowana usta. - Dziadek musiał z bólem serca udawać, że nasz ojczym to jego syn, ty wściekałeś się na niego coraz bardziej za każdym razem, kiedy nas odwiedzali, a ja sądziłam, że masz mu za złe to, jak się w stosunku do mnie zachowuje...

- Bo mam! Nie zachowywał się tak, jak powinien.

- Ta, zdążył mi to już wyjaśnić - mruknęłam.

- Lea, naprawdę cię przepraszam - złapał moje dłonie w swoje i ścisnął je troskliwie. - Jak mam być szczery, to cieszę się, że jednak się dowiedziałaś. Odkąd dziadek nalegał, byś poznała prawdę, dręczyło mnie sumienie. Byłem między młotem a kowadłem; z jednej strony zasługiwałaś na prawdę, a z drugiej tak chciał nasz tata, a mama i Kyung już się do tego przyzwyczaili, więc za cholerę nie wiedziałem, co mam zrobić. Kurde, ulżyło mi.

Prychnęłam na jego słowa, troszeczkę rozbawiona tonem, jakim wypowiedział ostatnie zdanie.

- Wybaczysz mi to, maluchu? - zapytał cicho.

Spojrzałam na niego. Był wyraźnie zmartwiony i widziałam, że naprawdę było mu ciężko z tą sytuacją.

- Pod jednym warunkiem - na moje słowa szatyn popatrzył na mnie z iskierką nadziei w oczach. - Nigdy więcej nie zataisz przede mną czegoś tak ważnego, jasne?

- Jak słońce - wyszczerzył się, szczęśliwy. - Czyli już się na mnie nie gniewasz, tak?

- Wciąż trochę tak. Ale staram się to zrozumieć, daj mi trochę czasu, oppa - westchnęłam, nagle czując ogromną chęć przytulenia się do brata; tak, jak za dziecka.

Zrobiłam więc to, wtulając się mocno w jego ciało. Chłopak odwzajemnił uścisk z takim samym uczuciem i... kolejny kamień spadł mi z serca. Nienawidziłam się z nim kłócić.

- Może spędzimy trochę czasu poza Seulem? - zagadnął, mówiąc do mnie jak do małej dziewczynki, na co dźgnęłam go rozbawiona łokciem w żebra, co z kolei wywołało jego śmiech. - Mówię serio. Polećmy na Jeju.

- Nie będą potrzebować cię na torze?

- Nie są dziećmi, poradzą sobie - poczułam, że wzrusza ramionami. - Jungkook miał cię dla siebie w LA, ja chcę cię porwać na dwa tygodnie nad morze.

- Jeśli chcesz mnie teraz w zemście utopić podczas nurkowania...

- Matko, ranisz mi serce, ty mała zołzo!

Zaczęliśmy się śmiać i dopiero teraz, słysząc ten naturalny dźwięk, uświadomiłam sobie, jak długo tego nie robiliśmy, zbyt zajęci swoimi sprawami.

- Dobra, to ty zarezerwuj bilety na lot, a ja pójdę się spakować - wstałam i tym razem ja miałam wielkiego banana na twarzy.

- Jasne - zachichotał, kiedy popędziłam w stronę swojego pokoju.

Mimo wszystko, mam najlepszego brata na świecie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jako, że święta tuż za rogiem, postanowiłam w tym tygodniu dodać więcej rozdziałów 😌🤗

Pain 2 || BTSWhere stories live. Discover now