17.

975 59 5
                                    

Wczoraj cały dzień, dopóki nie poszłam do Jungkook'a, spędziłam u WheeIn. Nie chciałam jeszcze rozmawiać z HanBin'em, co na szczęście w miarę rozumiał, ale dzisiaj musiałam stawić temu czoła.

Kiedy się obudziłam, Kookie jeszcze spał. Widać było, że nawet przyjemnie. Postanowiłam więc go nie budzić; po cichu wstałam i wyszłam z jego pokoju, kierując się najpierw do łazienki, a potem do kuchni.

Wiedząc, że u rodziców zasmakowały mu jajka z bekonem, zabrałam się za nie. Przy okazji zaczęłam rozmyślać o wczorajszym wieczorze.

Jungkook zawsze był silny. Nie tylko przy mnie; przy wszystkich. Wczoraj jednak jego mury pękły i to wszystko przez kogoś, kto był dla niego jak brat. Naprawdę trudno było mi to pojąć... Aktualnie jedyne, czego chciałam, to móc zrobić wszystko, by nie myślał, iż ten wypadek i śmierć dwóch najbliższych mu osób były z jego winy. Wiedziałam jednak, że tylko on może się z tym uporać, a ja jedynie mogę koić jego rany fizycznie.

Kiedy wciąż zamyślona odwróciłam się, by przełożyć jego porcję na talerz, podskoczyłam zaskoczona.

- Wyglądasz zajebiście pociągająco, kiedy gotujesz i to taka skupiona - powiedział z szerokim uśmiechem Jungkook, który opierał się o futrynę z założonymi rękami.

- Mogłeś jeszcze chwilę pospać - uniosłam lekko kąciki ust, wracając z powrotem do maszynki z patelnią w ręku.

- I tak niedługo muszę pójść do studia - z tymi słowami chłopak podszedł do ekspresu do kawy i włączył go. - Porozmawiaj dziś z Bin'em, dobrze, maleńka?

- To nieuniknione - westchnęłam. - Wkurza mnie po prostu fakt, że on też mnie okłamywał.

- Na pewno wyjaśni ci, czemu tak postąpił.

- Nie wątpię. Ale choć na chwilę zapomnijmy o nieprzyjemnościach i zjedzmy to śniadanie, bo umieram z głodu.

**

Po śniadaniu chwilę jeszcze posiedzieliśmy przy stole, przy czym było nawet dość sporo śmiechu, a potem Jungkook po drodze do pracy odwiózł mnie do domu.

Tak więc teraz stoję przed własnym mieszkaniem i staram się opanować moje galopujące ze stresu serce.

Właściwie sama już nie wiem, czy jestem na niego zła czy bardziej smutna.

Wydaje mi się, że oba naraz.

Biorąc ostatni głęboki wdech, otworzyłam drzwi i weszłam. Usłyszałam dźwięk lecącej wody, więc domyśliłam się, iż HanBin bierze prysznic; mam zatem trochę czasu na uspokojenie się.

Albo więcej czasu na większe świrowanie.

Zdjęłam buty, po czym skierowałam się do kuchni, gdzie napiłam się wody tak zachłannie, jakby od tego zależało całe moje życie, a następnie do salonu. Stanęłam twarzą do okna i, zakładając dłonie na piersiach, zaczęłam wpatrywać się w widok za szybą.

Tym sposobem spędziłam pięć minut w ciszy, aż usłyszłam, jak mój brat wychodzi z łazienki.

- Lea - odezwał się, podczas gdy ja wciąż stałam odwrócona do niego plecami. - Jak się czujesz?

- Powiedz mi tylko - westchnęłam, odwracając się w jego stronę. - Dlaczego to przede mną ukrywałeś, bracie?

- Usiądźmy, co? - zaproponował, usiadłszy na kanapie.

Pain 2 || BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz