Rozdział 17

1.5K 136 54
                                    


Tadashi nadal stał cały osłupiały. Słowa docierały do niego zdecydowanie wolniej niż jego rozmówczyni by tego chciała.

-Głuchy jesteś? - Prychnęła.

-Nie. - Wykrztusił w końcu z gulą w gardle. Więc to ta kobieta była tą cudowną osobą, która miała mu pomóc? Zaczynał wątpić w powodzenia swojej własnej misji.

-Wynocha. - Dziewczyna postanowiła nieco zmienić dobór słów, a jej oczy zwęziły się w szparki w wyrazie zirytowania.

-Ale ja chciałe - Nie zdążył dokończyć. Reakcja była błyskawiczna.

-Nie obchodzi mnie czego chcesz, póki mój klub się nie otworzy. Zejdź mi z oczu. - Prychnęła i poprawiła opadające na oczy włosy. - Teraz.

- A kiedy otwieracie? - Próbował kontynuować.

-Drzwi. - Warknęła wciąż zamiatająca podłogę dziewczyna. - Wyjdź za cholerne drzwi, albo Ci pomogę.

-Tak. - Mruknął Tadashi. Powiedział to tonem dziecka, które właśnie dorobiło się porządnej bury od rodziców.

Nie mając zbyt wiele do dodania, posłusznie wyszedł za drzwi lokalu. Ku jego zdziwieniu, zdążyła się już przed nim ustawić całkiem pokaźna, czekająca na otwarcie klubu kolejka mężczyzn. I bynajmniej nie wyglądali oni tak, jakby rudzielec chciał mieć z nimi do czynienia.

-Ej. - Odezwał się jeden z nich. Stał najbliżej drzwi, najwidoczniej był pierwszy. - Wypad na koniec.

-Ale ja muszę pilnie porozmawiać jak tylko otworzą. - Jęknął Tadashi, ale spotkał się jedynie z tubalnym śmiechem.

-Niezły żart, ale wiesz co? - Uśmiechnął się półgębkiem z nieobliczalnym błyskiem w oku. - Każdy z nas ma tu coś do załatwienia i obejrzenia, więc łaskawie nie toruj kolejki i wypierdalaj na koniec razem z tą swoją krzywą mordą. - Podszedł do Tadashiego i strzepnął mu czapeczkę z głowy.

Tadashi zacisnął usta w wąską kreskę i odsunął się na bok. Nie było mowy o czekaniu i pójściu na sam koniec. Ten ludzki sznurek był zbyt długi. Pół nocy by minęło zanim w ogóle by tam wszedł, a co dopiero z kimkolwiek porozmawiał. Nie miał czasu. Musiał zebrać się w sobie i działać. Jeszcze raz podszedł do tego samego mężczyzny i odezwał się, tym razem nieco bardziej krzepkim tonem.

-A gdybym zapłacił? - Zaoferował. - Mam pieniądze.

-Ile ty niby możesz mieć. - Roześmiał się facet.

-Wystarczająco. - Tadashi tym razem postarał się odezwać pewnym tonem. - Dla Ciebie to żadna strata wpuścić tylko jedną osobę przed siebie, a środki na zabawę piechotą nie chodzą. No chyba, że jesteś na tyle bogaty żeby sobie pozwolić na przepuszczenie wszystkich okazji do zarobienia czegokolwiek. Zawsze mogę przekupić kogoś innego. - Mówił to, choć w kieszeni ze strachu trzęsła mu się ręka. Modlił się, żeby ten brodacz się zgodził.

-Dobra. Dawaj kasę. - Warknął.

-Dam jak otworzą i mnie wpuścisz.

-Nie pogrywaj ze mną. - Uniósł się.

-Hej, ale to uczciwy układ. No chyba, że chcesz mnie oszukać. Nie byłbym na tyle głupi, żeby sobie z tobą pogrywać i - Znów nie dano mu dokończyć.

-Dobra, ale się stul. - Warknął. - Wyrzucają stąd za bójki i kłótnie, a ja chcę wejść.

-Jasne. - Kiwnął głową Tadashi. Dobrze wiedział, że po tym jak zapłaci temu gościowi nie zostanie mu już bardzo wiele. Nadal będzie go stać, żeby imitować klubową zabawę, ale taki stan rzeczy nie będzie mógł trwać zbyt długo. W końcu i jego pieniądze się wyczerpują. Musiał wymyślić, jak powinien to rozegrać.
W końcu drzwi klubu stanęły otworem dla nakręconych, nocnych klientów. Pojawił się w nich ochroniarz, który wpuszczał mężczyzn po wstępnej selekcji. Odrzucał tych, których on sam ocenił jako nieodpowiednich i nie znosił żadnych sprzeciwów. Na szczęście dla Tadashiego, przepuścił go. Wcześniej spytał tylko o dowód. Widocznie został odebrany jako nieszkodliwy, młody chłopaczek, który po prostu chce popatrzeć na ładne kobiety. Właściwe, nie był to pierwszy raz kiedy w ten sposób czytano jego osobę. Mimo, że miał dwadzieścia pięć lat, jego twarz była bardzo delikatna i często zdarzało się ludziom mylić go z kimś zupełnie młodszym. Teraz się cieszył, ale normalnie było to dość problematyczne.

Postscriptum [Hawks x Oc] Where stories live. Discover now