//TW - Rozdział może zawierać fragmenty nieodpowiednie do wglądu najmłodszych czytelników.
Świadomość Tadashiego wciąż nie przyjmowała do siebie dość nagłego faktu, jakim była sytuacja w której nie będąc do końca rozważnym, właśnie się znalazł. Rozbiegała się ona nieco zbyt znacznie z wizją wieczoru, jaki sobie zaplanował. Choć ''nieco'', mogłoby nie być w tym miejscu wystraczająco dobitnym określeniem. Nie dało się ukryć, że w głowie młodego policjanta mieszały się teraz emocje przeplatane strachem, stresem i niepewnością o własne, wcale nie tak długie życie. Choć kto nie niepokoiłby się wizją ubranego w płaszcz, wciągającego do ciemnej uliczki kryminalisty. W końcu dokładnie to miało spotkać teraz biednego Tadashiego. Po tym jak opuściła go Madelaine, w przypływie emocji zgodził się na coś, czego pożałował w momencie w którym ręka Larsa spoczęła na jego okrytym fioletowym swetrem, przedramieniu. Poczuł tego człowieka zdecydowanie zbyt blisko siebie. Kiedy brunet ścisnął jego rękę, w zielonych oczach mignęła iskierka przestrachu. Szkoda tylko, że nie zrobiła ona żadnego wrażenia na byłym szefie Elizy. Jego przepełniony czernią wzrok skrzyżował się z bojaźliwym spojrzeniem młodszego mężczyzny, dając mu do zrozumienia jedną, acz prostą rzecz. Wpakował się w coś, z czego na obecną chwilę nie było już odwrotu.
Nim zdążył zareagować w jakikolwiek sposób, jego nogi mimowolnie pod wpływem pociągnięcia za sweter - same ruszyły się z miejsca. Przez myśl przemknęło mu, że skoro zgodził się na potencjalnie niebezpieczna misję z udziałem Larsa, to czemu by nie spróbować wynieść z niej czegoś pożytecznego? Yoshida nie miał prawa kwestionować racji jednego i podstawowego faktu. Hipotetyczne ofiary jego małego śledztwa, najlepiej podglądać w ich naturalnym środowisku. Nie znał miejsca które nadawałoby się do takich celów lepiej od Kanashimi. Jakby nie patrzeć, na przestrzeni kilkunastu lat, w okolicach tejże dzielnicy zalęgło się co najmniej kilku niebezpiecznych złoczyńców. Z tym, że szczęśliwie przynajmniej jedna z nich postanowiła zboczyć z przestępczej ścieżki i przejść na drugą stronę barykady. Choć właściwie, gdyby lepiej się temu przyjrzeć... nie do końca. Zielonooki nie mógł przecież ukryć, że zaobserwował u Elizy swego rodzaju zależność. Jakkolwiek by na nią nie spojrzeć, stanowiła ona most pomiędzy światkiem osób spod ciemnej gwiazdy i tych, którzy całe swoje życie poświęcali na ochronę społeczeństwa przed tymi pierwszymi. Tadashi od dłuższego czasu wpadał w poczucie konsternacji rozmyślając nad tym, jak bardzo potrafiła ona upłynnić swoje znajomości. Doprowadziła do tego, że czynnie pracujący policjant był w stanie zbratać się z dwójką przestępców. Nie dało się ukryć, że i Madelaine i wciągający go w ciemność brunet, mieli na koncie przynajmniej kilka występków godnych paruletniej odsiadki. A on, młody sierżant, nic z tym nie robił. Zamiast zapuszkować przyjaciół Elizy, niechlubnie korzystał z ich pomocy. Nie tak wyobrażał sobie pracę w policji. Zresztą, ciężko byłoby robić to inaczej, kiedy na szkoleniu przedstawia się wszystko w niemal czarno-białych barwach. A przecież nie trzeba było posiadać umysłu geniusza by dojść do tego, że świat wcale nie jawił się ludziom w jedynie dwóch barwach. Bordowooka bohaterka była na to najlepszym przykładem. W tamtej chwili Tadashi wreszcie doszedł do tego, że co ma się stać, to się stanie. Chwilowo zaufa człowiekowi, u boku którego dorastała jego przyjaciółka. Mimo przejmującej niepewności czuł, że nie ma innego wyboru, i to nawet nie z powodu braku innych alternatyw prowadzenia śledztwa. Zwyczajnie zaczynał odnosić wrażenie, że Lars na tym etapie raczej nie puściłby go wolno. Zresztą, jeśli nie kłamał w żywe oczy, to też zależało mu na byłej pracownicy. Choćby było to przywiązanie wielkości mrówczego jaja, może istniało jeszcze w zgorzkniałym sercu bruneta. Yoshida w krótkiej chwili podjął może i nie zupełnie zależną od niego, ale szczerą decyzję. Da szansę człowiekowi, który zdążył grozić mu śmiercią. Ostatecznie, nie powinno się oceniać książki po okładce. Przynajmniej taką miał w tamtej chwili nadzieję.
![](https://img.wattpad.com/cover/214392746-288-k858022.jpg)
YOU ARE READING
Postscriptum [Hawks x Oc]
FanfictionNic nie łączy ludzi tak mocno, jak wspólny cel. Nie ważne jak bardzo się od siebie różnią, jak inne mają poglądy, przekonania lub sposób bycia. Jeśli przyświeca im ta sama idea, są w stanie poruszyć góry i niebo dążąc do jej osiągnięcia. Czasem zn...