Rozdział 30

1.4K 70 63
                                    


//TW - Rozdział może zawierać fragmenty nieodpowiednie do wglądu najmłodszych czytelników. 


Świadomość Tadashiego wciąż nie przyjmowała do siebie dość nagłego faktu, jakim była sytuacja w której nie będąc do końca rozważnym, właśnie się znalazł. Rozbiegała się ona nieco zbyt znacznie z wizją wieczoru, jaki sobie zaplanował. Choć ''nieco'', mogłoby nie być w tym miejscu wystraczająco dobitnym określeniem. Nie dało się ukryć, że w głowie młodego policjanta mieszały się teraz emocje przeplatane strachem, stresem i niepewnością o własne, wcale nie tak długie życie. Choć kto nie niepokoiłby się wizją ubranego w płaszcz, wciągającego do ciemnej uliczki kryminalisty. W końcu dokładnie to miało spotkać teraz biednego Tadashiego. Po tym jak opuściła go Madelaine, w przypływie emocji zgodził się na coś, czego pożałował w momencie w którym ręka Larsa spoczęła na jego okrytym fioletowym swetrem, przedramieniu. Poczuł tego człowieka zdecydowanie zbyt blisko siebie. Kiedy brunet ścisnął jego rękę, w zielonych oczach mignęła iskierka przestrachu. Szkoda tylko, że nie zrobiła ona żadnego wrażenia na byłym szefie Elizy. Jego przepełniony czernią wzrok skrzyżował się z bojaźliwym spojrzeniem młodszego mężczyzny, dając mu do zrozumienia jedną, acz prostą rzecz. Wpakował się w coś, z czego na obecną chwilę nie było już odwrotu.

Nim zdążył zareagować w jakikolwiek sposób, jego nogi mimowolnie pod wpływem pociągnięcia za sweter - same ruszyły się z miejsca. Przez myśl przemknęło mu, że skoro zgodził się na potencjalnie niebezpieczna misję z udziałem Larsa, to czemu by nie spróbować wynieść z niej czegoś pożytecznego? Yoshida nie miał prawa kwestionować racji jednego i podstawowego faktu. Hipotetyczne ofiary jego małego śledztwa, najlepiej podglądać w ich naturalnym środowisku. Nie znał miejsca które nadawałoby się do takich celów lepiej od Kanashimi. Jakby nie patrzeć, na przestrzeni kilkunastu lat, w okolicach tejże dzielnicy zalęgło się co najmniej kilku niebezpiecznych złoczyńców. Z tym, że szczęśliwie przynajmniej jedna z nich postanowiła zboczyć z przestępczej ścieżki i przejść na drugą stronę barykady. Choć właściwie, gdyby lepiej się temu przyjrzeć... nie do końca. Zielonooki nie mógł przecież ukryć, że zaobserwował u Elizy swego rodzaju zależność. Jakkolwiek by na nią nie spojrzeć, stanowiła ona most pomiędzy światkiem osób spod ciemnej gwiazdy i tych, którzy całe swoje życie poświęcali na ochronę społeczeństwa przed tymi pierwszymi. Tadashi od dłuższego czasu wpadał w poczucie konsternacji rozmyślając nad tym, jak bardzo potrafiła ona upłynnić swoje znajomości. Doprowadziła do tego, że czynnie pracujący policjant był w stanie zbratać się z dwójką przestępców. Nie dało się ukryć, że i Madelaine i wciągający go w ciemność brunet, mieli na koncie przynajmniej kilka występków godnych paruletniej odsiadki. A on, młody sierżant, nic z tym nie robił. Zamiast zapuszkować przyjaciół Elizy, niechlubnie korzystał z ich pomocy. Nie tak wyobrażał sobie pracę w policji. Zresztą, ciężko byłoby robić to inaczej, kiedy na szkoleniu przedstawia się wszystko w niemal czarno-białych barwach. A przecież nie trzeba było posiadać umysłu geniusza by dojść do tego, że świat wcale nie jawił się ludziom w jedynie dwóch barwach. Bordowooka bohaterka była na to najlepszym przykładem. W tamtej chwili Tadashi wreszcie doszedł do tego, że co ma się stać, to się stanie. Chwilowo zaufa człowiekowi, u boku którego dorastała jego przyjaciółka. Mimo przejmującej niepewności czuł, że nie ma innego wyboru, i to nawet nie z powodu braku innych alternatyw prowadzenia śledztwa. Zwyczajnie zaczynał odnosić wrażenie, że Lars na tym etapie raczej nie puściłby go wolno. Zresztą, jeśli nie kłamał w żywe oczy, to też zależało mu na byłej pracownicy. Choćby było to przywiązanie wielkości mrówczego jaja, może istniało jeszcze w zgorzkniałym sercu bruneta. Yoshida w krótkiej chwili podjął może i nie zupełnie zależną od niego, ale szczerą decyzję. Da szansę człowiekowi, który zdążył grozić mu śmiercią. Ostatecznie, nie powinno się oceniać książki po okładce. Przynajmniej taką miał w tamtej chwili nadzieję.

Postscriptum [Hawks x Oc] Where stories live. Discover now