Rozdział 10 Wyznania

46 5 0
                                    

Słońce nie grzało tak intensywnie jak latem lecz jego promienie, wpadające do ciemnego pokoju obudziły Caroline.

To pierwsza noc od wielu miesięcy, kiedy chce wstać z łóżka. Jeszcze wczoraj płakała i użalała się nad swoim losem, ale dzisiaj jest inaczej. Chce wstać, aby zobaczyć Klausa. Na jej obliczu pojawił się szczery uśmiech. Czuła jego obecność, woń jego perfum, zapach domu tak inny, niż do którego była przyzwyczajona.

Słyszała jego kroki w całym domu. Nagle drzwi do sypialni otworzyły się. Stanął w nich Klaus tylko w niebieskich bokserkach. Caroline mimowolnie spuściła oczy w dół, a wampir na to uśmiechnął się zalotnie.

— Cześć. Wstałaś już? — zapytał Klaus i usiadł na łóżku, gdzie leżała Caroline. Łóżko nie zaskrzypiało, kiedy Klaus na nim siadał. Właściwie tylko się ugięło. Było wiekowe, widać to było gołym okiem, ale jakość i wykonanie tego mebla było niczego sobie.

— Cześć. I tak. — Uśmiechnęła się Caroline i przetarła leniwie oczy.

— Jak się spało? — zapytał Klaus.

— Jak nigdy w życiu — szepnęła.

Klaus uśmiechnął się po swojemu.

— Jak wstaniesz to chodź do kuchni. Zrobiłem śniadanie. Mam nadzieję ,że ci przypadnie do gustu, my love. Nie zbyt często gotuję — powiedział Klaus i wyszedł.

Caroline jeszcze przez chwilkę leżała w łóżku, ciesząc się jedwabistą miękkością łóżka lecz potem wstała.

Ciągle ubrana była w przydługą koszulę i spodnie Klausa.

Wyszła z pokoju i od razu usłyszała klasyczną muzykę rozbrzmiewającą w całym domu. Pasowała do klimatu tego miejsca. Było tajemniczo i nie jeden rzekłby, że jest trochę mroczne. Aczkolwiek Caroline była (niechętnie, ale była) stworzeniem nocy. Mrok pasował do niej.

Miała iść do kuchni, ale nie za bardzo pamiętała, gdzie ta się znajdowała. Szła korytarzem, zaglądając ukradkiem do każdego pokoju, mając nadzieję, że natrafiła na Klausa i kuchnię. W końcu otworzyła duże dwuskrzydłowe drzwi i trafiła do kuchni. Klaus od razu napotkał jej wzrok i uśmiechnął się do niej lekko przekrzywiając głowę.

— Usiądź. — Wskazał ręką krzesło przy blacie. — Zrobiłem ci śniadanko — powiedział, a Caroline zaśmiała się cicho.

Kiedy dziewczyna usiadła, Klaus podał jej talerzyk z wystawnymi kanapkami. Każda kromka wycięta była na kształt serca, a na nim było masło, pomidory koktajlowe, keczup i sałata.

Caroline z wrażenie zaniemówiła. Nigdy nikt nie zrobił jej tak fajnego śniadania. Co więcej, nikt prócz jej mamy nigdy nie przyrządził jej śniadania.

— Podoba ci się? — zapytał Klaus z uśmiechem na ustach, kiedy widział, jak Caroline przygląda się jedzeniu.

— To jest... — Dziewczyna nie mogła znaleźć odpowiedniego słowa, machała rękami w powietrzu jakby chciała coś przekazać. — To jest wspaniałe ! — powiedziała w końcu. — Dziękuję.

— Za dużo dziękujesz. Teraz i ja się powtarzam. — Klaus dosiadł się koło Caroline, a ona zaczęła jeść pyszne kanapki.

— Wcale nie za dużo, robisz tyle wspaniałych rzeczy, że muszę za coś ci dziękować, nie ma innego wyjścia — powiedziała.

Przez chwilkę oboje wsłuchiwali się w klasyczną muzykę.

— Chyba nie przeszkadza ci ta muzyka? — zapytał nagle Klaus.

Midnight FallsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz