Remember

22 4 0
                                    

1 lipca


Czy ten dzień zaczął się tak samo, jak poprzednie? Zdecydowanie tak. Czy byłem tym zaskoczony? Zdecydowanie nie. Przetarłem delikatnie oczy i rozejrzałem się po pokoju w poszukiwaniu Ciebie. Znalazłem Cię przy drzwiach. Stałaś odwrócona plecami do mnie, jakbyś chciała coś ukryć. Po chwili jednak poczułaś mój wzrok na sobie i, nie racząc mnie nawet krótkim spojrzeniem, rozpłynęłaś się w powietrzu.

Sięgnąłem więc po swój telefon, ale moja ręka zatrzymała się w połowie drogi. Nie musiałem sprawdzać dzisiejszej daty. Dobrze wiedziałem, jaki dzień jest po trzydziestym czerwca. To właśnie dzisiaj, dokładnie rok temu trzymałem Cię po raz ostatni w swoich ramionach. Gdybym mógł, wymazałbym tę datę z kalendarza, sprawił, by nigdy nie nadeszła. Mogłem tylko o tym marzyć, ponieważ prawda była taka, że byłem bezsilny – wobec czasu i swojego umysłu.

Od Twojego omdlenia naszym nowym domem stał się szpital. Lekarz pod żadnym pozorem nie pozwolił Ci wrócić do mieszkania, ponieważ Twój organizm był już za słaby. Obserwowałem, jak gasłaś w moich oczach, widziałem jak życie ulatuje z Ciebie z każdą kolejną chwilą. Dlaczego mi nie powiedziałaś? Dlaczego ukrywałaś przede mną fakt, że za moment zostanę sam? Dlaczego nie podjęłaś walki? Dlaczego chociaż nie spróbowałaś? Tak bardzo chciałem Ci zadać te wszystkie pytania, ale jedyne, co opuściło moje usta, to było słowo „dlaczego". Nie musiałem mówić nic więcej, ponieważ doskonale wiedziałaś, co mam na myśli. Nikt nie znał mnie tak dobrze, jak Ty... Uśmiechnęłaś się do mnie ciepło i zacisnęłaś palce na mojej dłoni.

– Nie płacz, Soo – odparłaś cicho, a ja dopiero po Twoich słowach zorientowałem się, że moje policzki są mokre od łez. Nie miałem jednak zamiaru ich wycierać, pozwoliłem mojej rozpaczy wylewać się na zewnątrz.

– Nie zostawiaj mnie... – szepnąłem, podciągając głośno nosem. Bałem się. Cholernie się bałem, bo nie chciałem Cię stracić. Nie wyobrażałem sobie życia bez Ciebie...

Dostrzegłaś strach w moich oczach i pogładziłaś kciukiem moją dłoń, chcąc dodać mi otuchy.

– Wiem, że pod tym strachem kryje się złość, ale masz do tego prawo. – Nie byłem zły na Ciebie, tylko na siebie, bo nie zauważyłem, jak się ode mnie oddalasz. – Moja walka, Soo, była już z samego początku przegrana. Lekarze kiwali ze zrezygnowaniem głową i, chociaż proponowali leczenie, to doskonale wiedzieli, że mój stan się nie poprawi. Wolałam spędzić swoje ostatni dni z tobą niż podpięta pod aparaturę z dala od ciebie.

– Mogłaś chociaż spróbować...

– I stracić cenne godziny, w których zamiast szczęścia i radości, czułabym ból – zaśmiałaś się słabo. – Dokonałam wyboru, Soo. Możesz się z nim nie zgadzać, ale musisz go zaakceptować.

Miałaś rację. Wiedziałem, że nigdy nie będę w stanie pogodzić się z Twoją decyzją, ale muszę ją uszanować. Dlaczego więc nie wiedziałem, co mam powiedzieć? Dlaczego słowa ugrzęzły mi w gardle, a płacz przerodził się w szloch? Otworzyłem usta, lecz po chwili zamknąłem je ponownie. Wierzyłem, że to zły sen, z którego lada moment się wybudzę i wszystko będzie jak dawniej. Zacisnąłem mocno powieki, po czym otworzyłem je gwałtownie, lecz nadal znajdowałem się w szpitalu. Uszczypnąłem się, ale sceneria również nie uległa zmianie. Podjąłem jeszcze kilka prób, ale każda zakończyła się porażką. To nie był sen, to była okrutna rzeczywistość.

Podniosłem swój wzrok na Ciebie, a Ty uśmiechnęłaś się pocieszająco. Spróbowałem odwzajemnić uśmiech, ale jestem niemal pewny, że zamiast niego na mojej twarzy pojawił się grymas.

– Przytul mnie – poprosiłaś i przesunęłaś się, robiąc mi miejsce koło siebie. Nie zwlekając ani sekundy, położyłem się na łóżku i przyciągnąłem Twoje szczupłe ciało do swojej piersi. Byłaś taka krucha i piękna niczym porcelanowa laleczka.

Nie wiem, jak długo trwaliśmy w tej pozycji, ale chciałem, by ta chwila trwała wiecznie, by to, co się niechybnie zbliżało, nigdy nie nadeszło. Marzyłem o tym, by los się rozmyślił i podarował Ci drugą szansę...

– Kocham cię, Soo – odparłaś, a ja poczułem, jak Twoje serce spowalnia. Próbując powstrzymać wodospad łez, przymknąłem oczy i wzmocniłem uścisk.

– Ja ciebie też, najdroższa – zaszlochałem głośno, a Ty wydałaś swoje ostatnie tchnienie...

Od Twojej śmierci minął już rok, lecz ja mam wrażenie, jakby to było wczoraj. Moje serce i moja dusza zniknęły razem z Tobą, zostawiając jedynie pustą skorupę, którą kiedyś nazywałem ciałem. Byłaś źródłem mojego szczęścia i sensem mojego istnienia, więc teraz gdy odeszłaś, nie miałem już żadnego powodu, by oddychać.


Jak mizerne stało się moje życie, gdy wspomnienia z Tobą w roli głównej, sprawiają mi tyle bólu i cierpienia...

Błagam, pozwól mi zapomnieć...

Let Me ForgetWhere stories live. Discover now