🌹chapter twenty🌹

1.2K 83 35
                                    

Niall coś kombinował. Widziałem to po nim. Chodził z tajemniczą miną i przyglądał mi się z bardzo wymownym uśmiechem. Kilka razy próbowałem dowiedzieć się o co mu chodzi, ale nie chciał powiedzieć. W końcu, po dziesiątym razie, dałem za wygraną. Poza tym miałem na głowie inne problemy niż dziwne zachowanie przyjaciela. Na przykład Gemmę.

Dziewczyna powiedziała, że zostanie ze mną do póki sprawy z Louisem się nie rozwiążą. Wspominała coś o tym, że nie ufa Niallowi nie może mnie zostawić. Próbowałem przekonać ją, że wszytko jest już dobrze (nie było, ale nie musiała tego wiedzieć), i że może wracać do domu, ale ona nie dała się nabrać. Oznajmiła, że albo pozwolę jej zostać, albo powie o wszystkiem mamie.

Nie zrozumcie mnie źle, kocham Anne, ale nie miałem najmniejszej ochoty mieszać jej w moje sprawy sercowe. W końcu więc przystałem na pomysł siostry.

Cały czas chodziłem lekko przybity. W mojej głowie co chwila pojawiały się sceny z przed kilku dni. Niall i Gemma próbowali odciągnąć moją uwagę od Tomlinsona, za co byłem im niezmiernie wdzięczny, jednak nie wiele to dawało.

— Horan, do cholery, możesz się ogarnąć?! — zapytałem zirytowany, gdy przyjaciel po raz kolejny, siedząc obok mnie, próbował powstrzymać piski. — Nie wiem czym się tak ekscytujesz, ale błagam, rób to z dala ode mnie.

Chłopak wywrócił oczami.

— Ale jak mam się nie ekscytować skoro to już dzisiaj!

Spojrzałem na niego ze zdziwieniem i uniosłem brwi.

Co już dzisiaj?

Jedyną odpowiedzią Nialla był znaczący uśmiech i konspiracyjne "zobaczysz". On naprawdę zaczynał działać mi na nerwy. Postanowiłem jednak, że nie będę się tym stresował i tak jak wcześniej po prostu go zignoruje. Nie było to łatwe, ale liczą się chęci.

— Harry, musisz wreszcie coś ze sobą zrobić — oznajmiła Gemma wchodząc do pokoju. — Jak będziesz miał jakieś zajęcie to szybciej zapomnisz o Lou.

— No wiem — jęknąłem. — Od jutra wracam do pracy. Dzwoniłem już do Diany. Tylko, że... — zawahałem się. — Gemma ja go kocham.

Dziewczyna popatrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami, zszokowana moim wyznaniem. Nawet Niall zamarł na chwilę. Na chwilę. Jego twarz zastygła w wyrazie zaskoczenia na jedynie kilka sekund. Moment później przeprosił i wyszedł do ogrodu. Mimo wszystko i tak słyszałem jego piski.

— Harry — brunetka przygryzła wargę — on cię...

— Wiem! — przerwałem jej. — Ale nic na to nie poradzę. Ja sam nie wiem kiedy dokładnie zakochałem się w Louisie, ale wiem, że nie mogę bez niego wytrzymać. To wszystko jest takie... skomplikowane.

Ukryłem twarz w dłoniach. Sam nie wiedziałem dlaczego, ale czułem zażenowanie. Usłyszałem westchnięcie siostry, a chwilę potem zostałem zamknięty w szczelnym uścisku. Cieszyłem się, że mam kogoś takiego jak ona.

Trwaliśmy tak, dopóki nie dobiegło nas trzaśnięcie drzwi tarasowych, oznaczające, że Niall przestał fangirlować i wrócił do środka. Spojrzałem na niego. Wciąż uśmiechał się szeroko. Czy on może kiedyś przestać?!

— Harry, podnoś swój gruby tyłek z kanapy — rzucił jak gdyby nigdy nic. — Idziemy.

— Nie tak szybko, Horan. — Gemma posłała mu ostrzegawcze spojrzenie. — Czy mam ci przypomnieć jak skończyło się wasze ostatnie wyjście?

Niall wywrócił oczami, a ja zrobiłem się czerwony na samo wspomnienie.

— Nie idziemy pić — powiedział.

— I tak nie zabierzesz go nigdzie...

— Gemma, jestem dorosły — wszedłem jej w słowo. — Nie matkuj mi, proszę cię. Co nie znaczy, że gdzieś się z tobą wybieram Horan — dodałem widząc minę przyjaciela.

Ten tylko westchnął teatralnie. Gestem wskazał dziewczynie korytarz. Ona popatrzyła na niego podejrzliwie, ale w końcu wyszła z pokoju. Niall ruszył za nią.

Ja natomiast byłem co najmniej zdezorientowany. Nie mogłem uwierzyć, że Horan wciągnął w te swoje głupie gierki Gemmę. Chciałem iść za nimi, ale nie było mi to dane, gdyż chamsko zatrzaśnięto mi drzwi przed nosem. Fuknąłem więc tylko oburzony i wróciłem na swoje miejsce na kanapie.

— Harold, ubieraj się! — Donośny głos mojej siostry, który rozległ się niecałe dziesięć minut później, sprawił, że podskoczyłem.

— Błagam cię, nie strasz mnie tak — rzuciłem jej groźne spojrzenie.

— To podnieś się wreszcie z kanapy — powiedziała i zniknęła w kuchni.

Niechętnie wykonałem jej polecenia, cały czas zastanawiając się, co takiego Niall wymyślił, że wciągnął w to Gemmę.

Chwilę później siedzieliśmy już w samochodzie. Wszystko wskazywało na to, że wyjeżdżamy poza miasto.

— Jedno pytanie Niall — odezwałem się. — Gdzie ty mnie do cholery jasnej wywozisz?

— Spokojnie — rzucił roześmiany. — Zresztą już ci mówiłem, że sam zobaczysz.

Więcej o nic nie pytałem. Obserwowałem tylko jak zostają za nami kolejne domy.

Po jakichś dziesięciu minutach zatrzymaliśmy się na totalnym zadupiu. Wysiedliśmy z samochodu, a moim oczom ukazała się polana. Po środku niej coś leżało. Stawiałem na jakiś koc. Tylko po co Niall miałby zabierać mnie na piknik w takim miejscu? Po co w ogóle miałby to robić.

Ale zanim zdążyłem o cokolwiek zapytać, podjechał drugi samochód. Wysiadł z niego Louis wraz z Liamem i Zaynem. Wyglądał na równie zdezorientowanego jak ja.

I wtedy nagle wszystko wyskoczyło na swoje miejsce, a ja doznałem olśnienia. Jednak jedyne o czym byłem zdolny pomyśleć to to, że to wszystko wygląda jak scena z dennej komedii romantycznej.

Tylko czy nasza historia będzie miała szczęśliwe zakończenie?

Różany bukiecik •Larry Stylinson• ✔Where stories live. Discover now