Episode 13

336 11 1
                                    

Marek wstał na równe nogi, i od razu za plecami usłyszał huk dochodzący z góry. Już wiedział, że to on.
Łukasz ze złością kopnął w łóżko.
Jestem zły na wszystko i na wszystkich, ta się wtrąca, tamten mnie kontroluje, mam już ich wszystkich dosyć.
Marek wszedł po schodach na górę, i delikatnie wszedł do sypialni Łukasza.
M: Łukasz, proszę cię, uspokój się.
Łukasz zdenerwował się, tym, że znowu ktoś go poucza.
Podszedł do chłopaka i spojrzał na niego wrogo.
Marek spojrzał na niego pytająco.
M: Coś nie tak?
Ł: Przestań mnie pouczać.
Marek westchnął i z lekceważącą miną opuścuł pomieszczenie.
Łukasz przewrócił oczami i usiadł na łóżku.
Nie potraktowałem go zbyt ostro? Co jeśli znów źle się zachowałem?
Marek wszedł do swojego pokoju.
Muszę znaleźć jakieś wskazówki. Dlaczego Karina i Łukasz udają związek. Dlaczego mieszkają pod jednym dachem.
Już wiem! Po prostu zapytam Huberta...
Marek gwałtownie opuścił pokój i od razu skierował się do pokoju za ścianą, w którym zakwaterowany był Hubert.
Podszedł i zapukał w drzwi. Nie usłyszał odpowiedzi, więc wszedł.
M: Hubert, możemy porozmawiać?
Hubert popatrzył na niego pytająco i wstał z łóżka, na którym wcześniej leżał przeglądając telefon.
H: No jasne, jasne. Słuchaj, żeby to też było jasne, nie chciałem cię urazić. Jestem dobrym człowiekiem, ale musisz znać prawdę.
Powiedział wkładając ręce do kieszeni.
Marek zbłądził wzrokiem i powiedział.
M: Rozumiem. Możesz mi powiedzieć coś więcej na ten temat?
H: Co masz na myśli?
M: Dlaczego oni udają? Mieszkają razem?
H: No wiesz... Mają jakieś swoje konszachty.
Powiedział z nutką drwin na końcu.
M: Konszachty? Ale po co?
H: No wiesz, Karinka chce żyć godnie, a Łukasz ma to na rękę, bo wszyscy myślą, że ma laskę.
Powiedział śmiejąc się.
A więc to tak... Wszystko mi się rozjaśniło.
M: A to zdjęcie, które Karina ma na szafce nocnej?
H: Ah to, no cóż, ona dalej go kocha, i nie może się pogodzić z tym, że jej przeszłość nie połączyła się z przyszłością.
M: Dziękuję.
Powiedział po czym opuścił pokój.
Ze zmieszaniem na twarzy wrócił do swojej sypialni, i położył się.. Wkrótce zasnął.
*03:41 w nocy*
Marek spał spokojnie, gdy nagle ze snu wytrącił go jakiś szelest. Zignorował to, i dalej poszedł spać.
Źle postąpił...
Do domu wtargnął złodziej. Wyłamał zamki w drzwiach. Musiał być nieźle zorientowany, gdyż wiedział, że wszyscy śpią na górze, oprócz Wiolki, która śpi piętro niżej w wyciszonym studiu.
Więc nie było nawet opcji, żeby ktoś się obudził.
Złodziej cicho poruszał się po domu, gdy nagle zdecydował się wejść na górę. Delikatnie uchylił drzwi pokoju Marka.
Złodziej: Idealnie... Mały szczyl..
Nie da mi rady.
Wszedł cicho do jego sypialni, i nachylił sję nad nim.
Marek nagle obudził się i podnióśł gwałtownie.
Chciał coś powiedzieć, ale nie było mu to dane, gdyż napastnik zakrył mu usta.
M: Czego chcesz?
Marek powiedział to bardzo cicho.
Włamywacz pomógł mu wstać po czym przyłożył mu nóż do gardła. Oddech Marka przyśpieszył znacząco.
Złodziej: Mów gdzie pieniądze...
M: Pieniądze? ... Za obrazem.
Złodziej: W sejfie?
M: T-tak.
Napastnik oderwał się od Marka, a gdy tylko odszedł kilka centymetrów, Marek silnie popchnął go na łóżko i krzyknął:
M: Ratunku! Złodziej!!
Łukasz natychmiast zerwał się z łóżka i pobiegł do sypialni Marka. Był w ubraniach, ponieważ zasnął ze zmęczenia, zanim się przebrał w piżamę.
Gospodarz gwałtownie wbiegł do pomieszczenia, i od razu przy wejściu wpadł na Marka. Złodziej przestraszył się, spanikował, i dobiegł do okna, po czym szybko zszedł po drabinie, którą niestety wcześniej zostawił tam Hubert. Razem z Kariną próbowali zmyć ze ściany budynku zacieki powstałe po burzy.
Łukasz przyciągnął Marka do siebie i przytulił go. Marek był w takim szoku, że nawet nie oderwał się od niego.
Ł: Przepraszam, że musiałeś przez to przechodzić. Mogłem lepiej zabezpieczyć dom.
Marek nic nie mówił. Tylko patrzył się w podłogę nieobecnym wzrokiem.
Chwila, co ja robię? Przecież... Nakrzyczałem na niego, a teraz go przytulam?
Pomyślał Łukasz i delikatnie puścił Marka.
Nikt więcej się nie obudził, ponieważ Hubert brał leki nasenne, a Karina bardzo źle się czuła, więc wpadła w głęboki sen.
Łukasz ostatni raz spojrzał na Marka, i zdecydował się opuścić pomieszczenie z żalem na twarzy.
Nastał kolejny dzień. Marek krzyczał przez sen.
M: Pomocy!! Zostaw mnie!!
Śniło mu się coś. Miał jakiś koszmar. Najwyraźniej było to spowodowane wczorajszym incydentem.
Łukasz usłyszał to, więc od razu wyszedł z łazienki i skierował się do jego pokoju. Wszedł szybko i usiadł na łóżku.
Ł: Marek!  Obudź się! Coś ci się śni.
Marek gwałtownie zerwał się z krzykiem do pozycji siedzącej.
Ł: To ja. Nic ci nie grozi. Jestem tu.
Marek spojrzał z przejęciem na twarzy w dół.
Ł: Coś ci się śniło.
Powiedział i wstał.
Ł: Przyniosę ci wody.
Łukasz zszedł na dół i wrócił za chwilę ze szklanką wody. Podał Markowi, więc napił się. Po chwili oddał mu szklankę, lecz Łukasz ponownie przystawił mu do ust. Marek położył dłonie na szklance, tym samym kładąc je na tych Łukasza.
Łukasz spojrzał na niego ze smutkiem, a Marek patrzył na niego pijąc.
Tymczasem Karina obudziła się. Wyszła z sypialni, i skierowała się do kuchni.
K: Nie ma Marka? Zawsze on robi śniadanie. Dziwne.
Chwilę potem wstał Hubert. Przechodząc obok drzwi do pokoju Marka, przez szparę zauważył Łukasza i Marka.
A jednak. Jak ja mam temu zapobiec. Ciągle zbliżają się do siebie.
Hubert podszedł na dół.
H: Karina, nie jest dobrze.
K: Jak to? Coś nie tak z naszym planem?
H: On niczego nie rozumie. Teraz siedzą razem w pokoju. Nie dam rady ich od siebie odsunąć. Od początku nie chciałem tego robić, ale chciałem pomóc tobie, bo prosiłaś mnie. Wiem, że nie chcesz go tutaj.
K: Mam tego dosyć, to ja miałam ponownie stać się w oczach Łukasza miłością, a on zakochuje się w jakimś chłopaku?!
H: No cóż, miłość nie wybiera. Miłość to uczucie, a nie jakieś tam wiesz, pożądanie płciowe.
Karina zdenerwowana wyminęła Huberta i usiadła na kanapie.
K: Ale tak nie może być! Przecież on nigdy się już we mnie nie zakocha! Musimy coś z tym zrobić. Musimy się pozbyć tego gówniarza.
H: No i co ci to da?
K: Jak to! Łukasz znów mnie pokocha.
Powiedziała z entuzjazmem i uśmiechnęła się złowieszczo.
Wiolka wyszła ze studia, i od razu skierowała się do łazienki, tylko witając się z domownikami.
W: Cześć!
H: No hej Wiola.
K: Cześć kochana, cześć.

Przepraszam, że nie było, ale miałam gości, a potem sama wyjechałam. Ale już postaram się normalnie aktualizować opowieść. Miłego dnia <3

KxK | PrzysięgaWhere stories live. Discover now