1. Miłe złego początki?

115 6 81
                                    

Mimo wczesnej godziny Catelyn czuła, że ma za sobą bardzo długi dzień — a nie zdążył on jeszcze dobiec końca. Wczesna pobudka o piątej, nerwowa atmosfera podczas pakowania oraz długie chwile spędzone w uściskach z mamą i siostrą dostarczyły Cat aż nadto wrażeń, chociaż stanowiły ledwo początek dzisiejszych wydarzeń. Przez cały poranek Lysa nie dała jej chwili spokoju, rozprawiając głównie o czekających Catelyn w pałacu atrakcjach, a co trzecie zdanie ubolewając nad odrzuceniem własnej kandydatury. Gdyby nie emanująca spokojem lady Minisa, Cat zapewne znalazłaby się na lotnisku godzinę wcześniej, byle ukrócić płynący bezustannie potok słów Lysy. Kochała siostrę — zazwyczaj również radosną paplaninę w wykonaniu tejże — jednak dzisiaj każde kolejne zdanie tylko wzmagało odczuwany przez nią lekki stres.

Nic dziwnego, że odetchnęła cicho z ulgą, zajmując wreszcie miejsce w samolocie; niestety tam także nie był jej dany spokój. O ile podróż minęła bez większych problemów, o tyle chwilami dłużyła się niemiłosiernie z powodu towarzystwa. Wszystkie kandydatki z Riverlands miały lecieć razem, co z pewnością należało uznać za logiczne, aczkolwiek niekoniecznie miłe dla niektórych pasażerek rozwiązanie. Cat zdecydowanie ucieszył widok Gwenys Blackwood; co prawda przewidywała awans przyjaciółki, jednak do ostatniej chwili dręczyła ją niepewność, czy faktycznie spotkają się na Eliminacjach. Oprócz nich miejsce w samolocie zajęły nieśmiała, siedząca w milczeniu przez większość podróży Maegelle Frey oraz Calla Bracken. Ta ostatnia mogłaby dla odmiany ucichnąć chociaż na kilka minut, preferowała jednak snucie wyobrażeń o charakterze księcia, podkreślanie pewności co do bycia „w jego typie", a także zaznaczanie, że ma mu do zaoferowania o wiele więcej niż Gwenys. Catelyn nigdy się tak bardzo nie cieszyła, słysząc kapitana proszącego o zapięcie pasów z powodu podejścia do lądowania.

Już na początek oczekiwała wielu formalności, na które należy poświęcić większość czasu od przyjazdu do wieczora. Najwidoczniej jednak organizatorzy Eliminacji wzięli pod uwagę zmęczenie kandydatek, skierowano je bowiem bezpośrednio do przydzielonych komnat oraz poinstruowano, by wróciły do holu punktualnie o osiemnastej. Cat miała więc blisko godzinę na odpoczynek po podróży i przygotowanie na dalsze wydarzenia. Z pewnym smutkiem zauważyła, że Gwenys poprowadzono w głąb korytarza — po cichu liczyła na pokoje obok siebie, aczkolwiek wszystkie dziewczęta z Riverlands otrzymały sypialnie w różnej odległości od klatki schodowe. Najwyraźniej uznano za słuszne rozdzielenie kandydatek z jednej prowincji. Catelyn nie mogła odmówić logiki temu rozwiązaniu.

Komnata zdecydowanie przypadła jej do gustu: przeciętnych rozmiarów, urządzona prosto acz gustownie, z elegancką toaletką, półkami na rzeczy osobiste, dużą szafą i szerokim łóżkiem. Cat dostała do dyspozycji również własną łazienkę; na widok wanny pomyślała, z jaką przyjemnością wzięłaby teraz gorącą kąpiel, by rozluźnić mięśnie. Niestety nie mogła sobie jeszcze pozwolić na odprężenie; odświeżyła się, a później przysiadła na łóżku, rozpakowując powoli walizkę w celu zajęcia rąk.

Wysłanie zgłoszenia deklarującego chęć udziału w Eliminacjach stanowiło obowiązek — to nie podlegało żadnym wątpliwościom. Catelyn doskonale wiedziała, co należy zrobić, nawet jeżeli nikt nie wyraził wobec niej podobnych oczekiwań — nie doświadczyła zawoalowanych sugestii podczas rozmów, ani tym bardziej bezpośrednich próśb o zaangażowanie. Nie chodziło o jej pragnienie, by zostać żoną księcia — prawdę mówiąc, nie posiadała takowego — ale o poczucie obowiązku i spełnienie powinności wobec rodu. O ile wśród mniejszych rodzin rezygnacja ze zgłoszenia nie należała do rzadkich, o tyle wśród najbardziej znanych szybko mogła zostać przedmiotem długich dyskusji oraz niekulturalnych plotek. Catelyn nie chciała sprawiać problemów bliskim, nie uważała zresztą udziału za ogromne wyrzeczenie, skoro przynosił wyłącznie korzyści. Przyswojenie informacji z nowych dziedzin, nabranie większej ogłady, nawiązanie relacji z rówieśniczkami z innych prowincji oraz poznanie rodu Starków stanowiły zaledwie kilka spośród pozytywów, jakie przychodziły jej na myśl. Gdzieś z tyłu głowy kołatała również szansa wygranej, którą — przynajmniej na razie — odpychała od siebie.

Fałszywe obietnice | Gra o TronWhere stories live. Discover now