Prolog

180 11 104
                                    

Od dwóch tygodni całe Westeros żyło wyłącznie jednym: Eliminacjami księcia Brandona Starka. Ogłoszone podczas uroczystego przemówienia na początku lutego, natychmiast zostały naczelnym tematem wielu prowadzonych publicznie i prywatnie rozmów. Programy śniadaniowe prześcigały się w ukazywaniu zdjęć potencjalnych kandydatek z dobrych rodzin, kanały informacyjne przedstawiały zaś rosnące kolejki przed urzędami, pełne dziewcząt chcących złożyć swoje zgłoszenia. W mediach społecznościowych szalały tagi związane z osobą następcy tronu, a prasa publikowała coraz nowsze reportaże o rodzinie królewskiej, ze szczególnym uwzględnieniem przebiegu i skutków przeszłych Eliminacji. Obserwując to szaleństwo, można było odnieść wrażenie, że dotychczas wszyscy tylko czekali na oficjalne ogłoszenie imprezy — co nie leżało wcale daleko od prawdy. Młode kobiety z królestwa od miesięcy snuły wizje pięknej przyszłości w pałacowych wnętrzach, ich rodziny zacierały ręce na myśl o popularności, jakiej przysporzy im udział córki, siostry czy kuzynki w Eliminacjach, a ogrom osób zatrudnionych przy organizacji całego przedsięwzięcia nie narzekał ani na brak zajęcia, ani na niskie wynagrodzenie. Zdecydowana większość mieszkańców Westeros — oraz niektórzy obywatele Wolnych Miast — angażowała się w nadchodzące wielkimi krokami Eliminacje.

Księżna Elia Martell nie należała do tej grupy.

Prawdę mówiąc, gdyby nie otrzymane od królowej Lyarry zaproszenie do Winterfell, Eliminacje nie zajmowałyby jej myśli zbyt często. Pozostałaby w Sunspear, oglądając Biuletyn oraz sporadycznie zerkając na rankingi, a przede wszystkim doceniając spokój z dala od pałacowego przepychu oraz dworskich intryg. Wygodnie ułożona na leżaku, czułaby na skórze promienie słońca i delikatny powiew wiatru znad morza, wypoczywając tak, jak lubiła najbardziej. Niestety oczekiwano od niej wizyty w stolicy, a jej nie wypadało odmówić. Szczególnie będąc córką księżnej Dorne oraz książęcą narzeczoną, nawet jeżeli chodziło tylko o Rhaegara Targaryena, a nie któregoś ze Starków. Z drugiej strony, gdyby nie Eliminacje, prawdopodobnie byłaby właśnie w trakcie ostatnich ustaleń dotyczących swojego wesela, co również nie pozwoliłoby jej na nadmiernie dużo odpoczynku.

Kiedy dwa lata temu uroczyście ogłoszono zaręczyny Elii z księciem, wszyscy, łącznie z nią samą, sądzili, że już wkrótce stanie na ślubnym kobiercu; niestety, przez kruche zdrowie przyszłej panny młodej zaślubiny przekładano dotychczas dwukrotnie. Jeszcze niedawno była przekonana o nadchodzących wielkimi krokami spotkaniach z weselnymi organizatorami i niekończących się dyskusjach, jednak konieczność kolejnego pobytu w sanatorium oraz powrót do Westeros ledwo miesiąc przed planowanymi Eliminacjami pokrzyżowały jej plany. Uroczystość ponownie przełożono, tym razem na czas po zaślubinach księcia — nie wypada przecież odbierać uwagi następcy tronu podczas jednego z najważniejszych wydarzeń w jego życiu.

Elia mogłaby być zła, rozgoryczona lub pełna żalu, ale, prawdę mówiąc, czuła poniekąd ulgę. Jej związek z Rhaegarem tak długo czekał na formalizację, że zaczynała postrzegać ślub jako mało prawdopodobną wersję wydarzeń, chociaż nigdy nie należał do odległych planów. Dzięki przesunięciu uroczystości mieli więcej okazji do zacieśnienia relacji, na razie bardziej partnerskiej niż romantycznej. Nigdy nie oczekiwała miłości od pierwszego wejrzenia, ale w związkach budowanych na zaufaniu oraz przyjaźni uczucia często rozkwitały wraz z upływem czasu, więc chociaż znała Rhaegara od lat, nadal wierzyła w zmianę natury ich relacji. Czasem, gdy rozmawiała z narzeczonym przez telefon i troskliwym głosem pytał ją o samopoczucie, bądź znajdowała się pod obstrzałem pełnych dezaprobaty spojrzeń księcia Aerysa, a Rhaegar przychodził jej z pomocą, odnosiła wrażenie, że było to z jego strony coś więcej niż tylko szacunek wobec narzeczonej czy siła łączącej ich przyjaźni.

Właśnie książę Aerys stanowił główny powód obaw Elii co do przyszłości po ślubie. Teoretycznie na pewno istniała możliwość, w której teść wreszcie spojrzałby na nią nieco przychylniejszym wzrokiem, ale Elia nie potrafiła w nią uwierzyć. Miała dotychczas zbyt wiele dowodów potwierdzających, że mężczyzna stanowczo za nią nie przepadał — wystarczyło wymienić pełne dezaprobaty spojrzenia oraz teoretycznie dyskretne narzekania na jej słabe zdrowie, nie wspominając już o sporadycznym kwestionowaniu urody. Zazwyczaj starała się szukać w innych dobra, ale w tym przypadku nie widziała sensu i w pełni odwzajemniała żywioną przez księcia niechęć. Aerys wzbudzał w niej tyle negatywnych emocji, że myśl o zamieszkaniu z nim na stałe pod jednym dachem przyprawiała ją o dreszcze niepokoju.

Fałszywe obietnice | Gra o TronWhere stories live. Discover now