Ivan+Eloise kontra Vlad, czyli on mnie zabije, jak się dowie.

720 27 21
                                    

Hejka! To tekst w stylu "Ethan+Eloise kontra Belka czyli nowoczesna wampirza wersja Romea i Juli", tylko trochę w innym schemacie. Uznałam, że skoro Vladimir opiekuje się Ivanem to on i Eloise mogą mieć okazję do spędzania ze sobą dużo czasu no i może zrodzić się między nimi coś więcej. Jeśli macie plan na podobny tekst z innym połączeniem chłopaków to dajcie znać. Może coś wykombinuję. Ale nie obiecuję, że dam radę napisać tekst, w którym Elka jest kielichem Ethana i wybiera innego. Z każdą inną kombinacją emocjonalnie sobie poradzę, ale Ethan kupił mnie już w prologu i uparcie nie chce oddać XD. Ponownie dziękuję dziewczynom z Moonlight bitches i nie przedłużając zapraszam na tekst.


Patrzyłam na Vladimira kompletnie zdezorientowana. Przyprowadził mnie do salonu i kazał w nim na siebie poczekać, by po chwili przyprowadzić Ivana i oznajmić nam, że od teraz zaczniemy spędzać ze sobą więcej czasu.
— To pomoże wam obojgu. Ivan będzie miał trening samokontroli, a ty pokonasz swój strach przed nim. Będę tu cały czas i w razie czego zareaguję, więc niczego nie musicie się niczego obawiać.
— Eloise, raz jeszcze przepraszam za to, co ci zrobiłem. Naprawdę nie chciałem, ale jak już zapewne wiesz, z moją samokontrolą jest kiepsko.
— Rozumiem, ale nie potrafię Ci jeszcze wybaczyć. Postaram się jednak mniej ciebie bać no i może razem uda nam się poprawić twoją kontrolę nad sobą. — powiedziałam, starając się brzmieć pewnie. Ivan tylko uśmiechnął się do mnie nieśmiało, a Vladimir powiedział.
— W takim razie może napijemy się herbaty i porozmawiamy? — oboje z Ivanem zgodziliśmy się na to i całą trójką spędziliśmy cały wieczór na rozmowach. Przez ten czas zauważyłam, że Ivan, wcale nie jest taki groźny i przerażający, za jakiego miałam go na początku. Był naprawdę miłym i nieśmiałym chłopakiem. I naprawdę zapragnęłam bliżej go poznać. Od tamtego dnia spędzałam z Ivanem mnóstwo czasu. Fantastycznie się dogadywaliśmy i rozumieliśmy. Współczułam mu sytuacji, w jakiej się znalazł, więc robiłam wszystko, co w mojej mocy, żeby poczuł się lepiej. Widziałam, jak bardzo stara się zachować kontrolę w mojej obecności i niejednokrotnie przepraszał mnie i wychodził, zanim ją stracił, bardzo tym mi imponował. Vladimir również był z tego zadowolony.

***

— Nie przyjdziesz nawet na chwilę? — zapytałam, patrząc na niego uważnie.
— Przyjdę, żeby napić się krwi. Potem wrócę do siebie. Nigdy nie uczestniczę w przyjęciach Beliatha. Nie chcę ryzykować. No i oni mnie tam nie chcą.
— Szkoda. Chciałabym z tobą zatańczyć - mruknęłam, kładąc głowę na jego ramieniu.
— Naprawdę? — zapytał, wyraźnie zaskoczony moją odpowiedzią.
— Jasne, że tak. Jesteś moim przyjacielem — uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam jego policzek. Następnego wieczoru snułam się po salonie, szukając dla siebie miejsca. Właściwie żałowałam, że tu przyszłam. Nagle jednak dostrzegłam Ivana idącego w moją stronę i ku mojemu zaskoczeniu, nie miał na sobie peleryny.
— Witaj Eloise. Ślicznie wyglądasz — powiedział, rumieniąc się lekko.
— Dziękuję. Cieszę się, że jednak przyszedłeś.
— Nie chciałem cię rozczarować — powiedział, odwracając wzrok. — Zatańczysz ze mną? — zapytał, wyciągając do mnie dłoń, którą natychmiast ujęłam.
— Z wielką przyjemnością. — powiedziałam, a on uśmiechnął się do mnie czarująco. Tańczyliśmy zupełnie nie w takt muzyk, ale nie przeszkadzało nam to. Dobrze się razem bawiliśmy i tylko to się liczyło. Nagle Ivan lekko się ode mnie odsunął i obrócił mnie kilka razy wokół mojej osi, głośno się zaśmiałam, i wpadłam prosto w jego objęcia. Spojrzałam na niego i zdałam sobie sprawę z tego, że nigdy nie widziałam go tak szczęśliwego. Miał uśmiech od ucha do ucha, a jego oczy radośnie błyszczały. Przytuliłam go lekko i powiedziałam.
— Idę się czegoś napić. Zaraz wracam — powiedziałam, a on skinął głową i obiecał tutaj na mnie czekać. Odsunęłam się od niego i podeszłam do baru. Nalałam sobie ponczu i zaczęłam szybko pić, żeby ugasić pragnienie.
— Widziałem cię z Ivanem — powiedział nagle zza moich pleców Aaron — Cieszę się, że tak mu pomagasz. Od przybycia tutaj nie był tak szczęśliwy. Dobrze, że mu wybaczyłaś.
— To nie była jego wina. Odkąd zaczęliśmy spędzać ze sobą czas i poznałam go bliżej, nie potrafiłam się na niego gniewać. Dodatkowo przepraszał mnie chyba z tysiąc razy. A teraz wybacz mi Aaron, wracam do Ivana. — odpowiedziałam i kiedy miałam go minąć, usłyszałam przerażający krzyk. Spojrzałam z przerażeniem na Aarona.
— Idź do reszty i powiedz im, że zająłem się Ivanem. Powinni być w drugim salonie — natychmiast tam pobiegłam i od razu wszytko rozumiałam. Na podłodze leżała martwa dziewczyna z rozharatanym gardłem.
— Eloise! Co ty tutaj robisz? — zawołał Vladimir.
— Aaron poprosił mnie, żebym wam przekazała, że zajmie się Ivanem.
— W porządku, a teraz idź do siebie. — rozkazał, a ja nie chcąc dłużej patrzeć na tę dziewczynę, poszłam do siebie. Szkoda, że tak to się skończyło. Naprawdę dobrze mi było z Ivanem. I musiałam w końcu to przed sobą przyznać, że zakochałam się w blondynie. Tak bardzo chciałabym mu teraz pomóc, ale nie wiedziałam, czy jeszcze bardziej mu nie zaszkodzę, jeśli się tam pojawię. Liczyłam na to, że niedługo będę mogła się z nim zobaczyć. Po kilku godzinach, do drzwi mojego pokoju ktoś zapukał.
— Proszę! — zawołałam, a do środka wszedł Ivan. Nie kontrolując się, rzuciłam mu się na szyję, ale on delikatnie mnie odsunął.
— Lepiej zachowaj na razie dystans. Nie chcę cię znowu skrzywdzić. Przyszedłem, żeby zobaczyć czy z tobą wszystko w porządku — powiedział, spuszczając wzrok.
— Tak Ivan, wszystko w porządku. Dziękuję, za troskę. A ty jak się czujesz? — zapytałam, a on wzruszył ramionami.
— Nie gorzej niż zwykle — odpowiedział i uśmiechnął się do mnie lekko. — Lepiej będzie, jeśli już pójdę. Nie wiem ile jeszcze dam radę się kontrolować, a ja naprawdę bardzo nie chcę cię skrzywdzić — dodał, a w jego głosie można było wyczuć strach.
— Ufam ci Ivan. Wiem, że nic mi nie zrobisz. Ale jeśli uważasz, że tak będzie lepiej — szybko do niego podeszłam, ucałowałam jego policzek i odeszłam równie szybko. Kiedy na niego spojrzałam, zobaczyłam rumieńce na jego policzkach.
— Dziękuję Elosie, ale naprawdę lepiej będzie, jeśli pójdę.
— Dobrze. W takim razie do zobaczenia jutro — powiedziałam, obserwując, jak podchodzi do drzwi.
— Ah i Eloise... Szkoda, że mieliśmy tak mało czasu razem na imprezie Beliatha — powiedział, uśmiechając się jakby przepraszająco.
— Nic nie szkodzi Ivan. Ja się nigdzie nie wybieram, a przyjęci będzie jeszcze wiele — odwzajemniłam uśmiech.
— Tak, masz rację... Do jutra Elosie — powiedział i wyszedł z mojego pokoju, a ja opadłam na łóżko. "Rany, jak ja go kocham" — powiedziałam do siebie w myślach.

Takie tam o Moonlight LoversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz