Hawkins Lab

595 31 14
                                    

Gdy El się odbudzila usłyszała śmiechy dochodzące z dołu. Uśmiechnęła się- to na pewno byli Mike i Will. Przebrała się w normalne ciuchy i zeszła na dół do chłopców
- El robię śniadanie co chcesz?- powiedział Will na powitanie
- Obojętnie- machnęła na niego ręką i usiadła przy stoliku koło Mike'a.
- Od czego zaczniemy?- zapytał Mike.
- Mieliśmy zamiar udać się do Hawkins Lab żeby poszukać jakiś dokumentów o Kali- powiedziała El. Gdy wypowiadała słowa Hawkins Lab Mike objął ją ramieniem i lekko przytulił. On jako jedyny rozumiał ile tam przeszła. To właśnie jemu opowiadała ze szczegółami jakie eksperyment na niej przeprowadzano.
- Jesteś pewna że dasz rade tam iść- Mike bardzo się o nią martwił
- Dam rade tylko z tobą- uśmiechnęła się, nie zwracając uwagi na Willa udającego odruchy wymiotne
- O mój Boże zaraz się pożygam- Will po raz kolejny zrobił głupią mine, więc El spiorunowała go wzrokiem.
- Cóż muszę przerwać wam jakże interesującą dyskusje bo wszyscy wciąż jesteśmy w piżamach-zauważył Mike. Wszyscy poszli więc do pokoi żeby się przebrać. Gdy El wyjmowałam rzeczy z szafy Mike podszedł do niej i objął ją w pasie
- El nie chciałem poruszać tego tematu przy Willu, ale jeśli nie czujesz się gotowa nie musimy tam iść. Wszystko zależy od ciebie- wyszeptał wprost w jej ucho
- Jestem gotowa Mike. Muszę odzyskać moje moce.- odpowiedziała mu
- Jesteś niesamowita i bez nich- El zarumieniła się na ten komplement
- To one czynią mnie wyjątkową- szepnęła
- Nieprawda, masz mnóstwo innych zalet.- powiedział Mike
-Na przykład?- El była bardzo ciekawa odpowiedzi
- Jesteś piękna, mądra, zawsze walczysz o swoje, nigdy się nie poddajesz jesteś zdecydowanie najodważniejszą dziewczyną na świecie no i świetnie całujesz- wyszeptał bawiąc się jej rozczochranym włosami.
- Świetnie całuje?- uniosła brwi
- Nie mogę zaprzeczyć- odpowiedział i krótko ją pocałował.
- Chodźmy znaleźć twoją siostrę- po powiedzeniu tego Mike wyszedł z pokoju a El mogła się spokojnie przebrać. Gdy była gotowa podeszła pod pokój Willa i już miała zapukać ale usłyszała rozmowę Mike'a i Willa.
- Nie jest gotowa- wyszeptał Mike
- Jest. I ona tego potrzebuje Mike- próbował tłumaczyć mu Will
- Nie mogę znów jej stracić- powiedział szeptem Mike
- Nie stracisz- odszeptal Will
- Co jeśli ta jej siostra będzie chciała zrobić jej krzywdę?- Zapytał Mike retorycznie
- El nie jest głupia. Nie robiłaby takiego zachodu dla osoby która jej nie pomoże- powiedział Will
- Will jeśli coś się stanie... nie zróbcie nic głupiego-poprosił go Mike
-obiecuje- gdy Will to powiedział El postanowiła zapukać, na co usłyszała ciche proszę więc weszła do środka 
- Hej chłopaki-ich oczy od razu zostały skierowane na nią
- El! My właśnie planowaliśmy wyjazd- Will kłamał jak najęty co bardzo się jej nie podobało- w końcu przyjaciele nie kłamią.
- Super to co wymyśliliście?- dobrze wiedziała że nie dyskutowali o planie, i teraz będą musieli wymyślić coś na szybko albo przyznać się do rozmowy
- Um pomyśleliśmy że do Hawkins dotrzemy autobusem- wiedziała że Will kłamał lecz postanowiła grać w jego grę
- Autobusem? Świetnie- uśmiechnęła się a następnie wyszła z pokoju aby dopakować ostatnie potrzebne rzeczy
Po 10 minutach ostatniego sprawdzania czy mają wszystko czego potrzebują ubrali kurtki i wyszli. Dużo łatwiej byłoby im gdyby było ciepło, bo w zimę większość jest przykryta śniegiem no i będzie widać ich ślady.
- Mamy pieniądze na bilety?- Will jakby zapomniał że to on był pomysłodawcą wybrania tego środku transportu. Na szczęście Mike pamiętał żeby wziąść wszystko co potrzebne do zakupu biletu więc już po chwili siedzieli w autobusie kierując się w stronę Hawkins. W stronę domu.
I z takimi myślami El zapadła w sen mając nadzieje że wszystko pójdzie po ich myśli- w końcu to wszystko było bardzo ryzykowne nawet jak na nich.
Obudziło ją trącenie w ramie- to Will już mówił że są na miejscu. Zasypanymi oczami rozejrzala się wokoło. Zima w Hawkins było piękna, ale jak się sama kiedyś zorientowała bardzo niebezpieczna. Gdy jeszcze mieszkała w lesie zanim znalazł ją Hopper bywało że nie jadła przez wiele dni.
Cała trójka wzięła swoje plecaki(bo tylko to mieli ze sobą) i ruszyli w drogę.
- Hej El łap!- już po chwili miała na swojej twarzy pokaźny kawał śniegu i patrzyła morderczym wzrokiem na Willa który zwijał się ze śmiechu.
- Pożałujesz tego Byers- syknęła a następnie rzuciła w niego całkiem pokaźną śnieżką. Zaraz potem dostała jeszcze strzał od Mike'a- i tak rozpoczęła się bitwa na śnieżki przy przystanku autobusowym. El wiedziała że miała to być poważna misja ale obudziło się w niej małe dziecko które chciało po prostu śmiać się i robić orzełki w śniegu.
Po zaciętej bitwie i ogłoszonym remisie położyli się koło siebie na ziemi i spojrzeli w czyste zimowe niebo. Jednak żadna chwila nie trwa wiecznie. Wiedzieli po co tu przybyli i nie mogli zawieść- El musiała mieć z powrotem swoje moce, Will musiał jej w tym pomoc a Mike musiał jej pilnować.
- To już czas- na te słowa El podniosła się z ziemi i spojrzała na Willa. Czuła że on też bardzo chciał poznać źródło tego wszystkiego.
- Chodźmy do mojego starego więzienia- El uśmiechnęła się nieszczęśliwie i poszła w stronę laboratorium. Za sobą zobaczyła jedynie chłopców wymieniających zaniepokojone spojrzenia.
Skip time
Stali na środku wielkiego holu rozglądając się wokoło. El wciąż nie mogła w to uwierzyć- jej wiezienie było zrujnowane, obrośnięte roślinami i oposzuczone. Powinna czuć się szczęśliwie ale kiedyś to miejsce było dla niej domem. Okrutnym ale jednak domem. Kiedyś całe w bieli niczym szpital laboratorium w którym torturowano ją i inne osoby ze szczególnymi umiejętnościami było zakurzone i opuszczone
- Jeśli mają cokolwiek o tobie i tej twojej siostrze to jest to w biurze- Will postanowił przełamać lody i pierwszy się odezwać. Przez ostatnie 15 minut stali w milczeniu.
- Chodźmy- wyszeptała El czując że cała odwaga ją opuszcza. Mike spojrzał na nią zaniepokojonym wzrokiem- on też czuł że coś nie gra
- to tylko ruiny nic mi się nie stanie...to tylko ruiny- El powtarzała to sobie w myślach niczym mantrę.

Gdy doszli do biura odetchnęli z ulgą- można bylo tam zapalić światło. Jasność bardzo pomogła im szukać tego czego potrzebowali. Bez zbędnych słów zaczęli przeglądać szuflady próbując znaleźć dokumenty Kali.
- El co dokładnie o niej wiemy?- El zastanowiła się przez chwile po czym odparła
- Ma na imię Kali i nie była w laboratorium od urodzenia. Jej numer to 008, uciekła kilka lat przedemną.
- Mamy o niej wyjątkowo mało informacji- mruknął Mike na co westchnęła. Zdawała sobie sprawę że jej chłopak nie do końca ufa jej przybranej siostrze z laboratorium.
- Nie trzymaliby takich ważnych dokumentów na wierzchu. W końcu Kali i El były ich najważniejszymi obiektami badawczymi- Will od razu zdał sobie sprawę jaką głupotę palnął a El zrobiła się cała czerwona ze smutku. Nienawidziła tego że wszyscy całe życie nazywali ją obiektem- nie dziewczyną, nie dzieckiem tylko czymś. Wiedziała jednak że Will nie nazwał jej tak naumyślnie.
- El przepraszam, nie o to chodziło- spojrzał na nią skruszonym wzrokiem a ona się uśmiechnęła by go uspokoić
- Spokojnie wiem że nie o to ci chodziło- po tych słowach cała trójka usiadła na ziemi
- Nie znajdziemy ich...- szepnął Mike
- Moment to nie jest biuro papy- zauważył nagle i szybko wstała- to gabinet pomocniczy! Jego biuro było ukryte za regałami!- wykrzykneła a następnie podeszła do regału
- Chodźcie tu matoły pomóżcie mi- zachęciła ich ręką. Chłopcy bez chwili zastanowienia podeszli i przesunęli regał kiedyś otwierany automatycznie.
Znaleźli się w staromodnym gabinecie urządzonym w stylu lat 60. Na półkach leżały różnorodne papiery i teczki. Jednak jedna szczególna rzecz przykuła jej uwagę- folder z napisem 011. Cichutko podeszła do niego i przyjrzała się dokładnie. Nie było to nic niezwykłego, czarny folder z numerem jedenaście. Otworzyła go i zaczęła przeglądać kartki- tu były wszystkie informacje o jej życiu! Skąd pochodziła, jak nazywał się jej ojciec, zdjęcia- wszystko. W tamtej chwili nie mogła już przestać powstrzymywać łez. Ta mała teczuszka zawiera całą jej historie.
- El...- szepnął Mike- wydaje mi się że mamy dokumenty Kali- dopiero po tych słowach obróciła się w jego stronę i spojrzała na przedmiot trzymany w jego rękach. Folder który trzymał wyglądał identycznie jak jej tylko że z numerkiem 008.
- Pokaz mi je- ocierając łzy wzięła od niego folder. Wszystko było napisane cienkim druczkiem, nie miała szans teraz tego przeczytać.- chodźmy stąd- postanowiła i podeszła do drzwi wraz z Mikiem. Tylko Will nie ruszył się z miejsca, stał cały czas przy biblioteczce.
- Will idziemy- powtórzył Mike głośno, ale nie uzyskał odpowiedzi
- Will?- na jej słowa wreszcie zwrócił na nich uwagę
- El ty jesteś jedenasta tak? Kali jest ósma. A skoro są ósemka i jedenastka to musi być też jedynka,dwójka, trójka i tak dalej. Rozumiesz do czego zmierzam? I patrz ile tu jest folderów z numerami!- ostatnie zdanie wykrzyknął.
- Sugerujesz że mam więcej rodzeństwa?- wtedy El zdała sobie sprawę jakie to było oczywiste. Że też wcześniej na to nie wpadła!
-Może nie musimy wcale szukać kali- wyszeptała - możemy znaleźć resztę! Poznam moje rodzeństwo- już dawno tak się nie cieszyła. Było ich więcej- miała rodzine.
________________________________
Z góry przepraszam za tak gówniany rozdział bo tak długim czasie. Jeśli macie jakieś pomysły co do dalszego rozwoju fabuły( ja mam swoje pomysły ale chętnie posłucham waszych) to piszcie w kom bardzo mi to pomoże <3

Promise//MilevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz