6.A więc jesteście razem?

3.1K 220 28
                                    

Czytasz? Zostaw po sobie ślad. To od Was zależy kiedy pojawi się kolejny rozdział :)

Obudziły mnie promienie przedzierające się przez roletę. Przetarłam oczy następnie je otwierając. Widok który zobaczyłam..przeraził mnie. Leżałam wtulona w chłopaka, którego tak nie dawno nienawidziłam. A on obejmował mnie w pasie. Patrzyłam na niego z przerażeniem. Serce waliło mi jak opętane. Co ja w ogóle robię? Nienawidzę go? Czy już całkiem coś innego? Co się ze mną dzieje? Wcześniej bym tego nigdy nie zrobiłam. No właśnie wcześniej. Czuję, że się zmieniam, ale nie wiem czy na lepsze czy na gorsze.

-Dzień dobry.-po pokoju rozległ się cichy, zachrypnięty głos. Cały czas miał zamknięte oczy. Na chwilę wstrzymałam oddech. Nie wiem co chciałam tym osiągnąć. Nie mam pojęcia. Nie mogłam oderwać od niego oczów. Myślałam, że kiedy to zrobię stanie się coś strasznego.-Czemu się tak na mnie patrzysz?-otworzył swoje brązowe patrzałki. Nagle wszystkie wspomnienia wczorajszego dnia i nocy wróciły. Paul wydzierający się na mnie. Ucieczka ze studia. Ktoś za mną biegł. Najwyraźniej to musiał był Simpson. Dom. Łazienka. Żyletka. Krew. Wizyta w parku. Przyjścia Bradley'a. Odkrycie moich blizn. Zabranie mnie do jego domu. Próba ucieczki. Podziękowania. Pocałunek i wyznanie bruneta. Potrząsnęłam głową i wyrwałam się z jego uścisku. To dla mnie za dużo. Wyskoczyłam z łóżka jak poparzona. Byłam tylko w mojej za długiej bluzce, a brunet nie miał bluzki. Byłam zażenowana. Na moją twarz wdarł się ogromny rumieniec. W ekspresowym tempie naciągnęłam spodnie. Bluzę wzięłam w rękę. Zaczęłam rozglądać się za butami. Gdzie one są do cholery? Ukradkiem spojrzałam na Bradley'a. Leżał na łóżku i był w szoku. Są! Leżą koło okna. Usiadłam na podłodze i zaczęłam je ubierać. Wstałam i ruszyłam szybkim krokiem w stronę drzwi. Po drodze zabierając torebkę. Wyszłam z pokoju i podążyłam w stronę drewnianych schodów. Usłyszałam śmiechy dochodzące z salonu. Kurde! Ja to mam szczęście i to ogromne. Jeszcze do tego usłyszałam wołanie.

-Holly, poczekaj.-Bradley zbiegał za mną ze schodów. Z salonu wyłoniła się blondynka. Ładna blondynka. Nie to co ja.

-Hej. Jestem Olivia, dziewczyna James'a.-podarowała mi szczery i serdeczny uśmiech. Wyciągnęła w moją stronę rękę.

-Holly. Miło mi.-uścisnęłam rękę. Chciałam już odchodzić, niestety, głos Olivii zatrzymał mnie.

-Może zjesz z nami śniadanie.-Bradley stanął koło mnie. Bez koszulki. W samych spodniach dresowych i potarganych włosach. Jak to musi wyglądać? Zaraz spalę się ze wstydu.

-Nie chcę robić problemu.-chciałam jak najszybciej stąd uciec. Nie chciałam być nie grzeczna wobec dziewczyny, wydawała się być miła. W progu drzwi stali już wszyscy członkowie zespołu. No ładnie. Już wiem co sobie mogli pomyśleć. Pierwsze się nienawidzą, a potem lądują w łóżku. Typowy scenariusz z jakiegoś ff.

-Nie ma żadnego problemu. I może w końcu się lepiej poznamy.-wtrącił Connor. No i co ja mam teraz zrobić? Nie wywinę się. Uhhh.

-Dobra.-chciałam żeby zabrzmiało miło, no ale wyszło jak zawsze.

Siedzieliśmy przy stole. Nikt się nie odzywał, każdy grzebał widelcem w swoim talerzu. Raz po raz, ktoś próbował zagadać, ale temat szybko się urywał.

-Holly czemu masz bandaż?-spytał Connor. On jest zbyt ciekawy.

-Yyym...skaleczyłam się.-urwałam temat. Przecież im nie powiem. Tak i ta Bradley za dużó wie. O wiele za dużo. Ball tylko pokiwał głową, że rozumie.

-A więc jesteście razem?-zaczęłam krztusić się ostatnim kawałkiem chleba.

-Nie.-odpowiedziałam krótko. Mój telefon zaczął dzwonić. I całe szczęście. Chciałam odejść od stołu, ale Tristan zatrzymał mnie gestem ręki. Jestem zbyt leniwa, więc go posłuchałam. Nacisnęłam na zieloną słuchawkę.

-Holly! Gdzie Ty jesteś?! Nic Ci nie jest? Żyjesz?! Kobieto my umieramy z troski o Ciebie! Nigdy tak nie rób! Twój wujek...to znaczy się Paul dzwonił i nam wszystko powiedział.-musiałam odsunąć telefon od ucha w innym wypadku bym ogłuchła.

-Dan. Nic mi nie jest. Żyję. Może. Uhh... Przekaż mu, żeby odwalił się od mojego życia. Raz, a dobrze.-ostatnie zdanie wysyczałam ze złością. Co z tego, że wszyscy zgromadzeni przy stole patrzą się na mnie jak na główną atrakcję. Mam ich głęboko.

-Holly...On żałuje tego co powiedział..-no nie! I jeszcze wszyscy go bronią. Wzięłam głęboki wdech.

-Jedyne czego żałuje to, podjęcia nade mną opieki. Lepiej by było gdybym zgniła w domu dziecka lub u jakieś ciotki.-rozłączyłam się i spojrzałam na każdego po kolei. Wszyscy mieli zdziwione miny.-Ja już pójdę.-korzystając z tego, że są w szoku wyszłam, a raczej wybiegłam. 

►Bradley◄

-Jedyne czego żałuje to, podjęcia nade mną opieki. Lepiej by było gdybym zgniła w domu dziecka lub u jakieś ciotki. Ja już pójdę.-popatrzyła na nas, wstała i wybiegła. Miała łzy w oczach. Kiedy się otrząsnąłem chciałem wstać i pobiec za nią. Connor mnie zatrzymał. 

-Daj jej czas. Potrzebuje trochę spokoju i samotności.-nic o niej nie wie i takie rzeczy gada. Zresztą ile ja o niej wiem ? Tylko tyle, że ma na imię Holly, ma 18 lat, Paul to jej wujek, śpiewa w zespole i wczoraj przez Paul'a pocięła się. Nawet nie wiem jak ma na nazwisko. Jaki ja jestem tępy. Wstałem z impetem odsuwając krzesło i pobiegłem w stronę pokoju. Gdyby nie ten głupi telefon i pytanie James'a była by tu. Ze mną. Zatrzasnąłem za sobą drzwi.

Leżałem tak jakieś dwie może trzy godziny. Cały czas myślałem o Holly. Co teraz robi? Gdzie jest? Czy nic sobie nie zrobi? Ale też wracały do mnie wspomnienia wczorajszego wieczoru. Miała tak idealne usta. Tak jak by były stożone dla mnie. I wyłącznie dla mnie. To dziwne. Raz ją nienawidzę i mam ochotę zabić, a za chwilę myślę o niej jako o kandydatce na dziewczynę. I chcę, żeby była tylko moja. Żeby spędziła ze mną każdą chwilę. Moje myśli przerwało pukanie do drzwi.

-Proszę.-do pokoju wszedł Tris.

-Możemy pogadać?-pokiwałem głową.-Stary co się dzieję?-spytał podchodząc do mojego łóżka i usiadł. Zrobiłem to samo.

-Sam nie wiem. Od kąd zobaczyłem Holly....-nie dane było mi dokończyć. 

-Bradley czy Ty się zakochałeś?-poruszył zabawnie brwiami.

-Ja..ja nie wiem. Z jednej strony strasznie mnie wkurwia i mam ochotę ją zabić, ale z drugiej...podoba mi się. Nie mogę o niej zapomnieć, jest dla mnie zagadką. Jest ładna i ma charakter, chciałbym ją bliżej poznać. Tylko...przerwałem spoglądając na Evans'a. 

-Tylko?-zaczął się dopytywać.

-Tylko ona na to nie pozwala. I wątpię żeby NAM pozwolił zbliżyć się do sobie. Straciliśmy możliwość jej poznania w momencie, kiedy Paul kazał nam udawać przyjaźń.-zgodził się ze mną.

-Przyszedłem tutaj w dwóch sprawach. Jedną rozwiązaliśmy, a druga to taka, że Paul dzwonił mamy przyjechać.

Niech w końcu naprawi tą windę! Nie chce mi się wchodzić tak wysoko. Weszliśmy na któreś piętro z kolei, żeby napić się wody. Było to tak zwane opuszczone piętro. Może dlatego, że było odnawiane i wszyscy musieli się przenieść na inne. trudno. Podeszliśmy do zbiornika z wodą. Dopiero teraz zauważyliśmy, że nie jesteśmy sami. W futrynie jednych drzwi siedziała dziewczyna. Pokazałem ją chłopką. Chcieliśmy do niej podejść, po chwili odezwała się. Rozmawiała z kimś przez telefon.

-Ashton, proszę przyjedź. Zabierz mnie z tąd. Nie daję rady.-ten głos... Zamarłem. To jest Holly.

Jak wrażenia? Podoba się? 

SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU I PIJANEGO SYLWESTRA (wródźcie do domu ^^) 

Zapraszam na ff 'BOOMBOX' autorstwa @Gabiolka :) Polecam jest cudne *_*

Why Love? // Simpson ✔Where stories live. Discover now