Epilog

2.3K 186 47
                                    

~Narrator~


Mijały dni, tygodnie, miesiące. Bradley każdy dzień spędzał przy łóżku Holly. Marianna i Paul przychodzili co drugi dzień, a chłopacy z zespołu wpadali codziennie na godzinkę, dwie. Zmienili się, dojrzeli. Nie byli już tymi samymi chłopakami co kiedyś. Śmierć Will'a i Dan'a i śpiączka Holly dała im do myślenia. Szczególnie chłopakowi o brązowych lokach. Czuł się i wyglądał jak wrak człowieka.

Ten dzień był taki sam jak pozostałe od miesiąca. Chłopacy przywieźli Bradley'a do szpitala. Weszli z nim na odpowiednie piętro i skręcili w odpowiedni korytarz. Zobaczyli dwie postacie siedzące na przeciwko sali w której leży Holly. Był to Paul i Marianna. Zaniepokoiło to Simpsona jak i resztę. Szybko podeszli do pary.


-Coś się stało?-Connor wyprzedził bruneta.


-Obudziła się.-powiedziała ze łzami w oczach mama dziewczyny. Oczywiście były to łzy szczęścia. Bradley'a twarz nabrała koloru, uśmiechnął się. Po raz pierwszy od wypadku. Wszyscy zaczęli się ściskać i cieszyć. Byli szczęśliwi do czasu wyjścia doktora z sali.


-Mam dobrą i złą wiadomość.-uśmiech znikł wszystkim z twarzy. Paul pokiwał głową, żeby kontynuował.-Dobra jest taka, że dziewczyna się obudziła. Zła jest taka, że nic nie pamięta.


-Nic?-szepnął Tris.


-Cz-czy ona odzyska pamięć?-wydukał Brad.


-Możliwe, ale są bardzo małe szanse na to. Była za długo w śpiące do tego odniosła spory wszcząs mózgu.-kobieta zaczęła płakać.-Szanse są bardzo małe.-po tych słowach lekarz odszedł, zostawiając ich w szoku.


-Może to i lepiej.-po dość długiej chwili odezwał się Paul.


-Co Ty bredzisz?-skarciła go wzrokiem, zapłakana kobieta.


-Gdyby się dowiedziała, że dwójka jej najlepszych przyjaciół nie żyje, do tego nasza relacja z nią. Tak możemy jej powiedzieć, że jesteśmy szczęśliwą kochającą się rodziną, a taki ktoś jak Will i Dan nie istnieją.-z jednej strony był to dobry pomysł, ale z drugie kto by chciał żyć w takim kłamstwie.


-A my? Co z tego my będziemy mieli?-zapytał Bradley.


-Kochasz ją?-spytał.


-Tak.-odpowiedział bez wahania.


-W takim razie możemy powiedzieć, że jesteś jej chłopakiem, a Wy jej przyjaciółmi.-wstał i podszedł do ściany na przeciwko.


-A co jeśli odzyska pamięć?


-Wtedy będziemy się o to martwić.-starszy mężczyzna podrapał się po głowie.


-A co z telewizją, prasą?-zapytał James. Miał rację. Co z nimi? Wiedzą o wypadku.


-Powiemy, że Holly zmarła w szpitalu.-powiedział twardo.

Minął niecałe dwa miesiące od wybudzenia Holly. Dzisiaj jest ten dzień w którym wróci do domu. Do swojego 'dawnego' życia. Wierzyła w każde słowo, które jej wmawiali. Nie umiała odróżnić prawdy, od kłamstwa. Bo jak miała to zrobić skoro nic nie pamięta?


-To co gotowa?-spytała kobieta.


-Tak mamo.-pisnęła radośnie Holly. Marianna spojrzała radosna na Paul'a.


-A gdzie jest Brad?-spytał mężczyzna.


-Pisał, że przyjdzie.-dziewczyna spuściła głowę.


-Nie martw się, na pewno przyjdzie.-koło niej usiadł Connor i pogłaskał ją po plecach.


-Jestem!-do pokoju wpadł zdyszany Bradley z bukietem białych tulipanów.


-W końcu!-jęknął James i Tris.


-Brad.-dziewczyna podeszła do chłopaka i pocałowała go w usta.


-Witaj księżniczko.-wręczył jej bukiet.-To co zaczynamy nowe życie?


-Zaczynamy.-po tych słowach cała siódemka opuściła szpital z wielkim uśmiechem na ustach. Zaczęli żyć od nowa, nie tylko Holly lecz cała grupa. Tristan, James, Connor, Bradley i Holly w jednym domu, a na przeciwko nich Marianna i Paul w drugim.


Dziękuję bardzo serdecznie za wszystkie komentarze i gwiazdki oddane na to ff. Jestem Wam bardzo wdzięczna. Słowa nie wyrażą mojej wdzięczności, soo. Zapraszam na moje inne ff i mam pytanie. Chcecie nowe ff o Ashton'ie Irwinie? Piszcie w komentarzach ^^

Why Love? // Simpson ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz