Rozdział 26 - Niespodzianka

4.7K 150 8
                                    

Perspektywa Alexy:

Kiedy się obudziłam był już ranek, więc z wielką niechęcią wstałam z łóżka i wtedy zauważyłam, że mam na sobie tylko bieliznę i dużą męską koszulkę, a to dziwne bo pamiętam, że położyłam się spać w ubraniu.

- Pewnie Caleb mnie przebrał - pomyślałam i udałam się do łazienki.

Po prysznicu i innych czynnościach toaletowych zeszłam na dół by coś zjeść. Wchodząc do kuchni na blacie zauważyłam talerz ze stosem kanapek i leżacą obok karteczką.

Smacznego skarbie. 
Twój Caleb.
Ps. Kocham cię i do zobaczenia wieczorem.


Czytając liścik zrobiło mi się ciepło na sercu, a z ust nie schodził mi uśmiech. Zadowolona odłożyłam karteczkę i zabrałam się za pałaszowanie kanapek. Kiedy skończyłam jeść talerz włożyłam do zlewu i poszłam na górę by się ubrać, ponieważ śniadanie jadłam w szlafroku. Wchodząc do sypialni zamurowało mnie, bo w pomieszczeniu było mnóstwo kobiet.

- Co wy tu wszyscy robicie? - zapytałam zdezorientowana.

- Kochanie, to dalsza część twojej niespodzianki, więc usiądź na fotelu i pozwól nam działać, a przede wszystkim nie denerwuj się, bo w twoim stanie ci nie wolno.- odezwała się matka, na co ja wziełam kilka głębszych wdechów i posłusznie usiadłam na fotelu.

Przez dobre cztery godziny kobiety z mojej rodziny czesały mnie, malowały i robiły paznakcie. Szczerze  miałam już tego dość, bo nie dość, że mnie boli tyłek to jeszcze nie mam pojęcia o co w tym wszystkim chodzi i to mnie właśnie najbardziej denerwuje, bo one wiedzą coś o czym ja nie wiem i nie chcą mi tego powiedzieć.

Pół godziny później, gdy w końcu skończyły mogłam wstać i odetchnąć z ulgą, ale moja radość nie trwała długo, bo matka wyciągnęła z kieszeni tą samą znienawidzoną przeze mnie opaskę i kazała mi ją założyć. Na początku trochę się sprzeciwiałam, ale wystarczyło jedno groźne spojrzenie mojej matki żebym uległa i posłusznie założyła tkaninę na oczy.

- No dobrze, to teraz Isabella pójdziesz do pokoju i przyniesiesz sukienkę. - rozkazała Vanessa

- Dobrze - powiedziała Bella i wyszła z pokoju, by po jakimś czasie wrócić.

- Skoro mamy już sukienkę, to pora ją na ciebie włożyć Alexo. - zwróciła się do mnie rodzicielka mojego przeznaczonego.

- Działajcie - powiedziałam zrezygnowana i rozłożyłam ręce.

Przez kolejną godzinę obie byłe luny wciskały mnie w sukienkę, którą same wybrały, a następnie założyły mi buty na obcasie i biżuterię. Przez te wszystkie ich czynności czułam się jak manekin który jest przestawiany z kąta w kąt i obracany.

- Jesteś już gotowa - oznajmiła matka, na co chciałam z ciągnać opaskę, ale powstrzymały mnie czyjeś rece.

-  Nie teraz, musisz jeszcze trochę wytrzymać. - oświaczyła Bella

- No dobrze moje drogie panie, czas zejść na dół - usłyszałam głos Adama z za drzwi, a po chwili ktoś wziął mnie za rękę i pociągną za sobą.
Wychodząc z pokoju straciłam grunt pod nogami i miałam zamiar krzyczeć, ale odezwał się mój porywać.

- Spokojnie księżniczko, trzymam cię -  oznajmił mój brat i zszedł na dół, gdzie mnie postawił i poprowadził w sobie znanym kierunku. Zbliżając się na miejsce poczułam bardzo dużo różnych zapachów, ale najmocniejszy była woń mojego ojca.

- Córeczko jak ty pięknie wyglądasz, ale mamy mało czasu więc chodźmy. -   powiedział ojciec, wziął mnie pod rękę i poprowadził gdzieś.

- Ciekawe, co to musi być za niespodzianka, skoro zadali sobie tyle trudu. - pomyślałam.

Nim się zorientowałam zatrzymaliśmy się, a opaska z moich oczu zniknęła i to co zobaczyłam wprawiło mnie w szok.

Stałam na przeciwko Cala i patrzyłam  na niego i na naszych gości z niedowierzaniem, dopiero teraz zaczęło do mnie docierać, że to jest ślub i to mój ślub

Ουπς! Αυτή η εικόνα δεν ακολουθεί τους κανόνες περιεχομένου. Για να συνεχίσεις με την δημοσίευση, παρακαλώ αφαίρεσε την ή ανέβασε διαφορετική εικόνα.

Stałam na przeciwko Cala i patrzyłam  na niego i na naszych gości z niedowierzaniem, dopiero teraz zaczęło do mnie docierać, że to jest ślub i to mój ślub. Nie mogłam wyjść z podziwu jak oni to wszystko zorganizowali pod moim nosem, ale to jest teraz nie istotne, bo to właśnie dziś mam poślubić mężczyznę mojego życia.

- Kochanie i jak ci się podoba? - zapytał niepewnie Cal, czym wyrwał mnie z moich rozmyśleń.

- Bardzo mi się podoba i wciąż nie mogę w to uwierzyć. - oznajmiłam

- Możemy już zaczynać? - spytał ksiądz

- Tak - odpowiedzieliśmy jednocześnie.

- Moi drodzy zebraliśmy się tutaj by połączyć tego oto mężczyznę i tę oto kobietę świętym węzłem małżeńskim, ale zanim przejdziemy do ceremoni zaślubin muszę zapytać czy ktoś zna powód dla którego tych dwoje nie powinno się złączyć, niech przemówi teraz lub zamilknie na wieki. - po słowach księdza zapadła chwilowa cisza.

- Ja się na to nie zgadzam.

Biała AlfaΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα