79

1.5K 35 2
                                    


Perspektywa Olivera

Rzuciłem telefonem o kafelki, mając w głębokim poważaniu to co się z nim stanie. Byłem zdenerwowany, bardzo zdenerwowany, a to nie wróżyło nic dobrego. Zwłaszcza, gdy ten człowiek znajdował się w pobliżu mnie i mojej matki.

Stanąłem przed lustrem w swojej łazience, wahając się czy nie uderzyć w nie pięścią. Miałem nierównomierny oddech, a moje poliki poczerwieniały ze złości. Serce biło mi niemiłosiernie szybko, a ja doskonale mogłem słyszeć i czuć jego uderzenia o moją klatkę piersiową.

Zacisnąłem obie dłonie na krawędziach umywalki i ścisnąłem ją tak mocno, że moje knykcie pobielały. W jednej sekundzie podniosłem jedną pięść, nie kontrolowałem tego. Zamachnąłem się i uderzyłem. Nie w lustro, a w łazienkowy kafelek, sprawiając, że jego cała struktura wgłębiła się. Nawet nie poczułem bólu przez to, że w moim ciele wytworzyło się bardzo dużo adrenaliny.

Szybkim ruchem otworzyłem drzwi łazienki i wyszedłem z pomieszczenia do swojego pokoju. Spojrzałem jeszcze raz na swoje odbicie w lustrze i wypuściłem powietrze z ust. Ze swojego pokoju postanowiłem wyjść na korytarz, kierując się na parter.

Widząc moich rodziców rozmawiających ze sobą, i widząc niezbyt zadowoloną twarz mamy, postanowiłem powiedzieć to, co dusiłem w sobie od pięciu lat. Ojciec, gdy mnie spostrzegł, od razu chytrze się uśmiechnął.

— Teraz się zjawiasz? — warknąłem.

— Oli... — odezwała się moja matka, ale ja posłałem jej rozzłoszczone spojrzenie i blondynka zamknęła swoje usta tak szybko jak je otworzyła.

—  Mam ci pomóc stąd wyjść? — zwróciłem się sarkastycznie do znienawidzonego przeze mnie człowieka.

Spojrzałem mu w oczy, całkowicie przypadkowo. Jedno moje spojrzenie wystarczyło, bym zobaczył, że jego oczy były zaczerwienione, co oznaczało, że był zjarany. Po chwili mężczyzna wstał z krzesła barowego, na którym ledwo się trzymał, i zaczął chichotać. Po chwili podszedł bliżej mnie.

— Oliver — w jego ustach moje imię zabrzmiało tak okropnie, że aż przeszły mnie ciarki. — Jesteś sukinsynem takim jak zawsze byłeś, co ty chcesz tym wskórać? — zakpił i zaśmiał się szyderczo— Że ja się ciebie wystraszę? I tak będę was odwiedzał. Bo to ja jestem twoim ojcem i nikt inny mnie nie zastąpi skurwielu — wiedział doskonale jak mnie zdenerwować. Znał mnie wystarczająco dobrze. I tak naprawdę to wystarczyło, bym wpadł w szał, ale on i tak musiał dołożyć swoje. — I oczywiście, będę się pieprzył twoją matkę tak długo, jak będę chciał i ile będę chciał — znów się zaśmiał, a ja wstrzymałem powietrze. Jego bezczelność nigdy nie miała granic, ale teraz to już kurwa przesadził.

Nie czekając długo, podszedłem bliżej niego i złapałem go za ramiona. Mężczyzna próbował się wyrwać. Gdy przywarłem go do pobliskiej ściany i zacząłem uderzać go pięściami po twarzy, zrobił niespodziewany ruch. Po prostu oboje runęliśmy na podłogę. W tle słyszałem krzyki matki, ale nie zwracałem na to uwagi. Szarpaliśmy się, wyzywając, aż w końcu ojciec usiadł na mnie okrakiem i zaczął uderzać moją twarz pięściami, a po chwili zamieniliśmy się rolami.

Wpadłem w szał i uderzałem ojca pięściami, wszędzie, naprawdę wszędzie. Nie wiedziałem co dzieje się wokół mnie, dopóki za ramię nie złapała mnie moja mama. Popatrzyła na mnie chwilę, nie zwracała uwagi na swojego byłego męża, który skomlał z bólu, i pogłaskała mój polik. Oczy matki były zaszklone, bo dla niej była to bardzo duża dawka niepotrzebnych nerwów w czasie jej spokojnego tygodnia.

𝐅𝐀𝐓𝐍𝐄𝐒𝐒 - textingWhere stories live. Discover now