Clarissa niedługo po tym wydarzeniu doganai ją z ogromnym uśmiechem na ustach.

- Wszyscy w zamku wiedzą, że ty i Blaise jesteście razem, ale nie wszyscy muszą wiedzieć, że pieprzycie się pomiędzy lekcjami.- wskazuje na męską, białą koszulę włożoną niedbale do spódniczki Gryfonki.

Clarissa kwituje to jedynie założeniem rąk na piersi i pewnym zirytowana westchnięciem.

- Odrobiłaś pracę domową od Snape'a? Na Merlina jestem pewna, że w przed OWUT'emami zadaje nam więcej niż normalnie.- zmienia temat brunetka.

- Ah, no tak zadał jakieś wypracowanie. Napisałam połowę.

- Mam dość chcę już być po tych cholernych testach.

- Nie martw się już niedługo. A tak właściwie gadałaś już z Blaisem co po Hogwarcie? Zamieszkacie razem czy?

Związek Clarissy Moore i Blaise'a Zabiniego należał do tych z najbardziej gorących. Chodziło o nim mnóstwo plotek a uczennicom Hogwartu drobne pogaduszki na temat tej dwójki sprawiały przyjemność. Zeszli się głównie dlatego, że przebywali z Audrey i Draco, którzy przez to iż zaczęli się przyjaźnić chcąc nie chcąc brali ze sobą Clarissę i Blaise'a.

- Wiesz nie rozmawialiśmy o tym. Znaczy nie chcemy ze sobą zrywać jest fajnie wiesz.- zamyśliła się przez chwilę a na jej usta wkradł się błogi uśmiech.- Ale raczej będziemy mieszkać z rodzicami. Przynajmniej póki co. Ja zostanę projektantką a Blaise otworzy ten swój sklep z Quidditchem.

Blondynka zaśmiała się krótko ze skwaszonej miny przyjaciółki jak gdyby Quidditch był dla niej odrażającym sportem, który tylko zabierał czas.

*

Mimo ładnej kwietniowej pogody treningi Quidditcha nie stały się dla Audrey wcale przyjemniejsze. Ba! Czuła się na nich o wiele gorzej niż kiedy nabijała bramki w meczu kiedy burza szalała na dobre. Sytuacja między nią a kapitanem była dość napięta. Dużo gestów zostało zrobionych a za dużo słów wypowiedzianych. Mimo wszystko starała się dalej grać z uśmiechem na ustach. Do ich drużyny dołączyła nowa ścigająca Ginny Weasley. Audrey była naprawdę pod wrażeniem jej celnych rzutów i zwinności dzięki czemu lubiła z nią porozmawiać od czasu do czasu. A na ostatnim wyjściu do Hogsmeade wyszły razem na piwo kremowe. Mimo iż biblioteka została całkowicie oblężona przez zestresowanych uczniów mniej lub bardziej. Audrey zawsze znajdowała miejsce gie posiadała w miarę ciszę i spokój i pokryjomu pijąc lemoniadę powtarzała wszelkie wiadomość z różnych dziedzin. Nie do końca wiedziała kim chce zostać w niedalekiej przyszłości więc chciała zdać jak najwięcej OWUT'emów. Była tak pochłonięta nauką, treningami i rozwijającą się relacją Astori i Dracona, który całkowicie wpadł po uszy w tej ciemnowłosej kobiecie, że nie zauważyła kiedy nastał dzień jej urodziń. Zorientowała się dopiero wtedy kiedy weszła do wieży dwudziestego czwartego maja a wszędzie było confetti oraz wielki napis " Sto lat Audrey". Następnie różne osoby podchodziły do niej te mniej lub bardziej znajome składając życzenia lub dając prezenty. Z szerokim uśmiechem obserwowała i brała czynny udział w imprezie, która wyjątkowo nie miała żadnych luk w jej pamięci.

*

Teleportacja. Przydatna rzecz prawda? Dla dwudziestoosobowej grupy siódmoroczniakow brzmiało nieco stresująco no bo chyba nikt nie chciał skończyć z uderwaną kończyną. Audrey tamtego dnia była wyjątkowo wyluzowana poprzedniego odrobiła wszystkie prace domowe, poczuła się w bibliotece a nawet udało jej się wypytać Draco o szczgóły jego randki z Astorią. Z Hogwartu zostały zdjęte zaklęcia uniemożliwiające teleportację a dwaj pracownicy ministerstwa zjawili się w wyjątkowo rześkich nastrojach. Betty London i Lois Evans dokładnie poinstruowali studentów co mają zrobić, aby się nie rozszczepić czy nie wylądować w zupełnie innym miejscu. Większość osób udało się to, ale wiadomo zawsze musiała być osoba, która niestety nie wykonała zadania poprawnie. Hannah About siódmoroczna puchonka, która równiez przystępowała do testów rozczepiła się a Neville Longbottom tak skupił się na teleportacji, że wylądował na błoniach Hogwartu. Dla Audrey teleportowanie się nie  było wielkim wyzwaniem oczywiście jej teleportacja nie była tak idealna jak Hermiony Granger, która złapała za serce instruktorów, ale wystarczyła żeby pomyślnie zdać testy.

Bo im bliżej było egamizaminów tym bardziej Audrey czuła spokój a czarnowłosy chłopak o zielonych oczach zajął miejsce w jej myślach jako były chłopak.

***
Okej teraz jestem już absolutnie pewna, że będą dwa epilogii. Przepraszam za wszystkie błedy, ale rozdział pisany na telefonie i w nocy mam nadzieję, że wam się podobał i widomy się w następnym.




Did you remember?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz