Christmas Time

576 54 16
                                    

  Stała w kolejce do informacji. Nienawidziła tych przedświątecznych kolejek. Miała wrażenie, że stojąc w tym wężyku, zdążyłaby przesłuchać cały album swojego ulubionego zespołu. Kto, wie? Może…

Wyciągnęła z kieszeni kartkę z listą świątecznych zakupów. Wszystko miała kupione, tylko pozostał jeden prezent. Dla NIEGO.

 Nie widzieli się od ponad pół roku. Czemu? Bo Calum wyjechał w trasę koncertową, jednak obiecał, że wróci do niej na święta i że wspólnie je spędzą. O tym właśnie marzyła, na to właśnie czekała i nie mogła się doczekać.

To już za dwa dni!

Chyba jeszcze nigdy nie miała w sobie tyle energii, chciała żeby wszystko było idealnie i żeby wszystko było zapięte na ostatni guzik.

  Gdzie się poznali? Hmm… W dość dziwny sposób.

- Proszę jeden, studencki bilet do Sydney- Rzuciła do kobiety za okienkiem.

- Przykro mi, ale nie ma.

- Jak to? Przed chwilą sprzedała pani bilet tamtej dwójce- Wskazała na odchodzącą parę studentów.

- Owszem, ale to bilet dla małżeństw- Oznajmiła kobieta.

- No dobrze, ale dlaczego w takim razie nie ma zwykłych, pojedynczych biletów?! Do cholery, dlaczego to nie może być choć raz po ludzku zorganizowane?!- Niemal krzyknęła w odpowiedzi.

- Chwileczkę- Usłyszała za plecami. Chciała kontynuować swój monolog, jednak ktoś jej przeszkodził- Chciałbym kupić bilet małżeński.

Zerknęła na natręta. Wysoki, szczupły szatyn, mniej, więcej w jej wieku. Dość przystojny.

Jezu Chryste, serio? Nie możesz się chociaż na chwilę opanować?- Pomyślała, przytomniejąc w porę.

- Zaraz, zaraz… Momencik. Byłam pierwsza- Warknęła.

Chłopak podszedł i wziął ją na stronę, przepuszczając kilka osób do kasy.

- Calum- Przedstawił się.

- Słucham?- Miała wrażenie, że się przesłyszała.

- Mam na imię Calum- Uśmiechnął się szeroko.

- Chciałam bilet, a ty wpychasz się w kolejkę, zabierasz mnie na stronę i w końcu przedstawiasz się? To jest jakaś szopka, czy mnie się tylko wydaje?- Prychnęła, zerkając na zegarek.

- Możesz mi w takim razie powiedzieć, jak masz na imię? Skombinuję ci te bilety, tylko mi się przedstaw- Poprosił.

- Iris- Rzuciła krótko, patrząc w jego czekoladowe oczy.

- Poczekaj tu, dobrze?- Rzucił i odszedł od niej.

Co miała zrobić? Skoro powiedział, że załatwi ten bilet, to przecież nie odejdzie, bo zależało jej na tym, by jak najszybciej wrócić do domu.

Chłopak wrócił po krótkim czasie i pomachał jej ręką przed nosem.

- Ziemia do Iris.

- Masz?- Przerwała Calumowi.

- No mam…

- O boże, jak to załatwiłeś?!- Ucieszyła się.

- No… Jest jedno „ale”. Nie ma już tych zwykłych biletów, nie? Musiałem kupić ten małżeński…

Uśmiech który błyskawicznie pojawił się na jej twarzy, niemal tak samo szybko z niej zniknął.

❄Long Way Home// christmas one shot//c.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz