Impreza

16 2 0
                                    

Przyjrzałam się w sobie w lusterku, spoglądając prosto w swoje niebieskie oczy, poprawiłam ręką czarne, sięgające do połowy pleców opadające falami włosy. Zdecydowanie odziedziczyłam urodę po mamie, którą swoją drogą dawno nie widziałam dziwne, że jej brak już staje się codziennością, od kiedy znalazła lepszą propozycję pracy, wyjechała. A gdzie? Tego nawet nie wiem. Z tego, co mi wiadomo, jeździ w wiele miejsc, tylko ostatnio coś zgubiła drogę do domu. Za to mój brat bliźniak jest podobny bardziej do taty, brązowe włosy, oczy o zielonobrązowej barwie. Nic dziwnego, że nieznajomi dziwią się, słysząc, że jesteśmy bliźniakami, jedynie co mamy podobne na pierwszy rzut oka to imię. Ostatni raz wygładziłam dłońmi ubranie, ruszając w stronę schodów. Już w połowie drogi można było stwierdzić obecność płci przeciwnej w domu, po zapachu męskich perfum rozchodzących się w salonie, nic dziwnego, w pomieszczeniu zastałam szóstkę chłopaków, odwracających uwagę od wcześniej wykonywanych czynności i skupiając ją na mnie.

-Ha! Mówiłem, że tak ją wystroję aż wam stanie na jej widok.-powiedział zadowolony z siebie Aron. Co chłopcy skomentowali śmiechem, wstając z miejsc.

-Chodź seksowna bestio, czas zacząć zabawę.- zwrócił się do mnie Mike, kierując się w stronę wyjścia, co również uczyniłam. Wychodząc, poczułam się, naprawdę szczęśliwa, uwielbiam to uczucie, kiedy wychodzę z domu na świeże powietrze, gdzie nie jest ani duszno, ani za zimno, tylko czuć lekki chłodek wieczoru, a słońce pomału zachodzi. Od zawsze zwracam uwagę na małe szczegóły, napawając się przyjemnymi chwilami spędzanymi z ludźmi, którzy są dla mnie ważni, lub po prostu ich lubię.

Wsiadłam do auta Arona, w którym również znajdował się Kornel, jasny blondyn siedział z tyłu, skupiając swoją uwagę na telefonie, w drugim aucie, którego kierowcą był Jesse, znajdowali się Mike, Emil i Blake.

-Pamiętaj, że jutro nie ma prawa być na tym aucie ani ryski.-zwrócił się do mnie z poważną miną chłopak obok. Kierowcą to ja złym nie jestem, ale trochę brakuje mi do profesjonalizmu chłopaków. Zazwyczaj prowadzę wtedy, kiedy naprawdę muszę, tak jak to wyszło dzisiejszego dnia, pomimo że nie mam obowiązku odwożenia dziś chłopaków, to nie miałabym serca, gdybym im odmówiła, zazwyczaj to oni mnie odwożą lub gdzieś zawożą.

-Noo... Taką miejmy nadzieję.-uśmiechnęłam się szeroko w stronę przyjaciela, który posyłał mi pobłażliwe spojrzenie.

-Jak nikt nie usłyszy o rozbitej czarnej Audi RS7 nad ranem z grupą pijanych i Bóg wie co jeszcze nastolatków to będzie cud.-mruknął, skupiając się na drodze, która nawet nie wiem, dokąd prowadzi, zauważając włączony GPS w telefonie bruneta, wnioskuję, że również tam nie był.

-Ej! Słuchajcie.-wychylił się szczęśliwy Kornel w naszą stronę, spoglądając to na nas to na telefon.-Po tym zakręcie dajesz gaz do dechy.- oznajmił, skupiając poważny wzrok na kierowcy. W duchu aż jęknęłam z frustracji, dobrze wiedząc, co się święci. Aron spojrzał na blondyna, analizując jego słowa, po czym posłał w jego kierunku diabelski uśmieszek.

-Mhm pokażemy tym lamusom, kto tu rządzi.- mruknął, zaciskając mocniej kierownicę. Po chwili obok nas zwolniło białe BMW należące do Jessego, który wyrównując się z nami, odchylił szybę, uśmiechając się szeroko.

-Do samego miejsca imprezy! Wykrzyknął, spoglądając na Arona.

-Gotowi na przegraną? Odkrzyknął chłopak, kiedy również odchylił szybę. Po chwili jeszcze jedna szyba z tylu się odsunęła, wyłaniając Emila, chłopak z poważną miną wycelował palcem w stronę naszego samochodu. - Ty nie wiesz, co mówisz, zmieciemy was.

-Sratatata, pierdol dalej, a my jedziemy.- odparł w jego stronę Kornel, klepiąc w siedzenie bruneta, dając mu znak, aby ruszał. W tej samej chwili również Jessie przycisnął gaz.

Jasność w otchłaniWhere stories live. Discover now