Prolog: Diamentowy streak

Zacznij od początku
                                    

Teoretycznie więc nie zmieniło się nic, a jednocześnie – prawie wszystko. Choć w okolicach disbandu cały świat głosił wielkie hasła, jakoby pamięć o BTS miała nigdy nie zgasnąć, z miesiąca na miesiąc zapał do wspierania nieistniejącego już zespołu zmniejszał się i zmniejszał, by w końcu całkiem zniknąć. Prawdę mówiąc, Yoongi uważał, że tak właśnie musiało być. Kolejne pokolenia powinny dorastać w miłości do nowych idoli, a nie w przerażającym widmie ludzi, którzy kiedyś znajdowali się na szczycie. Szczyt nigdy nie był niczyim domem – był miejscem, do którego dochodziło się po długiej i męczącej wędrówce, by przez krótką chwilę nasycić zmysły pięknymi widokami, a potem zwolnić szlak dla równie wytrwałych tułaczy.

– Panie Min, dojechaliśmy na miejsce – oznajmił neutralnym tonem głosu kierowca samochodu, zatrzymując się na parkingu przed znajomo wyglądającym budynkiem studia telewizyjnego KBS.

Yoongi westchnął cicho, zakładając okulary przeciwsłoneczne i chowając do kieszeni elektronicznego papierosa, którego popalał po drodze. Przed biurowcem czekało na niego kilku fotografów oraz niewielka garstka fanów, stłoczonych wokół wejścia. Na ten widok usta ciemnowłosego automatycznie wygięły się w lekkim uśmiechu. Za czasów BTS opuszczanie pilnie strzeżonego osiedla Hannam Hill zawsze wiązało się z przeciskaniem przez chmarę nadgorliwych Armys, oczekujących dosłownie wszędzie – na lotnisku, pod hotelami, przy bramach stadionów... W tym momencie tylko nieliczni śledzili jego dalszą karierę, dzięki czemu nareszcie mógł wyjść na ulicę bez towarzystwa napakowanych ochroniarzy. W końcu kto chciałby tracić czas na obserwowanie losów zwykłego producenta muzycznego, którego imię pojawiało się tylko w creditsach piosenek?

– Proszę zrobić przejście! – zawołał jeden z pracowników KBS, otwierając drzwi do studia i kiwając głową w kierunku Yoongiego.

Szatyn ruszył przed siebie, w międzyczasie unosząc dłoń, by pomachać podekscytowanym fanom, a następnie na sekundę zatrzymał się przy fotografach, pozwalając im na zrobienie upragnionych zdjęć. Niedługo później udało mu się wreszcie wejść do budynku, gdzie szybkim ruchem zerwał z twarzy niewygodną maseczkę. Od dawna nie udzielał żadnego wywiadu i właściwie trochę się tym faktem stresował. Bycie w centrum uwagi prowadzącego – bez sześciu dodatkowych osób u boku – stanowiło zupełnie odmienne doświadczenie, dlatego zazwyczaj unikał jakichkolwiek wystąpień w telewizji, woląc po cichu robić swoje i trzymać się z dala od mediów społecznościowych.

Tym razem nie mógł jednak odmówić.

– Zapraszam do mnie – poinstruowała przyjaźnie jedna z makijażystek, klepiąc dłonią w oparcie skórzanego fotela. Obok niej znajdowały się dwa podobnie wyglądające stanowiska, zajęte przez osoby, których Yoongi nigdy nie widział na oczy. Zapewne byli to goście pozostałych segmentów programu.

O dziwo, wskoczenie w standardowy schemat przygotowań do występu na żywo nie było wcale trudnym zadaniem. Najwidoczniej w przeciągu pięciu lat nie dało się zapomnieć o rzeczach, które niegdyś stanowiły szaroburą codzienność. Yoongi z zadziwiającym spokojem pozwolił więc nałożyć sobie makijaż i wystylizować włosy, a potem przyczepił do koszuli mikroport oraz inne urządzenia, niezbędne do prawidłowego przeprowadzenia wywiadu.

Wyglądało na to, że poprzedniej nocy niepotrzebnie długo kręcił się po łóżku, wymyślając potencjalne scenariusze tego, co może się wydarzyć. Przecież tak naprawdę doskonale wiedział, jaki kierunek obierze jego występ w telewizji. Nawet jeżeli temat rozmowy dotyczył czegoś zupełnie innego, w czerwcu zawsze pytano o to samo.

Program, do którego został zaproszony, rozpoczynał się od krótkiej sekwencji newsów z koreańskiego show-biznesu; potem dwie popularne prezenterki przedstawiały ciekawostki o ostatnich wydarzeniach ze świata muzyki, a później – tuż przed segmentem głupkowatych gier zespołowych, przygotowanych dla debiutujących idoli – główny prowadzący, Yoo Jaesuk, przeprowadzał wywiad z zaproszonym gościem. Yoongi przez pierwsze pół godziny siedział na fotelu, upchniętym w rogu studia, oczekując na swoją kolej. Jako że wszystko było już gotowe – kamery, mikrofony, oświetlenie, a nawet szklanki z wodą – nie pozostało mu nic innego, jak obserwowanie wyświetlanej na ekranie transmisji z sąsiedniego pomieszczenia.

Rescue me » yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz