22. Nowy początek naszej przyjaźni

2K 136 139
                                    

Na samym początku prosiłabym Was, abyście ten jeden raz, zostawili gwiazdki i jakiś komentarz. Chce widzieć ile Was tak naprawdę jest! 🧡

✨✨✨

- Lilly! Napijesz się z nowym bratem? - usłyszałam rozbawiony głos Joe'go, który zdążył wlać w siebie już sporo procentów.

Siedzieliśmy grupą w kuchni Petera. Po swoim drugim występie, chłopcy chcieli świętować udany występ, więc namówili swojego przyjaciela, tym samym gospodarza domu, na zorganizowanie imprezy. Na początku mieli tylko przyjść sami zaufani znajomi, a skończyło się na tym, że w mieszkaniu brodacza roiło się od nastolatków, których kojarzyłam z Merrimac'a. Joe, po dawce alkoholu wydawał się być jeszcze bardziej wesoły i upierdliwy niż zawsze, kiedy po prostu miał to w zwyczaju.

- Nie ma mowy, wypiłam już z Tobą. - odpowiedziałam, próbując opanować salwę śmiechu, a przy okazji wytrzeć łzy, które zgromadziły się w kącikach moich oczu.

- No i co z tego! - popatrzył na mnie oburzony - Nie jesteś jeszcze pijana!

- A chcesz żeby była? - Dylan włączył się do rozmowy, patrząc wymownie na swojego przyjaciela, kiedy ten z kolei wtrząsnął ramionami, upijając łyk trunku - Czyli jednak chcesz ją upić i wykorzystać... Ale zarzekałeś się, że nie chcesz od niej nic. - ciemnooki westchnął teatralnie, na co James zaśmiał się gardłowo.

- Jesteśmy prawie jak rodzeństwo. Oczywiście, że nie chcę jej w żaden obleśny sposób wykorzystać. - Joe skrzywił się po swoich słowach, następnie racząc Dylana swoim urażonym spojrzeniem - Chce tylko zobaczyć, czym może nas zaskoczyć pijana Lilly. - oznajmił, zarzucając swoją ciężką rękę na mój bark.

- Dzisiaj na pewno się nie dowiesz. - rzucił Jay, kontynuując - Lilly upija się tylko w zaufanym gronie.

- Czy Ty chcesz powiedzieć, że Lilly nie jest w zaufanym gronie? - prychnął Joe, kolejny raz ukazując swoje urażenie.

- W zaufanym, to znaczy miałem na myśli... nie na imprezach, gdzie jest pełno innych, obcych ludzi. - wytłumaczył się mój brat, a jasnowłosy kiwnął głową z uznaniem.

- Pamiętam jak Joe się upił w urodziny Petera. - nawiązała do rozmowy Mia.

- O tak! To było coś... - westchnął sam gospodarz domu.

Mój wspólokator zareagował od razu.

- Ej! Ej! Ej! Proszę mnie nie kompromitować przed nowymi przyjaciółmi. - zagroził blondynce palcem przed nosem, co się na nic zdało, ponieważ dołączył do nas brat Mii.

- Mówisz o tym, o czym ja myślę? - Dylan chciał się upewnić, pytając swoją siostrę, na co ta skinęła głową w ramach potwierdzenia - W takim razie ja powiem. - oznajmił z wrednym uśmieszkiem - Peter odprawiał urodziny w Sydney, a mój kochany przyjaciel postanowił się pierwszy raz mocno zabawić, i...

- ... i nic! - jasnowłosy podszedł do Dylana, zakrywając mu usta swoją dłonią - Lilly, od dzisiaj jesteś moją najlepszą przyjaciółką. - oznajmił.

- O niczym innym nie marzyłam! - krzyknęłam entuzjastycznie, śmiejąc się szeroko. Czułam, że poliki mi powoli drętwieją od ciągłych salw śmiechu.

Chłopak pokonał dzielącą nas odległość i przyciągnął mnie do siebie.

- Będziemy robić teraz babskie nocki, oglądać maratony filmów i będziemy sobie malować nawzajem paznokcie. Mówię Ci, będziemy się świetnie bawić, nie to co z Dylanem, który chce mnie upokorzyć. - paplał bez sensu, powodując nasze śmiechy, a na domiar tego wszystkiego, wytknął język do ciemnookiego.

Rok zatraceniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz