Rozdział 19

452 47 2
                                    

Po wygranej walce udałem się stronę lasu, pogłębiając swoją przyjaźń, z nową poznają nocną furią. Wydaję mi się, że jest mniejszy od Nighta, ale nie jestem tego pewna. Tak długo go nie widziałem, ale już wkrótce będę go szukać. Kiedy już będzie po wielkiej wojnie na Berk. Spędziłem ze smokiem cały dzień, kiedy już słońce zachodziło, chciałem się przespać. Gdy ziewałem, ktoś mnie złapał za ramię. Od razu zareagowałem, pociągnąłem jego rękę i zacisnąłem mu szyję. Po chwili sprawdziłem, kto to był.

- Arlik? - Zdziwiłem się jego obecnością w lesie, od razu go puściłem, dając mu możliwość oddychania. - Wybacz. - Gdy już miałem spytać co tu robi, ten zamachnął się pięścią, od razu uniknąłem jego ciosu.

- Po pięciu latach wracasz na rodzinną wyspę i pierwsze co robisz, to bijesz Astrid?! - Krzyknął w moją stronę, po raz kolejny chciał mnie uderzyć, skutek był taki sam.

- Tak się składa, że to był zwykły pojedynek, nie spodziewałem się, takiej desperacji po porażce. W sumie co się dziwić, przez całe życie wygrywała. - Krótki się zaśmiałem, prowokując tym Arlika. - Ale żeby od razu wołać swojego partnera, który tak nic mi nie zrobi, już jest żałosne. - Szybkim ruchem podciąłem mu nogi, przez co wylądował plecami na ziemię.

- Wypad z wyspy, jeżeli jutro się pojawisz, to cała wioska się na ciebie rzuci. Ty ją prawie zabiłeś. - Kopnął mnie w piszczel, zbroja przyjęła całe obrażenia, nic nie poczułem.

- Nic jej nie zrobiłem, wiem, kiedy kogoś zabije, a kiedy kogoś obezwładnię. Ciesz się, że dostała z pięści, a nie kataną. - Mruknąłem, mijając go. W sumie tak miałem zamiar wylatywać za dwa dni, to ten dzień nie zrobi mi różnicy. Chociaż chętnie, powalczył, bym z takim Stoikiem, chyba on jako jedyny mógłby mi jakoś zagrozić. Przeszedłem się kawałek, po czym wskoczyłem na jedno z drzew i zasnąłem na jego gałęzi.

Rano

Pyskacz PoV

Właśnie ponad dwadzieścia ludzi czeka, aż przyjdzie tu Czkawka/Ryu, niektórzy uwierzyli, że to syn wodza sprzed pięciu lat, ale jest druga część, który nie ma zamiaru uwierzyć. Ja jestem pół na pół, bo niby ma podobne bronie co jego projekty, ale jednak on wtedy nie był tym czymś, czym teraz jest. Najbardziej wyróżnia się jego lewa ręką, jest taka smocza, zamiast palców ma ogromne pazury, nie mówiąc o jego ogonie i skrzydłach. A zbroja zamienia go już w ogóle takie smoka. Mała nocna furia.

- Coś wątpię, że przyjdzie. - Mruknąłem pod nosem, odpuszczając sobie czekanie.

- Może to i lepiej, tak by z nami wygrał... - Dopowiedział Eret, również odchodząc od zbiorowiska.

- Coś ty ze Stoikiem szans nie ma. - Chyba będzie kłótnia.

- To ty chyba nie widziałeś, co zrobił wczoraj z Astrid, on nic nie widział, a ona nawet go nie dotknęła, jeszcze powalił ją jednym ciosem, od wczoraj ma duszności i problemy z oddychaniem. - Powiedziałem lekko przestraszony, Astrid walczy całe życie, a on ją pokonał niczym dziecko. Może Stoik był kiedyś najlepszy, ale to już nie ten wiek. Jego broń to arcydzieło, dziwię się, ile wczoraj przyjęła, nawet lekko się nie skrzywiło, nawet raz się nie zamachnął tym swoim mieczem. Nagle nad naszą wyspą leciała furia, po chwili zeskoczył z niej Ryu. Przy ziemi raz zamachnął się skrzydłami, przez co wylądował jak piórko.

- Ja tylko na chwilę, zwrócę furię do dwóch tygodni. - Powiedział cicho, gestem ręki pokazał, aby furia wylądowała.

- A czemu akurat furię bierzesz, nie mówiąc o tym, że nikomu o tym nie powiedziałeś. Mamy tylko trzy na wyspie, nie wiadomo czy nawet jest więcej na całym świecie, a ty nam ją bierzesz. Alfa ci nie pozwoli. - Arlik podszedł do niego pewnie, ale kiedy Ryu spojrzał na niego tym czerwonym ślepiem, jego pewność siebie znikła.

- Już wszystko ustaliłem. - Powiedział, zakładając swój czarny hełm. Przez chwile jeszcze coś zrobił z mechanizmem. Kiedy już miał wsiadać na smoka, topór uderzył w jego głowę.

- Teraz! - Krzyknąłem, gdy pół smok był zdezorientowany.

KƧIążKΛ ZӨƧƬΛłΛ PӨЯZЦᄃӨПΛWhere stories live. Discover now