Jak się poznaliście? cz.1

465 11 5
                                    

Bilbo Baggins:

-Dzień dobry pani Hopkins. Piękny dzień, prawda?- uśmiechnęłaś się szeroko do kobiety, która podeszła do twojego straganu.- Nigdzie nie znajdzie pani lepszych jabłek- trajkotałaś dalej widząc, jak ta ogląda i wybiera owoce.

-To prawda nigdzie nie ma lepszych. Jak u twoich rodziców? Słyszałam, że twój brat znalazł sobie drugą połówkę- hobbitka podała ci owoce, które wybrała.- Zastanawiam się kiedy ty sobie kogoś znajdziesz. Taka kobieta jak ty nie może być sama- nawijała dalej przyglądając ci się.

-Może kiedyś- odparłaś szybko i podałaś jej jabłka biorąc pieniądze.- Dzień dobry panie Baggins- zwróciłaś się do hobbita, który stanął przed tobą. Jak dotąd znałaś go tylko z widzenia i z zasłyszanych rozmów.- Coś się stało?- spytałaś widząc jego zdenerwowanie.

-Czarodziej- powiedział jakby do siebie, a kiedy zdał sobie sprawę, że go obserwujesz odchrząknął nerwowo.- Do szarlotki- odparł już normalniejszym tonem.

Przytaknęłaś i w milczeniu wybrałaś odpowiedni gatunek. Nie zaczynałaś żadnej rozmowy widząc jego roztargnienie. Uśmiechnęłaś się pokrzepiająco dając mu owoce.

-Czarodziej- powtórzyłaś cicho pod nosem kiedy poszedł. Wzruszyłaś po chwili ramionami i zwróciłaś się do kolejnego klienta.

Thorin Dębowa Tarcza:

Cicha muzyka skrzypiec rozbrzmiewała w sali balowej. Rozejrzałaś się znudzona szukając znajomej twarzy. Tym razem nie miałaś ochoty poznawać nikogo innego mimo zachęceń ze strony matki. Dygnęłaś lekko przed samym królem Thrórem kiedy przechodził obok. Odprowadziłaś władcę wzrokiem i ruszyłaś szybko przez salę pogrążając się w myślach.

Podniosłaś głowę kiedy na kogoś wpadłaś z zamiarem zwyzywania tej osoby.

-Proszę mi wybaczyć panie- powiedziałaś natychmiast widząc księcia Thorina i ukłoniłaś się lekko.- Zamyśliłam się i nie zobaczyłam cie.

-Nie szkodzi- odparł po chwili przyglądania ci się.- Ciesz się że nie wpadłaś na mego ojca bądź dziadka.

-Napawa mnie to ulgą- stwierdziłaś i podniosłaś głowę patrząc na niego. Mimo że sama byłaś księżniczką wolałaś nie ryzykować i zwracać się do niego w bardziej dostojny sposób.

-Może się przejdziemy księżniczko...

-[T/I]

Skinął głową i wskazał dłonią w kierunku wyjścia z sali balowej.

Fili:

Ściągnęłaś wodze zatrzymując konia, na którym jechałaś. Rozejrzałaś się nasłuchując uważnie, nie miałaś zamiaru natknąć się na niebezpieczeństwo czyhające w górach. Ostrożnie wyjęłaś miecz i pozwoliłaś zwierzęciu iść dalej.

Góry Błękitne to jedno z ostatnich miejsc w Śródziemiu gdzie można było znaleźć lisy duszy. Chęć zysku była większa niż rozsądek, który podpowiadał żeby nie szukać tych zwierząt. Ponoć były niezwykle trudne do schwytania, ale ciebie to zupełnie nie obchodziło. Musiałaś uwolnić swoją rodzinę od długów za wszelką cenę. Drgnęłaś nagle słysząc szelest w krzakach po lewej stronie traktu. Zacisnęłaś dłoń na mieczu i pośpieszyłaś konia. Nie prędko ci było do spotkania z orkami.

-Mówiłem ci żebyś uważał Kili!- rozległ się wściekły krzyk za zakrętem. Na razie przez skały po prawej stronie, gdzie prowadził szlak nie mogłaś dostrzec co się dzieje.- I co my teraz wujkowi powiemy?!

-Że to był wypadek. Nie moja wina, że koło odpadło!

Zaintrygowana wyjechałaś zza zakrętu i stanęłaś przyglądając się dwóm krasnoludom, którzy stali przy wozie bez jednego koła. Schowałaś miecz do pochwy przyczepionej do siodła patrząc na nich.

-Pomóc wam panowie?- odezwałaś się nie mogąc już znieść ich krzyków. Ci podskoczyli i spojrzeli na ciebie, dopiero teraz zorientowali się że nie są sami.- Jakbym chciała was zabić już bym to zrobiła- powiedziałaś widząc jak brunet sięga po miecz.- Jesteście tak głośno, że pewnie z kilometra was słychać.

-A ty kim niby jesteś?- spytał blondyn przyglądając ci się uważnie.

-[T/I]. A wy? Z pewnością nie handlarzami inaczej już dawno byście naprawili wóz bez zbędnych krzyków.

-Fili i Kili

Kili:

Nabrałaś głęboko powietrza i podniosłaś łuk do góry. Od paru miesięcy uczysz się strzelać i bez kłamania możesz powiedzieć, że idzie ci coraz lepiej. Na razie nie trafiasz jeszcze w sam środek tarczy, ale przecież ćwiczenie czyni mistrza. Wstrzymałaś powietrze i strzeliłaś trafiając w drugi krąg od środka tarczy. Z cichym westchnięciem wyciągnęłaś z kołczanu kolejną strzałę, ale zanim zdążyłaś ją naciągnąć obok twojego ucha rozległ się świst i strzała wbiła się w środek tarczy. Natychmiast się odwróciłaś z naciągniętym łukiem gotowa do obrony.

-Zero czujności- odezwał się brunet z zadziornym uśmiechem opuszczając broń.

-Zero mózgu- odparłaś szorstko mordując go wzrokiem.

-To bolało- złapał się teatralnie za serce, ale widząc twój poważny wzrok sam spoważniał.- Mogłabyś być bardziej czujna.

-A ty mógłbyś bardziej pomyśleć, mogłeś mnie zabić- stwierdziłaś chłodno patrząc na niego uważnie.

-Wybacz mi w takim razie, jestem Kili. Może w ramach rekompensaty pomogę ci z nauką.

-Właśnie skończyłam na dzisiaj- opuściłaś łuk, zebrałaś swoje rzeczy i ruszyłaś do domu.

Legolas:

-Puszczajcie mnie głąby!- wydarłaś się na dwóch żołnierzy trzymających cie za ramiona.

-Z rozkazu króla Thranduila jesteś aresztowana za przekroczenie granicy Mrocznej Puszczy bez zezwolenia.

-Jakiego zezwolenia? Od kiedy to jest potrzebne zezwolenie?- spojrzałaś na wysokiego blondyna z łukiem.- Nie pierwszy raz przemierzam waszą puszczę i dopiero teraz słyszę o tym że wymaganie jest pozwolenie. Jestem posłańcem z Miasta nad Jeziorem w sprawie beczek, które odbieramy od was. Część nie dotarła i sądzę, że to jest o wiele ważniejsze niż jakieś tam wasze zasrane pozwolenie.

-Uważaj- elf natychmiast przytknął ci miecz do gardła.- Mówisz do księcia.

-Doskonale wiem do kogo mówię Legolasie- odparłaś patrząc hardo na niego. Król Thranduil parę razy opowiadał ci o swoim synu, ale jak dotąd nigdy nie spotkałaś go osobiście.- Każ tym pachołkom mnie puścić inaczej powiem królowi jak traktuje się jego zaufanych ludzi.

Poznajmy Smauga- preferencje z Hobbita i LOTRWhere stories live. Discover now