Rozdział 3

6 0 0
                                    

Na przerwie obiadowej miałam w końcu okazję pogadać z Larą. Dołączyła do nas Amelia i we trzy usiadłyśmy na trawie przed szkołą. W ciepłe dni to było nasze ulubione miejsce do siedzenia. Pewnie za chwilę przyjdą tu jeszcze chłopacy.

- O czym chciałaś pogadać? - zapytałam, jednocześnie próbując otworzyć butelkę z wodą. Czy tylko ja nigdy nie mam wystarczająco siły żeby to zrobić?

Lara przełknęła jedzoną frytkę i zaczęła opowiadać.

- Prawie spóźniłam się na hiszpański, bo zagadała mnie Eliza. Podobno widziała Dylana z jakąś dziewczyną przed lekcjami jak siedzieli razem na schodach i gadali. Według niej byli bardzo blisko i wyglądało to na coś więcej. Przez to, że ciebie widzieli z Aaronem, ludzie zaczynają się zastanawiać, czy wasz dream team się skończył i się jakoś pokłóciliście. Niektórzy też mówią, że tak na prawdę byliście cały czas razem i się rozstaliście, i dlatego teraz szukacie nowych związków.

Kiedy brunetka skończyła mówić odłożyłam cały czas zamkniętą wodę na tacę i wybuchnęłam śmiechem. Nie pierwszy raz coś takiego słyszę, ale teraz to dopiero się ludzie zabawili w Sherlocków.

- Nikt się nie pokłócił, sama widziałaś później, że normalnie rozmawiamy - odparłam po chwili. - Znowu coś sobie wszyscy ubzdurali i teraz się cieszą sensacją.

Wzruszyłam ramionami, uważając temat za zamknięty. Chciałam zacząć jeść, ale zanim ugryzłam pizzę Amelia zapytała:

- A co myślisz o tej dziewczynie?

- Nic nie wiem o żadnej dziewczynie, ale jeśli to prawda, to pewnie się jeszcze dzisiaj dowiem o co chodziło.

- Ciekawe jak długo jeszcze będziemy czekać aż będziecie razem. Ile takich związków bez sensu jeszcze was po drodze czeka. - zaczęła się zastanawiać Am, a Lara do niej dołączyła.

- Wy znowu o tym? - westchnęłam.

- O czym? - usłyszałam za sobą głos Dylana i po chwili połowa drużyny koszykówki usiadła przy nas na trawie.

- O niczym - urwałam.

Dylan oczywiście wie, co większość o nas sądzi, ale to dzięki niemu przestałam się tym przejmować. Od zawsze przekonywał mnie, że nie powinnam przejmować się zdaniem innych. I fakt, przestałam przejmować się zdaniem obcych. Nie miałam żadnego problemu z robieniem z siebie debila w miejscu publicznym, jeśli oznaczało to dobrą zabawę z przyjaciółmi. Tylko, że kiedy dochodziło do sytuacji, gdzie to najbliższe osoby mi coś sugerowały, to zaczynałam się zastanawiać czy aby na pewno dobrze robię. Takim czymś był właśnie mój związek z Dylanem. Całe życie traktuję go jak przyjaciela. Kocham go jak brata. Jest dla mnie członkiem rodziny i przyjacielem. Czasami myślałam o nim jak o najważniejszej osobie w moim życiu. Nie wiem co bym bez niego zrobiła. I może czasami nachodzą mnie myśli, że mogłoby być między nami coś więcej. Jest przystojny, dobrze zbudowany, wysportowany. Ale to co dla mnie zawsze było najważniejsze, to jego charakter. Jest najbardziej opiekuńczym człowiekiem, zawsze mogę na niego liczyć, rozumie mnie jak nikt inny i wiem, że wszystko mogę mu powiedzieć.

Nie chcę tego stracić, bo istnieje jakieś "może".

Dlatego wolę żeby zostało jak jest.

- Słyszałaś, że nasi rodzice wyjeżdżają w weekend? - zapytał Dylan kiedy już usadowił się wygodnie obok mnie.

- Nie, nic nie wiem. Gdzie? - odpowiedziałam i w końcu mogłam zacząć jeść.

- Jadą do Daniela i Noah zanim zaczną na poważnie ostatni rok studiów. Nie będzie ich od soboty rana do niedzieli wieczorem. Wiesz co to znaczy? - zapytał radośnie chłopak.

- Że będę mogła zjeść lody na obiad i ciastka na kolację? - powiedziałam głupio, bo nie wiedziałam o co mu chodzi.

- To też - parsknął śmiechem z mojej głupiej miny - ale bardziej chodzi mi o imprezę. Nie będziesz musiała się skradać do domu i nawet jak pomylisz pokój, to nic się nie stanie. - powiedział zadowolony z siebie.

- Pomyliłaś pokój? - wyłapał John, kolejny zawodnik, który z nami siedział. - Gdzie trafiłaś?

- Do pralni - odparłam. - Było mi wygodnie, bo mama miała posortowane rzeczy na podłodze i akurat na nie trafiłam jak próbowałam znaleźć łóżko. Tylko, że mama nie była tak zadowolona, kiedy mnie znalazła rano.

Cała grupka zaczęła się śmiać i wymieniać swoimi historiami, gdzie spali po imprezach. Nie byłam jakoś bardzo imprezową osobą, ale z przyjaciółmi lubiłam się bawić. Alkohol dosyć często temu towarzyszył. Nikt z nas oczywiście nie miał 21 lat, ale większość rodziców wiedziała, że na imprezach napoje procentowe się pojawiały. Nic złego się jednak nie stało, więc przymykali na to oko. Moi rodzice na szczęście też. Tym bardziej, że Noah jest starszy ode mnie i odwalał gorsze rzeczy.

***

Po całym dniu lekcji w końcu byliśmy wolni. W końcu zobaczyłam przyjaciół, których nie widziałam przez całe lato. Chociaż z większością się spotykałam, to niektórzy wyjechali albo musieli pracować.

Na tym pozytywy się kończą. No bo kto lubi siedzieć na tych wszystkich lekcjach, które są kompletnie bez sensu? Dlaczego nie można wybrać na co chce się chodzić?

- Zmęczona? - usłyszałam pytanie.

- Jak nigdy. Nie myślałam, że siedzenie na tyłku przez 7 godzin może być takie męczące.

- Jakoś jako oglądasz seriale przez 15 godzin pod rząd, to nie narzekasz - zaśmiał się Dylan.

- To co innego! Seriale działają przeciwbólowo.

- Oczywiście.

Nie chciało mi się nawet rozmawiać, więc włączyłam radio. Zostawiłam pierwszą lepszą stację, nawet nie zwracając uwagi na to co leci.

- Przełącz to - powiedział Dylan, ale i tak sam zaczął szukać czegoś innego. - Musimy w końcu zrobić sobie tą playlistę, o której tyle mówiliśmy.

- Musimy. Możemy posiedzieć w piątek - zaproponowałam.

- Nie wiem czy dam radę - powiedział i podrapał się z tyłu głowy. Wydawał się dziwnie spięty.

- Coś się stało? - zapytałam podejrzliwie.

- Tak... To znaczy nie! Nie.

- Okej? - powiedziałam, ale zabrzmiało to bardziej jak pytanie.

Przyjrzałam się bardziej twarzy przyjaciela. Skupił się na drodze chyba bardziej niż przy egzaminie na prawo jazdy. Nie chciałam dopytywać. Wiedziałam, że jak będzie chciał, to powie mi o co chodzi. Chociaż byłam bardzo ciekawa.

Po kilku minutach w końcu się odezwał.

- Idę na randkę.

- Co? - zdziwiłam się.

Dopiero jak zadałam pytanie, przypomniało mi się, że wcześniej Lara mnie pytała o jego nową dziewczynę. Coś jednak było na rzeczy.

- Gadałem dzisiaj od rana z Christiną. Może kojarzysz, była na kilku imprezach w wakacje. Na jednej z nich zaczęliśmy rozmawiać i tak jakoś wyszło, że dzisiaj ją zapytałem, czy chce gdzieś ze mną wyjść. Zgodziła się i idziemy do kina i na jakąś kolację.

Mówiąc o tym Dylan miał na twarzy delikatny uśmiech. Nigdy nie słyszałam takiego nieśmiałego tonu w jego głosie. Coś było BARDZO na rzeczy!

- Dlaczego nic mi nie mówiłeś?! - zapytałam z lekkim wyrzutem.

- Nie chciałem zapeszać. Ona serio mi się podoba, a ty mogłabyś ją odstraszyć - powiedział już nieco innym i bardziej znajomym tonem.

Lekko uderzyłam go w ramię za to oskarżenie.

- Nie prawda! - obruszyłam się, a on się zaśmiał. - Nikogo bym nie wystraszyła. Bardzo się cieszę, że ci się podoba i trzymam kciuki żeby wam wyszło - zapewniłam go.

- Dzięki - powiedział z szerokim uśmiechem.

- Nie ma sprawy. Ale teraz sama muszę ułożyć naszą playlistę, a ty nie będziesz mógł się sprzeciwić - oznajmiłam.

- Pewnie tego pożałuję, ale niech ci będzie.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 06, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

(nie) jesteśmy razemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz