Rozdział 10 - Wyznania i wyzwania (cz. 1)

139 22 15
                                    

Zamrugałam, powieki zdawały się cięższe niż zazwyczaj. Leżałam na ręce, musiałam ją wyciągnąć spod siebie i parę razy poruszyć, by minęło odrętwienie. Przetarłam oczy grzbietem dłoni.

Jakieś nieprzyjemne wspomnienie błąkało się na granicy mojego umysłu, nic konkretnego, jedynie zimno, gorąc, czerń, biel i łzy. Czerń, biel... Szachy? Nie, to nie to, to jedynie skojarzenie, i to sprzed... Jednocześnie kilku dni i wieczności. I dlaczego leżałam zwinięta w kłębek na jakimś fotelu, zamiast w swoim łóżku?

– Idź już. Resztę dogadamy później.

Wraz z głosem Tenebris wróciły wspomnienia. Otworzyłam szerzej oczy, zacisnęłam palce na brzegu fotela. Wzrok wbijałam w fotel, jednocześnie próbując cofnąć się bliżej do oparcia i skulić ciaśniej. Egnis. Śnieg. Śnieżki. Płomienie. Mozeiry. Teraz przynajmniej miałam jak przed tym wszystkim uciekać. Okryłam się mocniej kocem.

– Obudziła się? – Ekir chyba wstał. Usłyszałam jego kroki, ale urwały się szybko.

– Uciekaj już. Mówiłam, resztę jeszcze dogadamy. Na pewno przemyślisz moją propozycję?

Mrugałam, próbując powstrzymać płacz i podjąć decyzję, jakąkolwiek. Wszystko działo się jednak zbyt szybko.

Szarpnięcie, nierówny krok.

– Przemyślę. Ja tylko...

– Idź. I naprawdę, nie rób już nic głupiego. Nie mam ochoty tłumaczyć się Trevesowi.

Ekir prychnął tylko. Do drzwi ruszył energicznym krokiem. Miałam ochotę odezwać się, podnieść, porozmawiać z nim jeszcze, ale jednocześnie zbyt bałam się, że i tak mnie zignoruje.

– Żadnego dziękuję? – odezwała się Tenebris, gdy już otworzył drzwi.

– Dziękuję – powtórzył. Brzmiało to mechanicznie, niezbyt szczerze. – Serio dziękuję za jeszcze jedną opcję. Tylko... Trochę przeraża mnie ich liczba.

– Rozsądnie. No, ile razy mam powtarzać...

Trzasnęły drzwi.

– Wreszcie – westchnęła Tenebris.

Mozeiry, śnieg, płomienie... A na finał fioletowa mikstura. Zacisnęłam mocniej palce na miękkim brzegu fotela. Łowczyni podeszła i przykucnęła przed moim fotelem, łapiąc się poręczy.

– No, czyli już się obudziłaś. Dobrze się czujesz?

Odetchnęłam parę razy głęboko. Oskarżyć ją? Dziękować? Zbyć? Pospiesznie otarłam łzy z polika, podnosząc się do pozycji półsiedzącej.

– Trochę słabo – mruknęłam.

– Niezbyt długą przerwę miałaś od mozeirów, więc to nic dziwnego. Może lepiej pójdź spać dzisiaj wcześniej.

Przytaknęłam kiwnięciem, ocierając kolejne łzy.

Tenebris wydęła wargi.

– Niech to. Wiesz, mam spore doświadczenie w różnych rzeczach, ale nie w pocieszaniu małych dziewczynek. Wybacz, ale lepiej nawet nie będę próbowała.

– Usypianie małych dziewczynek to co innego? – wypaliłam, nim zdążyłam ugryźć się w język. – Aż tak ważne rzeczy miałaś do powiedzenia Ekirowi? A ten eliksir, ma przynajmniej którekolwiek z działań, które wymieniałaś?

Tenebris zaśmiała się cicho.

– No, no... Chyba nie myślisz, że ci teraz coś o naszej rozmowie powiem?

Akademia SetrionneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz