Rozdział 3 - Zniszczona zakładka (cz. 1)

696 61 82
                                    

Zmrużyłam oczy. Światło, zalewające pokój spokojnym blaskiem, oślepiało trochę. Ale ciepło, które ze sobą niosło, było tak przyjemne, że tylko przymknęłam powieki i rozkoszowałam się jego muśnięciami na polikach, czole i reszcie twarzy. Uśmiechnęłam się do poranka i lekko odwróciwszy głowę, otworzyłam oczy. Skromnie umeblowany pokój zdawał się dziś jasny i przestronny, a drobinki kurzu tańczyły w powietrzu, jak gwiazdy, które nagle znalazły się w pełnym światła wszechświecie i z radości zorganizowały bal.

Leniwie przeciągnęłam się i podniosłam do pozycji siedzącej. Dostrzegłam śpiącą Noelle, zwiniętą w kłębek i posapującą cicho przez sen. Pozostałych dziewczyn nie było. „Zaraz, zaraz, czy my nie zaspałyśmy?" – z tą myślą wyskoczyłam z łóżka i rozejrzałam się pospiesznie za butami. Nagle wspomnienia z ostatnich dni wróciły jak lawina. Usiadłam na łóżku, bo nogi odmówiły mi posłuszeństwa.

Otuliłam się kołdrą, zrobiło mi się strasznie zimno. Przed oczami przelatywały mi obrazy, jeden za drugim. Ognista kula, yangien. Opnicus atakujący człowieka na jednorożcu. Czerwony płomień wśród ciemnej nocy. Poprawiona wersja mnie, przekonująca, że mogę się nią stać. Pajęcza królowa i jej świta, sunąca po mrocznej jamie. Wręcz obłąkany wzrok Stilli, gdy pojęła, że jestem strażniczką. Ciemna postać Pajęczarki na tle okna, w którego szybie odbija się nasz pokój. Jasnobłękitny duch, dziwnie podobny do Erinne - jak plama światła w mroku...

Potrząsnęłam głową, próbując odgonić wspomnienia. Kolejne szczegóły przypominały mi się jednak z bolesną intensywnością. Wzięłam z półki obok łóżka pierwszą lepszą książkę i otworzyłam gdzieś w środku, licząc, że odgoni reminiscencje na chwilę.

Po sporej rycinie przedstawiającej pomarańczowego smoka śpiącego na środku jesiennego lasu rozpoznałam, że wpadł mi w ręce podręcznik dla młodszych grup o magicznych stworzeniach. Zerknęłam na pierwszą stronę i lekko uśmiechnęłam się na widok podpisu Meri – najwyraźniej przez te wszystkie wydarzenia ostatnich dni moja współlokatorka zagapiła się i książka trafiła na mój wysoki stosik lektur.

Zaczęłam czytać znajomy tekst, który przez figle czasu w zakładce stał się ciut bardziej archaiczny, ale nadal mogłam rozpoznawać niczym starych znajomych liczne zdania.

Smoki to stwory żyjące tylko w Driennie i niektórych Zakładkach sąsiadujących z tą krainą. Jest to jedyny czarodziejski gatunek, który z zwykłym ludem brata się i o którym ów lud wie nie tylko z banialuk i gusł. U gadzisk tych magia objawia się w łuskach, które przesiąknięte nią są i nie dadzą się przebić najprzedniejszemu ostrzu, a ich pazury oprócz takichże mocy, potrafią także przebić się przez ściany Zakładek i otworzyć ku innym z nich lub nawet całym światom drogi nowe. Intelekt smoków jest rozmaity, niektóre charakteryzują się umysłami niczym ostrza, a inne tępotą większą niż ogół zwierząt. Najinteligentniejsze to gwieździste smoki, które od większości nocnych odróżnia pysk pokryty drobnymi plamkami. Niewiele mniejszy rozum i najpotężniejszą moc posiadają olbrzymie smoki leśne. Takie bystre bestyje porozumiewać się potrafią telepatycznie, a spory i sądy rozstrzygają walką woli - również ujarzmić można je jedynie tą drogą.

Z czytelniczego transu wyrwało mnie kołatanie w drzwi. Czując gulę w gardle, wyszłam z łóżka, pospiesznie wsunęłam obuwie na stopy i otworzyłam. Stał przede mną mężczyzna wyższy ode mnie o parę centymetrów, o brązowych włosach i oczach w trudnym do określenia kolorze. Dość długa broda skręcała się i najwyraźniej miała zakrywać bliznę, przecinającą szyję. Ubranie wyglądało na właściwe do dalszej wyprawy, a do pasa przypasana była pochwa z mieczem i dwoma sztyletami, po obu stronach.

– Zbierajcie się, wkrótce ruszamy – powiedział tylko.

– Zbierajcie się, wkrótce ruszamy – powiedział tylko

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Akademia SetrionneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz