008. rile 'em up

241 15 7
                                    

Ian mówił prawdę; gdy tylko skończyliśmy grać koncerty w Wielkiej Brytanii, pojawił się człowiek, który kazał nam wpakować się do jego auta i wywiózł nas aż pod Abbey Road. Będąc na miejscu musieliśmy przeciskać się przez tłum fanów Beatlesów, którzy oczywiście zakorkowali słynne przejście. Czułem się totalnie nie na miejscu, zresztą nie tylko ja. Szybkie spojrzenie na moich kolegów potwierdzało moje przekonanie, że wszyscy mamy podobne odczucia. Tak legendarne miejsce mieściło w sobie kilku typów z USA, którzy jeszcze pół roku wcześniej kawałki nagrywali na kanapie w domu. No i mnie.

Szczerze powiedziawszy, to wizyta w Abbey Road sprawiła, że po raz pierwszy od wielu dni nie myślałem o tym, co się odjebało w Warszawie. I pewnie czekacie na wyjaśnienia, postaram się więc to pokrótce wam nakreślić. Historia nie jest długa, ktoś najzwyczajniej w świecie zrobił mi i Dawidowi zdjęcie podczas próby jak się całujemy. Nie znaleźliśmy winnego, musiał być ktoś z ekipy technicznej, ale nawet pod groźbą podania całej firmy do sądu winny się nie zgłosił. Za to Dawid praktycznie oszalał z rozpaczy. Był pewien, że to koniec jego kariery, zamknął się w moim pokoju hotelowym i nie wychodził stamtąd aż do chwili, kiedy musieliśmy w końcu jechać na lotnisko. Nie tykał telefonu od początku afery i chociaż teraz czuł się trochę lepiej, to jego stan z tamtego dnia można spokojnie porównać do mojej "warszawskiej paniki". Z tym, że ja tym razem kompletnie nie wiedziałem, jak mogę mu pomóc.

To prawda, fani Brockhampton zareagowali pozytywnie, tym bardziej po moich wyjaśnieniach. Dostaliśmy dużo wsparcia, mnóstwo ludzi też zaczęło poznawać kawałki Dawida i ściągać jego albumy z Polski do USA. I było to bardzo miłe, cieszyliśmy się z tego wszyscy, ale z drugiej strony stała reakcja Polaków, czego wszyscy obawialiśmy się najbardziej.

Nie chciałem czytać komentarzy pod artykułami, bo wiedziałem, że będzie mi przykro, albo się po prostu wkurwię. Dawid poprosił mnie, że jeśli coś uda mi się gdzieś przeczytać, to mam mu o tym nie mówić. Rozumiałem to jak najbardziej i uszanowałem. Dawid na pewno ma wielu ciepłych i oddanych fanów, ale problem polega na tym, że to nie fani są pierwsi do komentowania jego życia. I właśnie w takich momentach przypominałem sobie, dlaczego tak bardzo boję się tego kraju.

Reszta zespołu bardzo gorąco nas wspierała. Próbowałem też regularnie rozmawiać o tym z fanami na Twitterze, a kilka najcieplejszych odpowiedzi od nich pozwoliłem sobie przeczytać Dawidowi. Miałem nadzieję, że chociaż to go jakoś pocieszy chociaż wiedziałem, jak bardzo obawia się o swoją karierę. Wielokrotnie słyszałem od niego słowa "moja kariera w tym kraju jest skończona", a ja nie potrafiłem nawet temu zaprzeczyć. No i nie mogłem go przecież też zaprosić do Brockhampton.

Nie no, w sumie to mogłem, ale z wielu względów tego nie zrobiłem.

W każdym razie, sytuacja w Polsce była patowa, Dawid szalenie się tym przejmował, co udzielało się mi i reszcie zespołu. Każdy chciał dla nas dobrze, ale nikt nie potrafił pomóc.

Abbey Road przywitało nas po królewsku, ale zaznaczono jednocześnie, że mamy bardzo niewiele czasu na nagrania. Prawdę powiedziawszy większość materiału napisaliśmy dopiero po drodze z Warszawy. Późnym wieczorem, będąc akurat w samolocie przysiadłem się do Kevina i obaj zaczęliśmy wymieniać się pomysłami. Powstało z tego kilka szkiców, co później przekształciło się w trzy piosenki. Na potrzeby albumu zamierzaliśmy nagrać tylko dwie, bo na więcej nie pozwoli nam czas. Mimo to byliśmy zadowoleni i podekscytowani. Kevin zaproponował nawet, żeby do jednego z kawałków zaangażować Dawida, on jednak kategorycznie zaprzeczył. Zdecydowałem, żeby na razie nie angażować go w żaden nasz zespołowy projekt, bo zwyczajnie nie czuł się na siłach.

Nie pomyślcie o mnie jak o jakimś bezdusznym typie. Poświęcałem mu każdą wolną chwilę, bałem się o niego jak i o to, co zastanie po powrocie do Polski, jednakże cały czas miałem na głowie trasę i nagrania. Nie mogłem tak po prostu wszystkiego rzucić, dlatego też przekonałem go, aby pojechał w dalszą trasę z nami. Kochałem go i musiałem mieć go na oku. Szczególnie teraz, gdy miałem tyle pracy.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 27, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

s w e e t [taco hemingway x dawid podsiadło]Where stories live. Discover now