~Rozdział 38

1.3K 45 10
                                    

Alyssa POV

Do końca filmu siedziałam wtulona w chłopaka. Co jakiś czas dyskutowaliśmy na temat filmu, obgadywaliśmy ludzi siedzących w pojazdach albo wygłupialiśmy się. Czas zleciał mi bardzo szybko i nadszedł moment, w którym musieliśmy zejść z muru.

-Jesteś pewna, że się nie zabiję? - Brunet zapytał żartobliwie, ale wiedziałam, że pytanie jest poważne.

-Daj spokój, nic ci nie będzie. Musisz tylko zaczepić nogi między cegły. Jak podczas wspinaczki górskiej. - Wyjaśniłam szybko i zaczęłam demonstrować jak powinno to wyglądać.

Po ciężkich trudach i dwudziestominutowej modlitwie chłopaka, oboje znaleźliśmy się na dole.

-Przepraszam, nie wiedziałam o twoim lęku wysokości. - Powiedziałam gdy ruszyliśmy w stronę domu Shane'a.

-Ja też nie. - Zażartował, przez co wybuchłam niekontrolowanym śmiechem.

-Jesteś pewien, że nie obudzimy twojego taty? - Zapytałam niepewnie.

-Ma kamienny sen. - Wzruszył ramionami.
-Dlaczego tak bardzo się go boisz? - Spojrzał na mnie z zaciekawieniem.

-Nie boję się, po prostu to nauczyciel i chyba nie chciałabym mu podpaść. - Wyjaśniłam.
-Z resztą poznaliśmy się na przystanku jeszcze zanim dowiedziałam się, że jest nauczycielem. - Powiedziałam zażenowana na samo wspomnienie.

-Naprawdę? Dlaczego nic nie mówiłaś? - Zaśmiał się.

-Powiedzmy, że to nie było miłe spotkanie. - Ledwo powstrzymałam śmiech.

-O proszę, podpadłaś teściowi jeszcze zanim poznałaś miłość swojego życia. - Powiedział w żartach i uśmiechnął się do mnie.

-Oh, zaplanowałeś beze mnie jeszcze coś po za ślubem? - Odwzajemniłam uśmiech i zaczęłam droczyć się z brunetem.

-W moich wyobrażeniach mamy już po osiemdziesiąt lat. - Odpowiedział na co skrzywiłam się i przeniosłam wzrok na niego.
-Oo! - Krzyknął wciąż patrząc na drogę.

-Co? - Zapytałam wystraszona jego nagłym zachowaniem.

-W wyobrażeniach właśnie wywaliłaś się pomimo balkoniku. - Zaśmiał się zwycięsko i zaparkował przed swoim domem.

-Wystraszyłeś mnie! - Krzyknęłam kładąc ręce na klatce piersiowej.
-Kretyn. - Westchnęłam z ulgą, że nic się nie stało.
-W sumie brzmi jak ja. Potrafię wywalić się na prostej drodze nawet teraz.

-Przepraszam, nie chciałem. - Przytulił mnie delikatnie.
-No może trochę. - Przyznał rozbawiony i objął mnie mocniej.

-Udusisz mnie. - Sapnęłam próbując uwolnić się z uścisku.

-Nic tylko marudzisz. - Przewrócił oczami puszczając mnie z objęcia.

Posłałam chłopakowi groźne spojrzenie więc powstrzymał się od następnych komentarzy i zaprowadził mnie do środka.

-Oprowadzę cię innym razem bo teraz mamy misję dyskretnego przedostania się do mojego pokoju. -Szepnął i wskazał na schody prowadzące na wyższe piętro.

Zdjęłam buty i zaczęłam powoli wchodzić na drewniane schodki, które wydawały przy tym niemiłosiernie głośne skrzypnięcia i jęki.

-Przydał by się drobny remont. - Zaśmiałam się cicho.

-Jeszcze nie mieliśmy na to czasu. Teraz i tak wyglada to o niebo lepiej niż na początku. - Wyjaśnił.
-Te schody mają takie miejsca, które skrzypią. Widzisz te wgniecenia w drewnie? - Zapytał wskazując na jeden ze stopni.

It all started with a KissOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz