II. Monster

62 11 4
                                    

Raven pozwoliła braciom Winchester oraz ich aniołowi zabrać się do ich domu, a raczej trafniejszym słowem byłby bunkier. Zaschło jej w gardle, kiedy otwierali przed nią masywne drzwi i jej oczom ukazało się ogromne pomieszczenie. Zawahała się zanim przestąpiła metalowy próg.

Czy ja powinnam tu być?

-Możesz zostać po tamtej stronie drzwi, mi to pasuje - usłyszała dosyć opryskliwy głos Deana i zdała sobie sprawę, że patrzy na nią zirytowane spojrzenie jego zielonych oczu.

-Dean - Sam próbował złagodzić ton brat, ale ten tylko wymruczał coś pod nosem i zszedł na dół po metalowych schodach.

Młodszy Winchester pokręcił głową i westchnął głośno. Raven obserwowała jak zwraca na nią swoje spojrzenie, a wcześniejsza kwaśna mina została zastąpiona zachęcającym uśmiechem.

-Nie musisz się niczego bać - jego włosy zafalowały, kiedy lekko przekręcił głowę - tu będziesz bezpieczna.

Raven doskonale wiedziała, że nie byliby w stanie jej skrzywdzić, nie chciała po prostu być zmuszona do zrobienia im krzywdy. Bała się, że moc wyrwie się spod jej kontroli i nie będzie mogła jej powstrzymać.

-Raven?

Zamrugała szybciej, kiedy przyjazny głos Sama wytrącił ją z rozmyślań. Zaczesała włosy za lewe ucho i z lekkim uśmiechem ruszyła przed siebie.

Echo jej kroków niosło się po całym pomieszczeniu. Z każdym kolejnym pokonanym stopniem czuła dziwne mrowienie na karku i miała wrażenie, że czuje czyjąś obecność. Dotarła na dół i stanęła w miejscu. Przymknęła oczy, bo poczuła przeszywający ból głowy. Moc kotłowała się w jej wnętrzu.

-Wszystko w porządku? - Usłyszała obok siebie Sama. Dean i Castiel obserwowali ją z drugiego końca pomieszczenia.

-Coś mi tu przeszkadza, jak natrętna mucha - pomasowała skronie.

-Co do... - Usłyszała stłumione przekleństwo Deana i powędrowała za jego wzrokiem.

Każde z nich patrzyło na lśniące symbole na murach budynku. Jasne światło niemal ich oślepiało i Raven w tym momencie zdała sobie sprawę, że to właśnie to powodowało to uciążliwe uczucie. Cały ból ustał, kiedy po chwili symbole zgasły, a na ich miejscu pojawiły się wypalone ślady.

Wszyscy skierowali na nią swoje oczy. Najbardziej bała się spojrzenia Deana, bo wyglądał, jakby ledwo panował nad sobą.

-Usunęła znaki zabezpieczające - mruknął Castiel i wbił w nią wzrok. Po chwili przekręcił głowę w charakterystyczny dla niego sposób, jak zdążyła to już zauważyć Raven.

-Przed czym? - Zapytał Sam.

-Przed - zaciął się anioł i przełknął ślinę - wszystkim - Castiel był zdumiony.

-Ja przepraszam - kobieta otworzyła szerzej oczy i cofnęła się do tyłu - nie panowałam nad tym, moja moc zrobiła to sama - jąkała się przy każdym słowie.

-Spokojnie - Sam zrobił krok w jej kierunku.

-Ja mogę to wszystko naprawić - jęknęła. - Tylko powiedzcie jak.

Ręce zaczęły jej się trząść i widziała jak jej moc czai się tuż pod jej paznokciami, żeby w razie potrzeby chronić ją przed nimi.

-Jesteśmy teraz całkowicie bezbronni w tej puszce! Świetnie! - Wrzasnął Dean. - I to wszystko jej wina!

-Dean, błagam cię.

-Przestań mi to powtarzać Sam! Nie widzisz, co ona właśnie zrobiła? Ujawniła nas przed wszystkimi!

आप प्रकाशित भागों के अंत तक पहुँच चुके हैं।

⏰ पिछला अद्यतन: Feb 02, 2021 ⏰

नए भागों की सूचना पाने के लिए इस कहानी को अपनी लाइब्रेरी में जोड़ें!

Call of the heart II Sam Winchester fanficजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें