Raven pozwoliła braciom Winchester oraz ich aniołowi zabrać się do ich domu, a raczej trafniejszym słowem byłby bunkier. Zaschło jej w gardle, kiedy otwierali przed nią masywne drzwi i jej oczom ukazało się ogromne pomieszczenie. Zawahała się zanim przestąpiła metalowy próg.
Czy ja powinnam tu być?
-Możesz zostać po tamtej stronie drzwi, mi to pasuje - usłyszała dosyć opryskliwy głos Deana i zdała sobie sprawę, że patrzy na nią zirytowane spojrzenie jego zielonych oczu.
-Dean - Sam próbował złagodzić ton brat, ale ten tylko wymruczał coś pod nosem i zszedł na dół po metalowych schodach.
Młodszy Winchester pokręcił głową i westchnął głośno. Raven obserwowała jak zwraca na nią swoje spojrzenie, a wcześniejsza kwaśna mina została zastąpiona zachęcającym uśmiechem.
-Nie musisz się niczego bać - jego włosy zafalowały, kiedy lekko przekręcił głowę - tu będziesz bezpieczna.
Raven doskonale wiedziała, że nie byliby w stanie jej skrzywdzić, nie chciała po prostu być zmuszona do zrobienia im krzywdy. Bała się, że moc wyrwie się spod jej kontroli i nie będzie mogła jej powstrzymać.
-Raven?
Zamrugała szybciej, kiedy przyjazny głos Sama wytrącił ją z rozmyślań. Zaczesała włosy za lewe ucho i z lekkim uśmiechem ruszyła przed siebie.
Echo jej kroków niosło się po całym pomieszczeniu. Z każdym kolejnym pokonanym stopniem czuła dziwne mrowienie na karku i miała wrażenie, że czuje czyjąś obecność. Dotarła na dół i stanęła w miejscu. Przymknęła oczy, bo poczuła przeszywający ból głowy. Moc kotłowała się w jej wnętrzu.
-Wszystko w porządku? - Usłyszała obok siebie Sama. Dean i Castiel obserwowali ją z drugiego końca pomieszczenia.
-Coś mi tu przeszkadza, jak natrętna mucha - pomasowała skronie.
-Co do... - Usłyszała stłumione przekleństwo Deana i powędrowała za jego wzrokiem.
Każde z nich patrzyło na lśniące symbole na murach budynku. Jasne światło niemal ich oślepiało i Raven w tym momencie zdała sobie sprawę, że to właśnie to powodowało to uciążliwe uczucie. Cały ból ustał, kiedy po chwili symbole zgasły, a na ich miejscu pojawiły się wypalone ślady.
Wszyscy skierowali na nią swoje oczy. Najbardziej bała się spojrzenia Deana, bo wyglądał, jakby ledwo panował nad sobą.
-Usunęła znaki zabezpieczające - mruknął Castiel i wbił w nią wzrok. Po chwili przekręcił głowę w charakterystyczny dla niego sposób, jak zdążyła to już zauważyć Raven.
-Przed czym? - Zapytał Sam.
-Przed - zaciął się anioł i przełknął ślinę - wszystkim - Castiel był zdumiony.
-Ja przepraszam - kobieta otworzyła szerzej oczy i cofnęła się do tyłu - nie panowałam nad tym, moja moc zrobiła to sama - jąkała się przy każdym słowie.
-Spokojnie - Sam zrobił krok w jej kierunku.
-Ja mogę to wszystko naprawić - jęknęła. - Tylko powiedzcie jak.
Ręce zaczęły jej się trząść i widziała jak jej moc czai się tuż pod jej paznokciami, żeby w razie potrzeby chronić ją przed nimi.
-Jesteśmy teraz całkowicie bezbronni w tej puszce! Świetnie! - Wrzasnął Dean. - I to wszystko jej wina!
-Dean, błagam cię.
-Przestań mi to powtarzać Sam! Nie widzisz, co ona właśnie zrobiła? Ujawniła nas przed wszystkimi!
आप पढ़ रहे हैं
Call of the heart II Sam Winchester fanfic
फैनफिक्शनRaven jest niezwykłą kobietą, która ucieka przed samą sobą. Uważa się za potwora, ale spycha swoją prawdziwą tożsamość i próbuje żyć jak normalny człowiek. Jej życie komplikuje się, kiedy na jej drodze stają bracia Winchester. Są łowcami potworów, a...