Wasz pierwszy pocałunek 1/2

122 10 5
                                    

Tyberiasz VII "Cal" Calore
Opadłaś wycieńczona na trawę opierając się plecami o drzewo, a Cal usiadł obok ciebie. Odkąd dołączyłaś do nich, poświęcałaś całe dnie na treningi pod okiem czarnowłosego. Widziałaś spore postępy w kontrolowaniu własnej mocy, ale jednocześnie godziny ćwiczeń bardzo cię męczyły. Na szczęście wygnany książę był równie wyrozumiały co wymagający i pozwalał ci na małe przerwy co jakiś czas.

— Coraz lepiej sobie radzisz, ale nadal sporo ci brakuje. — stwierdził patrząc na ciebie i posyłając ci lekki uśmiech.

— Przynajmniej już przypadkowo nie rzucam w ciebie kamieniami... — parsknęłaś, unosząc wyżej jeden kącik ust. Oczywiście twoje słowa były aluzją do waszego pierwszego spotkania. — Radzę sobie lepiej, bo mam dobrego nauczyciela.

Cal uśmiechnął się szerzej słysząc co powiedziałaś. Chociaż nie powiedział tego na głos widziałaś, że schlebiały mu twoje słowa. Cóż, taki właśnie miałaś cel mówiąc je, ponieważ chociaż dobrze to ukrywałaś, czarnowłosy od dawna ci się podobał. Nie łudziłaś się jednak, w końcu to nadal był książę, a z ciebie zwyczajna dziewczyna, w dodatku z czerwoną krwią w żyłach.

— Albo ten nauczyciel ma naprawdę dobrą uczennicę. — odpowiedział w końcu twój towarzysz, nadal trochę ci się przyglądając. — Właściwie to jest coś, co od jakiegoś czasu chciałem ci powiedzieć, [T/I]...

— Zamieniam się w słuch. — Nie potrafiłaś ukryć, że byłaś ogromnie ciekawa, co też takiego Cal ma ci do powiedzenia.

Twój przyjaciel otworzył usta chcąc już jakby coś powiedzieć, jednak po krótkim namyśle zamknął je. Podczas ciszy pomiędzy wami już chciałaś się odezwać żartem, że przecież go nie zjesz cokolwiek by nie miał ci do powiedzenia. Jednak on zamiast się odezwać po prostu się przybliżył i wpił się w twoje usta, delikatnie łapiąc twój podbródek. Poczułaś, jakby twoje serce wykonywało salto i niemal od razu odwzajemniłaś pocałunek, oddając się mu całkowicie.

Maven Calore
— Może powinieneś wreszcie trochę odpocząć? — Przyglądałaś się Mavenowi, który jak zwykle od kilku godzin przesiadywał nad dokumentami. — Nawet królowie potrzebują snu, więc...

— Jakbyś jeszcze nie zauważyła, jestem zajęty. — odpowiedział zaraz przerywając ci, po czym na ciebie spojrzał. — Nie mam czasu na sen, [T/I]. Prowadzę wojnę domową. — dodał, po czym spojrzał na ciebie wymownie.

Wiedziałaś doskonale jaka jest sytuacja w Norcie, a to wcale nie pomagało ci w tym, by przestać się martwić o chłopaka, który ostatnimi czasy stał się ci bardzo bliski. Pomimo wszystko nadal był nastolatkiem, a przez natłok królewskich obowiązków coraz częściej zaniedbywał podstawowe czynności. Ciemne wory pod jego oczami były tego bardzo widocznym efektem.

Dlatego wydałaś z siebie głośne westchnięcie i przeczesałaś swoje włosy dłonią.

— Po prostu martwię się o ciebie. — stwierdziłaś nieco łagodniejszym tonem z nadzieją, że coś zdziałasz, a Maven ponownie uniósł na ciebie wzrok. — Przez cały czas wykonujesz obowiązki do późna, mało jesz. Tron z Cichego Kamienia, na którym też przesiadujesz godzinami, wcale nie polepsza twojej kondycji... Jak  tak dalej pójdzie Mare ani nikt inny nie będzie musiał się wysilać, bo sam doprowadzisz się do końca. — Po tych słowach mimowolnie do twoich oczu napłynęły łzy.

Młody król widząc to wypuścił z siebie powietrze, po czym podniósł się z krzesła i okrążył biurko podchodząc bliżej ciebie. Uniosłaś lekko brwi przyglądając mu się.

— No dobrze — Kiedy w końcu usłyszałaś tą odpowiedź przez chwilę myślałaś, że się przesłyszałaś. — Niech ci będzie, odpocznę. — Nie zarejestrowałaś w głowie momentu, kiedy czarnowłosy tak bardzo się przybliżył. Stał przed tobą, a wasze twarze dzieliły zaledwie milimetry.

Red Queen Preferencje Where stories live. Discover now