Rozdział 8 Taichi Touma i siedziba C3

10 2 0
                                    


Na cały korytarz rozległo się echo wystrzału z pistoletu, co nie umknęło słuchowi Kuro, który nadal szukał wyjścia. Zaklął pod nosem nerwowo przeczesując włosy. Stało się to o co się martwił, odkąd postawili stopę w tym miejscu, że on jak i reszta wpadli w niezłe tarapaty. Jak bardzo by nie chciał niestety miał rację i znalezienie drogi ucieczki było prawie, że niemożliwe.... 

— Cholera jakie to upierdliwe.... Gdzie ta banda baranów chowa wyjście... — Mruknął pod nosem wściekły niebieskowłosy. 

— A mówiłem by zostać w domu... To nie... Ratujmy cały świat... ____________________ 

 The Mother uniosła nerwowo wzrok widząc żeńskie Lenistwo i Pana jej brata, a jak w zwolnionym filmie Touma uniósł broń strzelając prosto w nich. Dwójka zniknęła w świetle, ale kobieta była zbyt słaba teraz by się podnieść i ich ostrzec. Czarnowłosy z szerokim uśmiechem patrzył na światło zastanawiając się czy zmiótł ich oboje, a może chociaż chłopaka. Mina mu zrzedła, kiedy światło opadło i Mahiru wisiał z prawej strony w rękach wampirzycy, a Osaka miała przekrzywioną głowę zaś nabój uderzył w ścianę obok jej twarzy. 

 — Gdzie jest Kuro w takich sytuacjach... — Nie kazałeś mu czasem szukać wyjścia z tego mówiąc "miłego" przybytku — powiedziała ironicznie kobieta akcentując miły wyraźnie zmęczona i złapała zdziwionego nastolatka za przegub 

— musimy stąd uciec, ale nie możemy zostawić mamuśki. Brązowowłosy spojrzał przed siebie dopiero teraz dostrzegając także Tsurugi'ego. 

 — Proszę cię uratujmy także Tsurugiego!

 — Shirota jestem wampirem... Nie Bogiem...

 — Raimei Osaka... Cóż za spotkanie po latach

 — Mężczyzna nie opuszczając dłoni patrzył na kobietę, która za to nie omieszkała puścić nastolatka. Pan Lenistwa opadł na ziemię uderzając lekko o nią, jednak nerwowo podniósł się na czworaka patrząc na stojących naprzeciw siebie postaci 

— czym zawdzięczam tobie tę wizytę w moim oddziale...? Czyżbyś przyszła po Black Rose?

 — Możliwe — Wampirzyca stanęła w rozkroku uderzając pięścią o otwartą rękę 

— ale widzę, że więzisz nie tylko moje rodzeństwo, ale i osoby z którymi robię interesy.

 — Nie macie podpisanego kontraktu. Jesteś pewna, że chcesz ze mną walczyć? — Brązowowłosy drgnął słysząc przesycony jadem głos Toumy i zadrżał 

— ostatnim razem ledwo uszłaś z życiem. 

 — Cóż... Tamtym razem miałam mniejsze doświadczenie w walce. 

 — To wy możecie podpisywać pakty?! 

 — Naprawdę pytasz mnie o coś takiego w takiej sytuacji...? — Wampirzyca westchnęła zrezygnowana 

— jestem ostatnią z drugiej generacji, która nie ma swojego Pana. Nie czuje takiej potrze... Nie dokończyła, bo walnęła ściana z prawej strony naruszając już i tak lekko trzymający się sufit, z którego niebezpiecznie zaczęły spadać kawałki tynku. Minęła chwila ciszy i znowu było słychać ten sam rumor. 

 — Te... Taichi wy tu nie trzymacie bazyliszków, prawda...? Mężczyzna nie odpowiedział, bo trzecie uderzenie rozwaliło ścianę i Shirota musiał parę razy pomrugać by zobaczyć, kto stoi za rozbitą ścianą. Otworzył szerzej oczy, gdy zamiast jak myślał widzieć wielkie niebezpieczne stworzenie to stała mała czarnowłosa dziewczynka z włosami związanymi na dwie kitki. Może i by nie było w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że w dłoni trzymała wielki młot mający może trzy metry.

 — TY! — Pokazała palcem wskazującym w stronę Osaki Nim Shirota się odezwał poczuł szarpnięcie i dopiero po chwili zorientował się, że jest niesiony na plecach przez żeńskie Lenistwo, która z piskiem skręcała już w inną alejkę, a z pod butów kobiety wyzwalały się iskry. Pewnie, gdyby nie fakt, że jest tego świadkiem pomyślał by o szalonym rajdzie w wyścigówce.

 — Mam nadzieję, że ją zgubimy i co lepsze znajdziemy Inabę! — krzyknęła Osaka.

 — Co tam się stało?! Dlaczego zostawiliśmy the Mother i Tsurugi'ego z Toumą?! 

— Nastolatek zbladł, kiedy wampirzyca przeskoczyła przez jakieś wywalone biurko wcale się nie przejmując tym, że za nimi rozwalił się kawałek ściany. 

 — Nic im nie będzie! Wierz mi, że Mamika o to zadba — Chłopak mógłby przysiąc, że Raimei wspominając imię tamtej dziewczynki lekko zadrżała.

 — Kim ona jest...? — To... mmm... Pani Black Rose... znaczy Melancholii... 

 Z jednej mógłby się ucieszyć na wiadomość pojawienia się kolejnej Eve, ale mina niebieskowłosej wspominającej o Mamiko Matsuoka, a tym bardziej szybka ucieczka żeńskiego Lenistwa nie napawała go zbytnim optymizmem. Nawet już nie nadążał, co mijają, bo kobieta naprawdę pędziła niczym samolocik nie zatrzymując się na chwilę.

 — Rai może zwolnisz, bo wreszcie się potkniesz i... — Wampiry się nie potykają... 

— Gadanie brązowowłosego tak rozkojarzyło Osakę, że nie zauważyła kawałka mebla leżącego na ziemi i potknęła się o niego. Jak w zwolnionym filmie puściła Mahiru i chciała jakoś zamortyzować swój upadek, jednak coś jej nie wyszło. Przeturlała się wpadając na kogoś i we dwójkę runęli na pobliską ścianę by na koniec spadł na nich jeszcze o dziwo trzymający się na ostatnim kablu alarm. 

 — Co jest do cholery...? — Kuro pocierając obolałą głowę zdjął z niej alarm widząc na nim lekko czerwonawy kolor rozumiejąc, że właśnie rozbił sobie o niego łeb. Z przedmiotu popatrzył przed siebie widząc podnoszącego się swojego Pana, który już biegł w jego stronę wyraźnie patrząc mu na nogi. Wreszcie sam spojrzał w dół widząc Raimei leżącą jak długą próbującą zatamować lejącą się krew z nosa, która pojawiła się po przeturlaniu. 

 — Nienawidzę poniedziałków.... — Raimei! Kuro! Wszystko dobrze...? 

— Nawet jak na wampira wyglądało to dość poważnie, zwłaszcza że kobieta szybko biegła. 

 — Pierdole... Powiedzcie Lizzy, Yuki i innym, że umarłam — Kobieta zamieniła się w białego kotka dalej siedząc na nogach wampira

 — a najlepiej wypuście mnie, gdzieś, poza tym budynkiem i będę udawać biednego zagłodzonego kotka... 

 — Już ją lubię. — Jaja sobie ze mnie robicie?! Jeden wampir Lenistwa to problem. Ale dwóch w czym jeden jest jeszcze do tego nerwowy to dopiero gehenna.

To be or not To beOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz