Sophie POV.
Następnego ranka wstałam dosyć wcześnie żeby pierwsza zająć łazienkę. Jednak kiedy zaczęłam się kąpać w drzwi zaczęła walić Annie - dziewczyna z naszego dormitorium, wyjątkowo arogancka i zabawna przy nas, a na lekcjach cicha i spokojna. Nikt tak naprawdę nie wiedział jaka ona jest. Oprócz nas oczywiście.
- WYŁAŹ ZRIM SIEDZISZ TAM OD 20 MINUT! - krzyczała dziewczyna, waląc w drzwi.
- SIEDZĘ TU DOPIERO 8 MINUT, O CO CI CHODZI? - odkrzyknęłam i zaczęłam szybciej myć ciało.
Po 12 minutach wyszłam z łazienki owinięta ręcznikiem, a obok mnie mignęły dwie postacie - Dorcas i Annie. Po chwili zobaczyłam jak drzwi się zatrzaskują, a za nimi znikły brązowe, kręcone włosy.
Wtedy przegrana zaczęła walić w drzwi.
- NO WEŹ JACKSON! - krzyczała Dorcas.
Zza drzwi usłyszałyśmy śmiech. Zastanawiałam się wtedy gdzie jest Lily, bo ona zawsze pierwsza zajmowała łazienkę.
- Jest w łazience prefektów - oznajmiła Meadows widząc jak patrzę się na puste łóżko dziewczyny.
- Aha - odpowiedziałam i ubrałam szybko szatę.
Wtedy przypomniałam sobie co zobaczyłam wczoraj w nocy na korytarzu. Szybko spakowałam torbę i wybiegłam z dormitorium. Zatrzymałam się obok pokoju chłopaków.
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam wszystkich huncwotów śpiących smacznie w łóżkach.
Pokręciłam głową zepchnęłam każdego z łóżka. Najtrudniej było z Remusem - był najwyższy i najbardziej muskularny z wszystkich, ale jakoś się udało.
Żaden z nich się nie obudził, więc chwyciłam najgrubszą książkę (od Historii Magii) i rzuciłam nią z całej siły o podłogę.
Rozległ się głośny huk. Wszyscy podskoczyli i zaspani rozejrzeli się.
- Zrim, co ty tu robisz? - mruknął James.
- Wywalam was z snu panie spostrzegawczy. - odparłam i rozsunęłam zasłony na oknach - Wstawać! ŁAPA CO MIAŁEŚ ZROBIĆ DORCAS, OSTRZEGAM CIĘ, WSTAWAJ!
Syriusz poderwał się i w pośpiechu ubrał skarpetki znalezione pod łóżkiem.
To samo zrobiła reszta, a ja uniosłam brwi i oznajmiłam:
- Czekam pod drzwiami. Jak się nie zjawicie tam za trzy minuty, wywołam wam deszcz w dormitorium.
Wyszłam z pomieszczenia i zatrzasnęłam drzwi.
Po minucie zjawił się Syriusz, potem James, następnie Remus, a na końcu Peter, który zjawił się pięć sekund przed końcem czasu.
Ruszyliśmy razem na śniadanie.
Przy stole Gryffindoru siedziało mało osób - była dopiero ósma. Zaledwie usiedliśmy przy stole i zjawiła się sowia poczta.
Nigdzie nie widziałam mojego rodzinnego puchacza, ale po chwili jednak wleciał do sali i usiadł mi na ramieniu, rzucając mi paczkę na kolana.
- Dzięki, Arnoldzie - pogłaskałam go po głowie, a on zahuczał i wyleciał z sali.
Otworzyłam paczkę. W środku były słodycze i jeden z szalików Gryffindoru, którego zapomniałam oraz list z pozdrowieniami od rodziny i mojego niuchacza.
- Masz niuchacza? - zapytał się Syriusz z niedowierzaniem patrząc się na mój list.
- Tak, nazywa się Harry. - oznajmiłam - Dostałam go na 13 urodziny. Jest w domu, bo w Hogwarcie nie można mieć takich zwierząt.
YOU ARE READING
Piąty Huncwot
FanfictionSophie żyje w świecie magi od 15 lat. Chociaż chodzi na piąty rok w Hogwarcie znalazła tylko jedną przyjaciółkę - Emmę Mess. Jest nieśmiała i nie lubi nawiązywać nowych przyjaźni. Jednak pewnego dnia w nietypowy sposób zaprzyjaźnia się z Remusem Lup...