28. On nie żyje.

Start from the beginning
                                    

Pokręciłam głową na boki, chcąc zapomnieć o tej sytuacji. Przecież wszystko było tak piękne, jak z bajki. Wtedy byłam pewna, że nigdy nie byłby w stanie czegoś takiego zrobić. Byłam pewna tego w stu procentach, nawet o tym wtedy bym nie pomyślała. Nagłe jego zainteresowanie mną wzrastało z dnia na dzień. Wszystko się kiedyś kończy, nawet to miłe i piękne dla naszego serca.

Nagle znajome mi auto, podjechało i stanęło obok mnie. Wsiadłam na miejsce pasażera i zapięłam pasy. Westchnęłam i starłam łzy, które nie przestawiały lecieć. Chłopak nawet nie ruszył z miejsca, w którym staliśmy. Spoglądał na mnie tym współczującym wzrokiem.

- Czy tu chodzi o..- nie dałam mu nawet dokończyć.

- Tak chodzi o niego. I wiesz co, muszę cię z całego serca przeprosić. Zawsze masz racje. Mogłam się ciebie posłuchać. Mogłam nie postawić na swoim.- powiedziałam.- Przepraszam cię Dante.- chłopak jedynie odpiął swój pas i mnie przytulił.

- Przez te kilka dni przemyślałem sobie wiele spraw.- zaczął.- Nigdy nie miałem racji Ami.- w tej chwili wziął moją twarz w swoje ręce tak, abym mogła spojrzeć mu w oczy.- Nie masz za co mnie przepraszać. Nie masz za co nikogo przepraszać. Nie zrobiłaś nic złego. To ja zawiniłem. Zamiast być przy tobie jako przyjaciel, zacząłem tobą dyrygować, jakbyś była jakimś robotem.

- Jest mi bardzo źle Dante.- powiedziałam, a brunet wytarł swoją dłonią moje poliki.

- Jak to mówią, gdyby był ciebie wart, nie pozwoliłby, żebyś teraz przez niego płakała. Będąc jeszcze w liceum, obserwowałem waszą relację. Czułem, że to może być coś wiecznego. Potem ty mi powiedziałaś, o tym, co chciałaś robić w przyszłości. Wtedy właśnie uświadomiłem sobie, że najwyższy czas dorosnąć. Od tamtego czasu zacząłem podążać za tobą krok w krok. Nie chciałem nigdy cię stracić tak jak Clare.- powiedział.

- To, czego zmierzasz?- spytałam się łamiącym się głosem.

- Zmierzam do tego, że czasem trzeba iść dalej bez niektórych ludzi. Jeśli mają być w twoim życiu, dogonią cię.- przeanalizowanie jego słów w tej chwili sprawiało mi problem, lecz wiedziałam, o co mu chodziło. Ból po utracie bliskiej nam osoby może minąć za miesiąc, za pół roku, a może i dopiero za rok. Bo przecież ból też nie może trwać wiecznie.

Jechaliśmy już do mojego domu w ciszy, nie była to aż taka cisza, bo było można usłyszeć moje szlochanie. Gdy się pożegnałam z zamyślonym brunetem, ruszyłam w stronę mojego domu. Ledwo co zdążyłam odtworzyć drzwi, tak mi się dłonie trzęsły. Gdy już udało mi się otworzyć i z powrotem zamknąć, osunęłam się po ścianie w korytarzu. Złapałam za włosy i pociągnęłam za nie. Już nie hamowałam się z płakaniem. Nie bałam się, że ktoś może to usłyszeć. Zakryłam dłońmi twarz i rozpaczałam.

Jeden chłopak, jedna osoba, a tak wiele znaczyła. Największymi potworami dla ludzi, są oni sami. Każdy przecież może kogoś skrzywdzić.

Wstałam z miejsca i spojrzałam na ramkę, która składało się z kilku zdjęć. W prawym górnym rogu było zdjęcie z moją mamą i tatą. Drugie zdjęcie obok tego przedstawiało natomiast mnie z Dante podczas pierwszej trasy koncertowej. Miałam także wspólne zdjęcie z Fabio i Clarą. I te ostatnie zdjęcie z liceum, byli na nim moi wszyscy przyjaciele. Fabio, przytulał od tyłu roześmianą Clarę. Zoe była na baranach Dante, a mnie w stylu panny młodej trzymał uśmiechnięty Alan, którego całowałam w policzek. Wszystko było wtedy takie proste.

Nie ścierałam już lecących łez. Poszłam jedynie do sypialni, przebrać się w wygodne rzeczy. Po czym położyłam się na chwilę spać. Po przebudzeniu się, gdy podnosiłam skarpetkę z podłogi, która leżała obok łóżka, ujrzałam wtedy pod nim moją fioletową walizkę. Wyjęłam ją spod łóżka i siedząc na ziemi, otworzyłam ją. Nie było w niej nic. Właśnie dlatego w tej jednej chwili wstałam z wcześniej za siadanego miejsca i ruszyłam w stronę garderoby. Zaczęłam brać z tam tond rzeczy. Po kilku minutach moja walizka była spakowana we wszystko, co jest najpotrzebniejsze. Tylko po co to zrobiłam?

Łobuz Łobuzem ZostanieWhere stories live. Discover now