Czarny onyks i srebro

Start from the beginning
                                    


Della: Są śliczne... 

Kathari: Należały do naszej matki... 

Della: He? 

Leyon: To pamiątka rodzinna... Nasza matka chciała dać te kolczyki swoim wnukom... 

Kathari: Te czarne kamienie to Onyks... Jest nazywany kamieniem wewnętrznej siły... 

Leyon: A srebro jest znakiem honoru i rycerskości... A także mówi o osobie godnej zaufania... 

Della: Rozumiem... 

Kathari: Skoro już się obudziłaś... To pora wstawać... Będziemy mogli wcześniej wyruszyć... 

Czekaj... Co? Wyruszyć? Ale gdzie? Spojrzałam na nią ze zmarszczonymi brwiami kompletnie nie rozumiejąc o co chodzi. 

Della: Gdzie? 

Leyon: Po twoją broń... 

Della: Dzisiaj? 

Kathari: TAK! 

Krzyknęła jednocześnie się śmiejąc gdy zobaczyła moją niedowierzającą minę. Naprawdę dzisiaj ruszamy po moją broń... To się dzieje naprawdę... Ja chyba nadal śpie. Niech mnie ktoś uszczypnie bo inaczej nie uwierzę. I jak na zawołanie wujek uszczypnął mnie w policzek. 

Della: Ała! 

Leyon: Sprawdzałem czy jeszcze żyjesz... Miałaś minę jakby dusza z ciebie uleciała... 

Della: Bardzo zabawne... 

Powiedziałam z wyrzutem po czym wygramoliłam się z łóżka. Podeszłam do szafy a następnie otworzyłam drzwi. Taaaa... To nie szafa. To garderoba! Weszłam do środka w poszukiwaniu dobrych ubrań na tego typu wycieczkę. Zaczęłam przeglądać wszystko ale za dużo tych rzeczy. 

Kathari: Za duży wybór? 

Spytała opierając się o framugę drzwi. Spojrzałam w jej kierunku a ona do mnie podeszła i poczochrała po włosach. Ciocia zaczęła przeglądać ubrania i rzucać jakieś pojedyncze rzeczy na pufę która stała na środku tego pokoju. Podeszłam do tych rzeczy i wybrałam to co najbardziej pod chodziło mi pod mój gust. Czarne, jeansowe rurki, szarą koszulkę na ramiączkach i szarą, zapinaną bluzę z jaskrawymi, zielonymi paskami gdzieniegdzie oraz z dosyć specyficznym kapturem. Bluza była zapinana na całą długość i dochodziło to aż do końca szyi przez co wyglądało to jakby był to golf a kaptur wyglądał jakby był odpinany ale nie był, dodatkowo miał on przód zrobiony w trójkąt. Trochę jak Assassin. 

Kathari: Wybrałaś coś sobie? 

Della: Mhm.. 

Kiwnęłam głową po czym wzięłam jeszcze bieliznę i buty przy wyborze których spędziłam jakieś dwadzieścia minut. Ostatecznie wybrałam buty podobne do Vansów które nosiłam cały czas w świecie ludzi. Wzięłam wszystko a następnie poleciałam do łazienki. Załatwiłam swoje potrzeby, przemyłam twarz zimną wodą żeby bardziej się obudzić i umyłam zęby. Zaczęłam się przebierać w wybrane ciuchy a gdy to zrobiłam spojrzałam na siebie w lustrze. Zmieniłam się ostatnimi czasy. Teraz to widzę. Twarz bez wyrazu, lekko zmrużone oczy. Całkowity poker face. Po chwili wyszłam z łazienki. Zauważyłam, że ciocia i wujek wyszli. Pewnie poszli coś omówić z tatą albo przygotować się do tej całej wyprawy. Wzruszyłam na to ramionami a następnie podeszłam do toaletki. Leżały na niej obydwa pudełka z kolczykami. Usiadłam na krześle i wyjęłam pierwszy kolczyk aby go założyć. Z pozostałymi zrobiłam to samo. Będą mi brzęczały przy uszach ale średnio mi to przeszkadza. Będą odwracały uwagę od innych dźwięków. Wzięłam szczotkę i zaczęłam czesać swoje włosy. Związałam je w wysoką kitkę a następnie w warkocz. Nie będą mi w ten sposób przeszkadzać. Spojrzałam na drzwi balkonowe. Od kiedy się obudziłam mam złe przeczucia. Myślałam, że to przez tą wycieczkę ale nigdy się tak przez coś takiego nie denerwowałam. Co to może być? Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi. Spojrzałam w tamtym kierunku. Stał przy nich Izari. 

Królestwo ciemnościWhere stories live. Discover now