I

82 5 4
                                    

Woojin włożył na siebie odświętny garnitur, ułożył włosy a skórę spryskał swoimi najlepszymi perfumami.

Bał się że jego któraś już z kolei rozmowa o pracę nie wyjdzie, więc tym razem postarał się o wiele bardziej. W myślach ciągle układał sobie odpowiedzi na pytania które mógł usłyszeć od swojego, być może, przyszłego szefa.

Wykształcił się na handlowca, ale mimo to zawsze znalazł się ktoś z lepszym darem przekonywania ludzi do wciskania im badziewst, tak naprawdę do niczego im nie przydatnych. Kim był załamany tym faktem, ale nie mógł nic poradzić. Miał po prostu problem z otwieraniem się przed nieznajomymi ludźmi.

Do dotarcia do biurowca w którym miała odbyć się rozmowa, miał jeszcze półtorej godziny, a ponieważ był niezbyt daleko postanowił się przejść. Wyszedł z mieszkania z teczką w której było wszystko co konieczne, po czym skierował się w stronę parku przez który miał okazję przejść w drodze do celu. Cieplutki podmuch przyjemnie muskał go w twarz. Kim przyjemnie wdychał cudowną woń kwiatów wiśni, które właśnie zakwitały. Wtedy poczuł że tęskni za Japonią. Musi koniecznie tam wrócić, jak najszybciej.

Wysoki budynek był już dobrze widoczny, a po niecałych pięciu minutach był już w środku. Usiadł przy stoliku. Był godzinę za wcześnie, ale to dobrze - ma czas się przygotować jeszcze lepiej. Mimo iż wiedział że wszystko wie, idealnie poradziłby sobie z każdym pytaniem i każdym problemem to jednak był pewny, że kiedy jego potencjalny pracodawca zada pierwsze pytanie, strach odejmie mu mowę. Na myśl o tym Kimowi zjeżyła się skóra na karku. Chciał przestać o tym myśleć, ale nie potrafił. Poczuł jak z jego oka wypływają wielkie, ciepłe łzy które kolejno spadały na biały blat stołu.

Wstał i poszedł do łazienki, bo czuł całym sobą że musi poprawić makijaż. Wziął ze sobą jedynie cień do powiek, który tajemniczo szybko się z niego zmazywał. Wyjął go z kieszeni marynarki i położył na skraju umywalki.

Patrzył na siebie w lustrze, chcąc poprawić rozmazany tusz podniósł rękę, przypadkowo zachaczając o tusz, który upadł na kamienną podłogę i pokruszył się. Kim zaklnął cicho pod nosem, schylając się po kosmetyk.

Ktoś wyszedł z toalety.

-Hej, wszystko w porządku? - nieznajomy zmierzył go wzrokiem.

- Tak. - odpowiedzial Kim, zbierajac opuszkami palcow kosmetyk, nie majac zamiaru angażować się w tą gadkę szmatkę.

- Nie znam cię, jesteś nowy?

- Jestem tutaj na rozmowie o pracę.

- Ahh tak - uśmiechnął się chłopak, podając mu rękę - Jestem Yijoong.

- Woojin.

- Kiedy masz tą rozmowę? - nowy znajomy nie poddawal się, żądajac odpowiedzi na kolejne pytanie.

Kim zerknął na swój zegarek.

- Za jakąś godzinę.

- O kurde, to ty tutaj robisz? To kupa czasu. Chodź do bufetu, akurat mam przerwę.

Woojin uśmiechnął się sztucznie i skinął głową, przeklinajac go w myslach. Nie chcial jednak wyjść na buraka, na wypadek gdyby jednak rozmowa sie udala.

Razem z Yijoongiem weszli do małego pomieszczenia zwanego dumnie barem i usiedli przy szklanym stoliku. Rozmawiali - o problemach Woojina z dostaniem pracy, o problemach Yijoonga z pewnymi klientami, ogólnie o życiu, a Woojin powoli czuł że naprawdę dobrze czuje się w towarzystwie tego chłopaka, wbrew pierwotnym oczekiwaniom.

- Yijoong, jesteś tutaj?

Ktoś wszedł nerwowym krokiem do bufetu, opierając się o framugę szklanych drzwi i nerwowo pukając w nią palcami. Kim jednak wgłębiał się właśnie w nowy przepis na kurczaka, który znalazł na jakiejś stronie o gotowaniu, więc ani mu się śniło zerknąć na głośnego nieznajomego.

destiny [ᥕooᥴhᥲᥒ]जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें