Nie, nie, nie!!! Boże co ja zrobiłam! Wysiadłam z samochodu i biegłam do mojej kochanej na tyle, na ile pozwoliła mi moja noga. Jeden z przechodniów zadzownił po karetkę. Powoli odwróciłam głowę ukochanej w moją stronę. Z jej oczu uleciało życie i psotne iskierki, które uwielbiałam. Serce rozpadło się na miliony kawałków, a ciszę przerwał mój krzyk, zamieniający się w szloch. Zabiłam osobę, którą kochałam ponad życie. Nienawidzę siebie. Na miejsce przyjechała karetka. Odciągnięto mnie od niej. Słyszałam słowa, że nastąpił zgon. Niewiele myśląc uciekłam w stronę torów kolejowych.
*
Miałam szczęście. Z oddali słyszałam trąbienie pociągu. Wyjęłam czerwone pudełeczko z pierścionkiem. Miałam szczęście poznać prawdziwą miłość. Ułożyłam opakowanie obok torów. Pociąg był coraz bliżej. Gdy zbliżył się wystarczająco, wbiegłam przed niego. Potem nie było już nic.
Pięć lat później
Było piękne jesienne popołudnie. Nastrój grupy przyjaciół nie odzwierciedlał jednak pogody. Stali oni na cmentarzu przy nagrobkach z napisami: Jasper Jordan, Lincoln Whitle oraz Luna Hilker i Raven Reyes. Była to niewyobrażalna strata. Mimo to musieli żyć dalej. Wszyscy byli już po ślubie, a Jasper Green miał już pięć lat. Nie zapomnieli jednak o reszcie swoich przyjaciół, którzy z pewnością patrzyli na nich tam z góry. Co roku zbierali się tutaj w rocznicę śmierci każdego z osobna.
- Na zawsze w naszej pamięci. - szepnęli w jednym momencie ostatni raz.
-----------------------
Witam! Zatem to już koniec tej przygody. Mam nadzieję, że wam się podobało! Spędzajcie koronaferie w domu przy netflixie bądź dobrej książce. Wszystkiego dobrego! #siedźnadupie
YOU ARE READING
𝑺𝒆𝒂 𝑴𝒆𝒄𝒉𝒂𝒏𝒊𝒄 || 𝒕𝒉𝒆 𝟏𝟎𝟎
FanfictionRaven czuje się samotna mimo grupy nalepszych przyjaciół którzy skoczyliby za nią w ogień. Czy ten stan rzeczy zmieni Luna? Czy poczuje coś więcej do początkującej mechanik?