Pierwsze spotkanie 1/2

363 14 4
                                    

Tyberiasz VII "Cal" Calore
Ostatnie co możnaby powiedzieć o twoim życiu to, że było nudne. Z pozoru bycie Czerwoną służącą Srebrnych Wietrzyców z domu Laris mogło nie wydawać się najprzyjemniejszym zajęciem. Cóż, w twoim przypadku sytuacja przedstawiała się nieco inaczej. Od zawsze potrafiłaś robić niespotykane rzeczy, a mianowicie władałaś przedmiotami używając wyłącznie siły woli. Wiedziałaś, że była to moc przeznaczona dla Psychików, a to dlaczego otrzymałaś ją również ty, nie posiadając srebrnej krwi, było dla ciebie zagadką. Nieraz utrudniała ci ona życie, ale czasami i je ułatwiała, choć to zdecydowanie rzadziej. Cóż, ciężko jest żyć z czymś, czego nie potrafi się opanować.

Żyjąc w taki sposób nigdy byś się nie spodziewała, że kiedyś przez swoją tajemniczą zdolność zostaniesz uprowadzona. Szykowałaś się do snu i nie zauważyłaś nawet, kiedy do twojego niewielkiego pokoju dostali się szatyn i blondynka.

— Co... — Chciałaś się odezwać, ale kobieta zaraz zakryła ci usta dłonią, a po chwili poczułaś na ramieniu dotyk mężczyzny i świat wokół ciebie zawirował.

Miałaś wrażenie, że zwrócisz kolację, kiedy sekundę później znalazłaś się na zewnątrz, w niewielkiej uliczce pomiędzy budynkami.

— Jak poszło? — Usłyszałaś żeński głos, którego właścicielkę natychmiast zlokalizowałaś.

Stała przed tobą dziewczyna o długich, brązowych włosach, a obok niej wysoki, czarnowłosy mężczyzna. Z początku miałaś problem z rozpoznaniem twarzy, ale kiedy tylko podeszli wystarczająco blisko, zrozumiałaś.

— Tym razem bez problemów. — odezwała się blondynka stojąca obok ciebie, ale nie zwróciłaś na nią większej uwagi.

— Dziewczyna od błyskawic. Książę Tyberiasz. — Słysząc swój własny głos, w którym zaskoczenie mieszało się ze strachem, miałaś ochotę zapaść się pod ziemię. Co za spostrzegawczość, [T/I]...

— Nic ci nie zrobimy... Jesteś [T/I] [T/N]? — spytała szatynka, a ty powoli kiwnęłaś głową. Nie wiedziałaś, skąd mogliby cię znać i cię to ciekawiło, a zainteresowanie tylko wzrosło, kiedy Mare Barrow poprawnie wyrecytowała kilka innych faktów z twojego życia.

Dziewczyna mówiła, a ty słuchałaś z coraz większym zaskoczeniem wymalowanym na twarzy, za to strach przed tą grupką z każdą chwilą malał. Nie wiedząc co powiedzieć, wodziłaś wzrokiem od niej do księcia, który przez cały czas przyglądał ci się z uwagą. Przez dłuższą chwilę zatrzymałaś na nim swoje spojrzenie chcąc wyczytać z jego twarzy jakąkolwiek emocję, ale poza powagą zauważyłaś tylko to, że miał naprawdę ładne, brązowe oczy.

Po krótkiej chwili przeniosłaś wzrok ponownie na Mare, by nie dać się przyłapać na gapieniu. Wsłuchując się w jej słowa uniosłaś brwi. Wiedziałaś, że król Maven nie będzie najłagodniejszym władcą, jednak nie spodziewałabyś się czegoś takiego.

— Jaką masz umiejętność? — zapytała w końcu, a ty zacisnęłaś lekko usta.

Niewiele myśląc zlokalizowałaś wzrokiem kamień, uniosłaś dłoń i skupiając się jak tylko mogłaś, przywołałaś go do siebie. Niestety jak zwykle nie wszystko poszło zgodnie z planem, ponieważ znalezisko nie trafiło do twojej dłoni, tylko drasnęło księcia w ramię i zniknęło w uliczce.

— To przypadkiem! — powiedziałaś przepraszającym głosem, kiedy na twarzy Tyberiasza pojawił się lekki grymas. - No... Taką.

— To nic, mało kto potrafi nad tym z początku panować... — odpowiedział Calore, posyłając ci lekki uśmiech i trzymając swoje ramię. Przez chwilę patrzył na ciebie jakby zaskoczony, że odezwałaś się do niego w tak uprzejmy sposób. Nie zdziwiło cię to, zapewne wielu innych na twoim miejscu rzuciłoby w niego czymś więcej niż tylko kamieniem.

Red Queen Preferencje Where stories live. Discover now