Wygrana

1.9K 96 47
                                    

~Alex

Kiedy sługusy wiedźmy i ona sama wreszcie się rozeszli moje siostry pobiegły do Aslana, a ja weszłam z powrotem do lasu. One teraz nie mogą się dowiedzieć że tam byłam, a ja nie mam zamiaru uciekać od walki, która w krótce rozpocznie się w drugą stronę niż kamienny stół. Tylko jak się tam dostać? Odpowiedź na moje pytanie nadeszła wraz z spojrzeniem na drzewa. Pora zawołać przyjaciółki.

-Wietrze!? - delikatny podmuch powiedział mi że jestem słuchana - Potrzebuje pomocy. Czy mógłbyś powiedzieć moim przyjaciółką że tu czekam na nie? Są to driady. Zwą się Marta i Kasia. Ich drzewa to Wierzba i Dąb. Znajdziesz je i przyprowadzisz do mnie? Bardzo proszę. - już mocniejszy podmuch omal mnie nie przewrócił po to, by po sekundzie ustać. Zgodził się.

Nie czekałam długo na dziewczyny. Bo po dosłownie paru minutach wokół mnie krążyły liście dębu i wierzby próbując mnie przewrócić. Kiedy im się to udało w połączeniu z Wiatrem liście pozmieniały się w dwie nastolatki w sukniach z owych liści. Przynajmniej tak wyglądały na oko. Normalnie pewnie miały co najmniej parędziesiąt lat tak jak ich drzewa.

-Co tam? - zaczęła szatynka - Wzywałaś nas. Coś się stało?

-No właśnie bo przerwałaś mi bardzo ważną rzecz - uniosłam brew. Niby co ona takiego robiła?

-Kaśka, ty tylko spałaś.

-Sen dla urody - wyszczerzyła się.

-No to o co chodzi Alex?

-Aslan nie żyje - walnęłam prosto z mostu. Na ich twarzach pojawił się szok z niedowierzaniem.

-Co? - ledwo wydusiły. Wszystko im wytłumaczyłam. Łącznie z tym że on powróci.

-Ale Alex. Nikt od tak nie może wrócić z martwych. On powiedział ci to pewnie byś się nie martwiła i nie traciła wiary w wygraną - mówiła rozsądnie Dębowo włosa.

-Och Marta, błagam cię. Przecież mówimy tu o Aslanie. On umie wszystko - powróciła pewność blondynki.

-Dzięki Kasia. A teraz mam do was prośbę - spojrzały na mnie zaciekawione - Zabierzecie mnie do braci? Niedługo zacznie się bitwa i nie wiem czy wiedzą o Aslanie. A ja chcę wziąć udział w tej wojnie.

-Czekaj. Ty chcesz walczyć? - szatynka wytrzeszczyła na mnie oczy.

-Ty i walka! Ha! A to dobre! - blondynka za to zaczęła się śmiać.

-Al. Ty jesteś za mała na walkę.

-Serio? I Ty też? Aslan we mnie wierzy! - dodałam gwałtownie widząc że ta otwiera usta - To że moje rodzeństwo we mnie wątpi nie znaczy że wszyscy muszą. To zabierzecie mnie tam? Bo i tak tam dotrę. O własnych siłach. I nawet jak będę umierała ze zmęczenia to i tak stanę do walki. Więc pytam się. Pomożecie mi? Czy nie?

Popatrzyły się na siebie niepewnie.

-Jasny gwint. Nie sądziłam że umiesz być taka poważna - Kasia była zdumiona - Ja tam ci pomogę.

Teraz obie patrzyłyśmy na Martę.

-Ech. Pewnie tego pożałuję. Zgoda. Ale masz na siebie uważać, bo jak nie i umrzesz to Cię wskrzeszę poćwiartuję, znowu wskrzeszę i jeszcze raz zabiję.

-Czyli będziemy bawić się w błędne koło - stwierdziłam z uśmiechem.

Już parę sekund później unosiłam się nad ziemią na liściach dębu i wierzby w stronę obozu. Gdy tam dotarłyśmy to dziewczyny przytulił mnie ostatni raz i odleciały. One nie walczą. No bo cóż. Tak właściwie są drzewami.

The last one ✔ ZakończoneWhere stories live. Discover now